Dobra, polska komedia o seksie? To im się udało

"Seks dla opornych", wyreżyserowany przez Rafała Skalskiego, skierowany jest szczególnie do tych osób, które o intymności w związku nie rozmawiają. Historia tego małżeństwa może być części znana - "Seks dla opornych" wystawiany był wielokrotnie w teatrach. To sztuka kanadyjskiej autorki Michele Riml. I już choćby to udowadnia, że "oporność" to nie tylko polska przywara. Jak świat długi i szeroki temat zawsze rozpala zainteresowanych.

Ale wróćmy do fabuły. Mamy tu Basię (Ilona Ostrowska) i Grzegorza (Piotr Adamczyk), którzy żyją już razem ponad 20 lat, mają dwójkę dorosłych dzieci (tak jakby dorosłych, bo trochę wciąż siedzących na głowie rodziców), swoje doświadczenia... i pragnienia, o których absolutnie ze sobą nie rozmawiają. No bo jak to tak? W łóżku tematem jest marchewka do obiadu lub jej brak, zwykła codzienność, a nie bajerowanie siebie nawzajem! Łóżko przestaje być miejscem sexy, gdzie można odłączyć się na chwilę od szarej rzeczywistości. Filmowej Basi w końcu zaczyna to przeszkadzać. Gdy w jej ręce trafia poradnik "Seks dla opornych", czuje, że trzeba zacząć działać.

Działania te będą miały charakter przezabawny. Udał się ten film ekipie Skalskiego, to od razu trzeba przyznać. Największą siłą tej produkcji są tekst scenariusza i dobór aktorów, bo kto by się spodziewał po Ilonie Ostrowskiej, że będzie krzyczała na pełne gardło, że Adamczyk "ma ją wy...uchać"? Uprzedzam, że film do wulgarnych nie należy, ale wulgarne hasła są częścią tego, jak twórca poradnika próbuje gwałtownie przełamać tabu dotyczące intymności w związkach. Zaczytana w tym poradniku Basia zrobi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę męża. A co on na to?

Piotr Adamczyk, będący dla jednych wciąż papieżem-Polakiem, dla innych już może twarzą produkcji Marvela, jest bezbłędny. Jego powaga i zagubienie pięknie ściera się z komedią sytuacyjną "Seksu...", szczególnie wtedy, gdy - czasem dosłownie po omacku - próbuje ogarnąć fantazje swoje i żony. Jest w tym filmie dużo luzu, trochę wulgarnych dialogów o uprawianiu seksu, ale jest i trochę powagi, bo przecież to niezrozumienie w końcu może przerodzić się w poważny kryzys. I chyba właśnie to dotyka najbardziej podczas seansu. Można się pośmiać, ale czasem to jest gorzki śmiech.

Po pierwszym pokazie premierowym aktorzy mówili, że odzew jest taki: "Seks dla opornych" wywołuje dyskusję o tym, jak jest w naszych związkach. Czy jesteśmy na siebie otwarci? Czy potrafimy się komunikować? Pewnie i wy po filmie będziecie sobie zadawać te pytania. A warto się na niego wybrać, bo to solidna komedia, którą ogląda się bez zgrzytania zębami. Ma swoje słabsze strony, ale ten seans może być przyjemnością.

"Seks dla opornych" w kinach od 17 października.

Magda Drozdek, dziennikarka Wirtualnej Polski