George Lazenby: Na próżno ubiegał się o drugą szansę
09.09.2014 | aktual.: 22.03.2017 17:59
Patrzę w przeszłość i pytam: „Jak to się stało?”
Jego kariera może posłużyć innym za przykład, że nie zawsze należy podążać ślepo za radami agentów. George Lazenby był młody, przystojny i utalentowany. Świat stał przed nim otworem, a los stale się do niego uśmiechał. Zza sklepowej lady trafił na plan filmowy i to od razu jako James Bond.
Miał zostać wielką gwiazdą, a zbyt pochopnie podjęta decyzja uczyniła z niego bezrobotnego, nieszczęśliwego aktora, na próżno ubiegającego się o drugą szansę.
href="http://film.wp.pl/george-lazenby-na-prozno-ubiegal-sie-o-druga-szanse-6025248009233025g">CZYTAJ DALEJ >>>
Wszystko dzięki miłości
Urodził się 5 września 1939 roku w Australii. Zanim przeprowadził się do Londynu, pracował jako mechanik i sprzedawca samochodów. Jak twierdzi, decyzja o wyjeździe była bardzo spontaniczna.
- Zakochałem się w pięknej kobiecie, takiej zupełnie spoza mojej ligi. Pojechała do Anglii, więc cóż, poszedłem do szefa i powiedziałem: „Jadę do Anglii!”. Tylko że kiedy tam dotarłem, nie mogłem jej odnaleźć. Zahaczyłem się więc w sklepie, gdzie sprzedawałem auta, tam spotkałem pewnego fotografa i nagle dostałem fuchę w modelingu, a zaraz potem trafiłem na plan filmowy...
I tak Lazenby, niemający żadnych znajomości ani aktorskiego doświadczenia, został nowym Jamesem Bondem.
Podburzony przez agenta
To agent Ronan O'Rahilly w dużej mierze ponosi odpowiedzialność za to, jak potoczyła się kariera Lazenby'ego. Po premierze „W tajnej służbie jej królewskiej mości” (1969) zaczął wmawiać swojemu podopiecznemu, że jeśli zagra w kolejnych filmach z cyklu, zostanie zaszufladkowany i już na zawsze będzie się wszystkim kojarzył z Jamesem Bondem. Twierdził również, że prowojenna wymowa serii zasługuje na potępienie.
Lazenby go posłuchał i zaczął się buntować. Gdy zjawił się na premierze, wprawił wszystkich w konsternację. W niczym nie przypominał przystojnego agenta 007 – miał długie, rozwichrzone włosy i niechlujną brodę. Producenci nie kryli wściekłości.
''Schrzaniłem swoją szansę''
„W tajnej służbie jej królewskiej mości” poległo w box-office, a aktor wciąż sprzeciwiał się sugestiom producentów, którzy coraz bardziej narzekali na jego „trudny charakter”. Gdy więc oznajmił, że zastanawia się nad rezygnacją i nie chce po raz kolejny wcielić się w brytyjskiego agenta, nikt nawet nie próbował go zatrzymywać.
- Pozwolili mi odejść – wspominał z żalem Lazenby. - Schrzaniłem swoją szansę na zostanie wielką, sławną gwiazdą filmową.
A na ekrany jako James Bond powrócił Sean Connery (zobacz jak wygląda teraz)
.
''Nikt nie chciał mi dać pracy''
- Zostałem bez pracy. Miałem dwoje małych dzieci i byłem kompletnie załamany – wspominał Lanzeby na początku lat 70. - Nie miałem żadnego wyboru, skończyły się pieniądze, a bardzo ich potrzebowaliśmy. Tylko że nikt nie chciał mi dać pracy.
Próbował wskrzesić jakoś swoją karierę, ale proponowano mu niemal wyłącznie role w serialach i filmach telewizyjnych. Producent serii o Bondzie, Albert R. Broccoli, twierdził nawet, że w 1971 roku Lazenby powrócił do ich studia, prosząc, by dali mu drugą szansę i pozwolili wcielić się ponownie w agenta 007, jednak spotkał się z kategoryczną odmową.
Medialna bitwa z żoną
Na początku lat 70. Lazenby poślubił swoją dziewczynę, Chrissie Townsend; rozwiedli się jednak w 1995 roku.
Dopiero 7 lat później aktor zdecydował się na zawarcie kolejnego małżeństwa – jego żoną została była tenisistka, Pam Shriver. Ale związek, niezwykle burzliwy, w 2008 roku zakończył się w sądzie, a zagraniczne gazety chętnie rozpisywały się o głośnej rozprawie. Shriver oskarżała męża o alkoholizm i przemoc, czemu on nieustannie zaprzeczał.
Seria straconych szans
Kariera Lazenby'ego to seria straconych szans. W 1973 roku Bruce Lee wyciągnął do niego pomocną dłoń i zaproponował dobrze płatną rolę w filmie. Lazenby wyruszył do Hongkongu, ale tuż przed podpisaniem intratnego kontraktu Lee zmarł.
Na próżno aktor próbował się odnaleźć w branży; jego filmy spotykały się często nie tyle z negatywnymi opiniami, co z obojętnością.
W 2013 roku ukazała się jego autobiografia „The Other Fella”. Lazenby nie zamierza jednak rezygnować z grania, choć propozycje, które otrzymuje, raczej mało komu przypadną do gustu – wśród nich znajduje się, między innymi, „Samurai Cop 2: Deadly Vengeance”.
(sm/mn)