1z11
Mieszkańcy Miasta Grzechu
MARV (Mickey Rourke)
None
MARV (Mickey Rourke)
Marv przyszedł na świat o kilka stuleci za późno. Powinien szaleć z toporem na jakimś średniowiecznym polu bitwy, ścinając głowy wrogom. Ale tak się składa, że żyje tu i teraz. A ten, kto zabił kobietę jego marzeń, musi za to zapłacić. Krwią.
Centralną postacią pierwszej opowieści Sin City jest Marv, niezdarny osiłek, którego już dawno opuściło szczęście. Pewnego razu spotka piękną kobietę, która okaże mu czułość i spędzą razem noc. O świcie znajdzie ją w łóżku martwą i za wszelką cenę będzie chciał odnaleźć jej mordercę.
W rolę Marva wcielił się Mickey Rourke, który współpracował już z Robertem Rodriguezem przy filmie „Pewnego razu w Meksyku” (Once Upon a Time in Mexico). Rodriguez: „Powiedziałem Frankowi, że znam tylko jednego człowieka, który będzie w stanie zagrać Marva, ale że musi poznać go osobiście, bo nic w jego dotychczasowych osiągnięciach o tym nie świadczy. Kiedy wspomniałem Mickeya Rourke’a, Frank zapytał: ten facet z „9 ½ tygodnia?” Odpowiedziałem: Koniecznie musisz poznać Mickeya.”
Miller: „Kiedy spotkałem Mickeya, wtoczył się do pokoju prawie wyłamując framugę drzwi. Zapisałem wtedy: Poznajcie Mickeya Rourke’a. On JEST Marvem. Całkowicie zintegrował się, scalił z tą postacią. Dodaj do tego wspaniałą robotę, którą wykonał Greg Nicotero przy charakteryzacji i masz Marva, zupełnie takiego, jak na obrazkach. Byłem zadziwiony stopniem w jakim moje rysunki stały się rzeczywistością. Mickey był tak wiarygodny i prawdziwy jako Marv, że kiedy zobaczyłem go pod koniec realizacji filmu bez charakteryzacji, wyglądał zupełnie nie tak, jak trzeba.”
Rourke zakochał się w mieście z Sin City: „Po rozmowie z Robertem poszedłem do księgarni kupić egzemplarz Sin City. Kiedy przeczytałem opowieść o Marvie, wpadłem w entuzjazm. Co za odlotowy gość, który ma mnóstwo ciekawych rzeczy do zrobienia i powiedzenia. Pomyślałem, że to naprawdę będzie coś nowego i zabawnego.”
Rourke czuł, że nie powinien wchodzić w paradę przerysowanej osobowości swojego bohatera, lecz dać się poprowadzić wizji Millera na tyle, na ile to będzie możliwe. „Wspaniałe w ożywianiu opowieści w tak wierny sposób jest to, że poruszasz się w świecie absolutnej fantazji. Więc nie próbowałem tego komplikować. Po prostu dałem się ponieść i świetnie się bawiłem. Kluczem do tego filmu było zachowanie integralności dzieła Franka Millera.”
Duet Miller i Rodriguez na planie filmu był kolejną zachętą dla Rourke’a. „Obaj zdobyli mój szacunek i zrobili na mnie duże wrażenie. Razem tworzą wspaniały zespół. Robert jest osobą, której niewiarygodna energia udziela się całej ekipie produkcyjnej. A jeśli Frank Miller udziela ci jakiejś wskazówki, wiesz, że nie bierze się to znikąd, lecz naprawdę coś znaczy, bo przecież to są jego własne postaci. Dzięki im dwóm wszyscy chcieliśmy pokazać, na co naprawdę nas stać.”