Miłość niejedno ma imię
Ktoś kiedyś powiedział, że każdy film, w którym pojawia się Bill Murray, choćby tylko jako postać drugoplanowa, zyskuje na całej długości. Swoją mimiką, aktorskim kunsztem i flegmatycznym uczuciem dystansu Murray potrafi zrobić więcej w ramach jednego epizodu niż niejeden aktorski wyjadacz podczas całego filmu. Po prostu zjednuje sobie widzów. Nie inaczej jest w przypadku komedii Johna McNaughtona ("Dzikie żądze", "Dziewczyna gangstera").
Tyle że Murray nie gra tu wcale epizodu, lecz dominuje w niemal całej drugiej połowie, w brawurowym duecie z Catherine O’Hara.
04.12.2006 18:08
Fabuła koncentruje się na nietypowej rywalizacji notującej sukcesy pary specjalistów. On, czyli dr Klink (James Spader) to mistrz leczenia depresji; ona - dr Emily Paige (Lara Flynn Boyle) skutecznie wyciąga ludzi z kryzysów małżeńskich. Problemy zaczynają się, kiedy do dr Paige zgłasza się młode małżeństwo. Para nie może się kochać, gdyż Dan (Jay Mohr) jest impotentem. Piękna pani doktor decyduje się zająć nieszczęśnikiem, oddając jego żonę Melindę pod opiekę dr. Klinka (Melora Walters). Łatwo się domyślić, co będzie dalej, a mimo to film zaskakuje. Zwłaszcza od momentu, gdy na ekranie zaczyna brylować ekscentryczny Ezri Stovall (Bill Murray). Wszyscy wpadają - ku uciesze widza - w poważne tarapaty.
Jest tu coś, co na pewno spodoba się amatorom takich filmów, jak "Nic śmiesznego" czy "Sztuka kochania". Również w "Sekretach miłości", mimo że trudno je nazwać dziełem szczególnie ambitnym, najzabawniejsze są przede wszystkim dialogi.