''Moje córki krowy'': Kolejny sukces Agaty Kuleszy. Ludzie płakali w kinie [WIDEO]
Od 8 stycznia na polskich ekranach możemy oglądać najnowszy film *Kingi Dębskiej (CZYTAJ RECENZJĘ). „Moje córki krowy” – świetnie przyjęty również zagranicą komediodramat – to wzruszająca historia z doborową obsadą. W jednej z głównych ról zobaczymy Agatę Kuleszę. Na uroczystej premierze filmu spytaliśmy aktorkę o niezwykłą reakcję widzów podczas pierwszego pokazu w Gdyni.*
- Ta reakcja zwaliła nas z nóg. Wszystkie płakałyśmy, bo ludzie wstali i zrobili nam pięciominutową owację, później podchodzili albo zapłakani, albo uśmiechnięci. To było dla nas bardzo ważne - opowiada Kulesza w rozmowie z Barbarą Pasek.
O czym opowiadają „Moje córki krowy”?
Marta (Kulesza) odniosła sukces w życiu, jest znaną aktorką, gwiazdą popularnych seriali. Pomimo sławy i pieniędzy, wciąż nie może ułożyć sobie życia. Samotnie wychowała dorosłą już córkę (w tej roli debiutująca Maria Dębska). W przeciwieństwie do swojej silnej i dominującej starszej siostry, Kasia (Muskała) jest wrażliwa i ma skłonność do egzaltacji. Pracuje jako nauczycielka, jej małżeństwo jest dalekie od ideału. Mąż Kasi (Marcin Dorociński) to życiowy nieudacznik, który bezskutecznie poszukuje pracy. Siostry nie przepadają za sobą, ale nagła choroba matki (Niemirska) zmusza je do wspólnego działania. Muszą zaopiekować się ukochanym, ale despotycznym ojcem (Dziędziel). Marta i Kasia stopniowo zbliżają się do siebie i odzyskują utracony kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.