Odeszła z sekty, mając 22 lata. Mówi o religii odpowiedzialnej za "okropne rzeczy"
- Uważam, że religia była odpowiedzialna za większość okropnych rzeczy, jakie ludzie zrobili sobie nawzajem - mówi Glenn Close, która jako dziecko dołączyła z rodzicami do sekty. Teraz zagra oddaną wyznawczynię Kościoła w nowym filmie Netfliksa.
Jedną z najbardziej wyczekiwanych produkcji tego roku jest film "Wake Up, Dead Man: A Knives Out Mystery" (Żywy czy martwy: Film z serii "Na noże"). Pisaliśmy już, że dużym zainteresowaniem cieszy się zwiastun. Kasowa produkcja z Danielem Craigiem pojawi się na platformie Netfliksa 12 grudnia. Obok byłego Bonda na ekranie będzie można zobaczyć także fenomenalną Glenn Close, która zagra oddaną wyznawczynię, dewotkę Marthę Delacroix. Udział tej właśnie aktorki w filmie nie jest przypadkowy. Reżyser mówi wprost, że wykorzystał jej doświadczenie związane z przynależnością do religijnego kultu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wygląda nowy film z serii "Na noże". Netflix podzielił się zwiastunem
W "Wake Up, Dead Man" Johnson przenosi akcję z greckich wysp do kościoła w stanie Nowy Jork. Główną rolę młodego księdza Jud Duplenticy'ego gra Josh O’Connor, a jego mentorem jest postać grana przez Josha Brolina. Glenn Close wciela się w postać Marthy Delacroix, oddanej wyznawczyni. Johnson, który dorastał w środowisku protestanckim, podkreśla w rozmowie z AFP, że film jest osobistą refleksją nad wiarą.
- Dorastałem jako protestant, w tym, co dziś nazwalibyśmy ewangelikalnym nurtem. Byłem bardzo chrześcijański w okresie dorastania — i to nie tylko dlatego, że rodzice ciągnęli mnie do kościoła. Jeszcze we wczesnych latach dwudziestych całkowicie w tym tkwiłem i postrzegałem świat przez pryzmat mojej relacji z Chrystusem. To była ogromna, ogromna część mojego życia. A teraz już nie jest. Ale każdy, kto jest byłym chrześcijaninem, nadal nosi w sobie bardzo wiele - mówi reżyser.
Ten kontekst rozliczania się z religią sprawia, że film jest dla 78-letniej Glenn Close czymś więcej niż tylko kolejną rolą. Gdy aktorka miała 7 lat, jej rodzice przenieśli się z Greenwich w stanie Connecticut, aby dołączyć do Moral Re-Armament, ruchu religijnego, który sama aktorka określiła później jako sektę. Przez lata aktorka była uzależniona od tego, co dyktowała sekta. Co więcej, z czasem Close dołączyła do wywodzącej się z tego ruchu konserwatywnej trupy artystycznej Up With People. Odeszła w wieku 22 lat. Jej zdaniem przez sektą uratowało ją aktorstwo.
- Uważam, że religia była odpowiedzialna za większość okropnych rzeczy, jakie ludzie zrobili sobie nawzajem - mówi Glenn. - Bardzo trudno jest mi nie patrzeć na religię jako na narzędzie kontroli nad ludźmi. Dla mnie to bardziej kwestia polityczna. Myślę, że w ludzkiej psychice istnieje coś takiego, że nie wiemy, kim jesteśmy, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. Uważam, że jesteśmy istotami plemiennymi, a poczucie wspólnoty, które można czerpać ze społeczności, religijnej czy nie, jest namacalne - komentuje.
Johnson wyjaśnia, że wybór Close do roli był podyktowany jej talentem i doświadczeniami z przeszłości. – To rola, która wymaga kogoś, kto potrafi bawić się z pewnym stopniem ironii, ale ostatecznie oddać prawdziwe emocje – mówi reżyser.
Johnson podkreśla, że seria "Na noże" może przybierać różne formy, a on i Daniel Craig są gotowi kontynuować pracę nad kolejnymi częściami. Ta najbliższa zdecydowanie szykuje się na mroczniejsze widowisko.
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: