Tadeusz Horvath poznał ciemną stronę popularności. U szczytu sławy porzucił showbiznes
31.10.2017 07:39
32 lata temu Polacy zasiedli przed telewizorami, by obejrzeć pierwszy odcinek serialu "Urwisy z Doliny Młynów". Familijna produkcja, opowiadająca o przygodach dzieci na typowej polskiej wsi, cieszyła się dużą popularnością, która zaowocowała powstaniem kontynuacji i sprawiła, że młodociana obsada miała szansę na wielką karierę. Wśród tych obiecujących talentów był Tadeusz Horvath (na zdjęciu w drugim rzędzie).
Przed kamerami zadebiutował w wieku zaledwie kilku lat. Potem zrobił karierę, jakiej pozazdrościłaby mu niejedna gwiazda. Pod koniec lat 80. stał się idolem młodzieży i wydawało się, że zostało tylko czekać na kolejne jego duże role. Nic z tego.
Tadeusz Horvath jeszcze jako nastolatek niemal zupełnie zerwał z branżą filmową. Wyjeżdżał za granicę, podejmował się najróżniejszych zawodów. Ułożył sobie życie za oceanem i choć pojawiał się w filmach z takimi aktorami jak Mel Gibson czy Sylvester Stallone, nie było to spełnieniem jego marzeń. Dlaczego? Jak potoczyło się burzliwe życie Tadeusza Horvatha?
Dostrzeżony w piaskownicy
Tadeusz Horvath - syn węgierskiej polonistki i Polaka miał sześć lat, gdy w jednej z warszawskich piaskownic wypatrzył go sam Władysław Ślesicki. Niespodziewanie reżyser dał chłopcu szansę wystąpienia w filmie "Śpiewy po rosie".
- Ślesicki przykucnął i zapytał, czy chciałbym zagrać w filmie. Odpowiedziałem: "Ja bym tam zagrał, ale pan z mamą pogada". A że matka wyznawała zasadę, że potomstwo należy rzucać na głęboką wodę, jako sześciolatek zagrałem w filmie – powtarzał w wywiadach.
Później jego kariera nabrała tempa i najpierw wystąpił w "Lecie leśnych ludzi", "Urwisach z Doliny Młynów" czy w serialu "Janka". I to właśnie rola Julka w tym ostatnim przyniosła mu największą popularność. Stał się idolem młodzieży. Nie mógł spokojnie przejść ulicą, bo fanki nie dawały mu spokoju, domagając się autografów.
"Dobrze się stało"
Rok 1990 przyniósł mu rolę w filmie "Mów mi Rockefeller" i popularność, którą o mały włos się nie zachłysnął. Niemal z dnia na dzień trafił w środowisko artystyczne, gdzie dużo starsi aktorzy traktowali go nie jak nastolatka, ale młodszego kolegę z branży. Horvath zaczął pojawiać się na branżowych imprezach i bankietach i kto wie, jakby się to skończyło, gdyby nie zdecydował się wyjechać z kraju.
- Osiąga się sukces w młodym wieku, nie ma się żadnej życiowej mądrości. Wszyscy chcą usiąść z tobą i oczywiście wypić przy tym drinka. Gdy pojawia się we mnie myśl, że żałuję, że tak się potoczyły moje losy, od razu pojawia się kolejna, że może dobrze się stało, bo nie wiem, gdzie bym teraz był – wyznaje.
Cena sławy
Ostatecznie jeszcze jako nastolatek wyjechał do Niemiec, do Kolonii. Chciał zostać na Zachodzie, nauczyć się języka, pracować. Trafił do jednej ze stadnin i pracował tam 6 miesięcy. W końcu przyjechała po niego mama i zabrała z powrotem do Polski.
Gdyby jednak wiedziała, jak nowe środowisko, w którym znajdzie się jej syn, wpłynie na jego dalsze losy, z pewnością nigdy nie ściągałaby go do ojczyzny. Niestety, aktor zachłysnął się popularnością, z którą ponownie zderzył się w kraju i w rezultacie rzucił się w wir imprezowego życia.
- Byłem rozchwytywany. Nie będę owijać: dużo za dużo alkoholu, częstowanie substancjami, które nie były legalne – wspominał w wywiadzie.
Podejmował każdą pracę
Niemal w tym samym czasie matka aktora straciła pracę. Poważne problemy finansowe podziałały na Horvatha trzeźwiąco. Po ukończeniu szkoły zdecydował się na wyjazd do Nowego Jorku.
Za oceanem miał spędzić jedynie pół roku - został 17 lat. Jednak ten, kto myśli, że życie w Stanach Zjednoczonych było sielanką, jest w błędzie. Amerykański sen nie był dla aktora bajką. Marzenia o studiach odstawił na bok. Od razu po maturze podjął pracę, aby pomóc matce w utrzymaniu pięciorga rodzeństwa.
- Przez te 17 lat w Stanach miałem chyba 16 zawodów. Byłem kelnerem, sprzedawcą gazet, kurierem, dowoziłem chińskie jedzenie i pizzę. Długo by wymieniać. Parę lat temu rozkręciłem własny interes. Sprzedawałem lody. Miałem własną ciężarówkę-sklep, którą jeździłem po nowojorskich osiedlach, wygrywając znaną wszystkim melodyjkę. To piekielnie ciężka praca, za to sezonowa. Po siedmiu miesiącach codziennej harówki miałem pięć miesięcy na odpoczynek - mówił w tym samym wywiadzie.
Nie porzucił aktorstwa
Mimo trudnej sytuacji i pracy w różnych branżach, Horvath nigdy nie porzucił marzeń o aktorstwie.
Przez dwa lata grał w lokalnym teatrze na Staten Island. Statystował też w kilkudziesięciu filmach z udziałem takich gwiazd jak Mel Gibson, Julia Roberts czy Sylwester Stallone.
- Na castingu uznali, że mówię jak urodzony brooklyńczyk i dzięki temu dostałem się do związków zawodowych nowojorskich statystów. Ale o główną rolę nie ubiegałem się nigdy. Nie było na to czasu – zdradził.
Nowe życie dawnej gwiazdy
Co dalej z karierą dawnego młodzieżowego gwiazdora? Jak sam przyznał, dla ciekawej roli jest gotów wrócić do Polski. Na razie jednak spełnia się w zupełnie innej branży.
- Kilka lat temu znalazłem to, czego szukałem. Zajmuję się nieruchomościami – posumował Horvath, który opuścił Stany Zjednoczone i zamieszkał w Kanadzie. Za sławą najwyraźniej nie tęskni, bo skutecznie ukrywa się przed opinią publiczną i nie znajdziemy go ani na Facebooku, ani na innych portalach społecznościowych.
Jak wygląda po latach? Sprawdź na tej stronie.