''To moja pierwsza muzyka, która została użyta w filmie kinowym.'' - wywiad z Mikołajem Bugajakiem, autorem muzyki z filmu ''Karuzela''
"To moja pierwsza muzyka, która została użyta w filmie kinowym. Dotychczas pracowałem przy kilku projektach dokumentalnych. Była to muzyka głównie do filmów historycznych, m.in. kilkuodcinkowego cyklu „Historia telewizji”." mówi Mikołaj 'Noon' Bugajak. Zapraszamy do zapoznania się z całym wywiadem.
W którym momencie włączyłeś się do współpracy przy „Karuzeli”?
Robert Wichrowski jest stałym bywalcem giełd płytowych niezależnych wytwórni muzycznych. To właśnie tam mieliśmy okazję się spotkać po raz pierwszy. Reżyser zawsze interesował się muzyką, szczególnie twórczością młodych polskich artystów. Umówiliśmy się na spotkanie, podczas którego rozmawialiśmy o projekcie filmowym, przy którym Robert Wichrowski chciał oprzeć muzykę na podstawie mojej EP instrumentalnej „Dziwne dźwięki i niepojęte czyny”. Od tej rozmowy wszystko się zaczęło. Ja sam aktywnie włączyłem się do działania, kiedy film był już w zaawansowanej fazie produkcji. Stworzyłem ścieżkę dźwiękową opartą na mojej płycie, zająłem się również całą kompozycją muzyczną filmu.
06.05.2014 15:20
To twoja pierwsza ścieżka dźwiękowa do filmu.
To moja pierwsza muzyka, która została użyta w filmie kinowym. Dotychczas pracowałem przy kilku projektach dokumentalnych. Była to muzyka głównie do filmów historycznych, m.in. kilkuodcinkowego cyklu „Historia telewizji”. Nie było to pierwsze spotkanie z udźwiękowieniem obrazu, natomiast pierwsze, które trafiło do kina.
Jak podszedłeś do pracy przy „Karuzeli”?
Robert Wichrowski miał bardzo wyraźną wizję, które moje kawałki powinny znaleźć się w filmie. W pewnym sensie nie tworzyłem całej muzyki od podstaw, a zmieniałem i modyfikowałem już istniejące kompozycje. Sam proces tworzenia był bardzo interesujący, ponieważ już na pierwszy spotkaniu reżyser podłożył trzy utwory do istniejącego filmu. Faktycznie uznałem, że dobrze, że się tam znalazły. Jestem zwolennikiem muzyki, którą słychać w kinie i którą się pamięta.
Jak myślisz, w którym momencie mężczyzna dojrzewa?
Przypominam sobie historię, kiedy jeździłem z moimi rodzicami na wakacje i w miejscach, gdzie przebywaliśmy schodziłem sam na śniadania. Wszyscy goście mówili mi, że jestem bardzo dorosły, ponieważ jako kilkuletni chłopiec wykazywałem się samodzielnością. Ja uważam, że w moim przypadku jest zgoła odwrotnie. Kiedy byłem młodszy stałem się chyba aż nazbyt dojrzały, ale zawsze bardzo odpowiedzialny. Im jestem starszy, tym coraz bardziej dziecinny staję się w pewnych sferach życia. Objawia się to większą beztroską w podchodzeniu do niektórych spraw.
Które wybory w życiu jest najtrudniej ocenić.
Myślę, że największy ciężar decyzyjny jest wobec rzeczy, których jeszcze nie zrobiłem. Reszta to sprawy bieżące. Albo sobie z czymś poradziłem, lepiej lub gorzej, albo nie. Jest to już część mojego życia, która się dokonała. Największy problem mam z rzeczami, których w życiu nie zrobiłem. Nie wiem, co by zmieniły.