TOP 9: Filmowe wpadki w ''Szybkich i wściekłych''
10.04.2015 | aktual.: 22.03.2017 12:12
Szybcy, wściekli i... koślawi!
Seria „Szybcy i wściekli” należy do najpopularniejszych współczesnych kinowych tasiemców. Każdorazowe spotkanie z ekipą Dominica Toretto jest niemal jak zjazd członków rodziny, którzy dawno się nie widzieli. Filmy cieszą się sporą oglądalnością, ale dla kinowych geeków to także kopalnia rozmaitych gaf, błędów i niedociągnięć.
O tych największych – nieścisłościach logicznych i fabularnych, które trzeba kłaść na karb głównie scenarzystów – sporo już napisano. Oderwanie od rzeczywistości serii niektórych odrzuca, dla innych stanowi zdrowy zastrzyk ekranowego eskapizmu.
Przyjrzyjmy się jednak niektórym z drobnych błędów, za które odpowiadać może na planie cała ekipa. W oczekiwaniu na premierę „siódemki” prezentujemy najciekawsze wpadki z wcześniejszych sześciu odsłon.
Magiczny motocykl
W pierwszej części można spostrzec,że operator był daltonistą lub po prostu nieuważnie wykonywał swoją pracę – motocykl, który jedzie równo z wozem Doma i Briana zmienia w magiczny sposób kolor z niebieskiego na czerwony.
To klasyczny filmowy błąd, choć za zamienienie dwóch tak przeciwstawnych kolorów należy się autorowi zdjęć jakiś złoty osioł.
Jeżdzenie w kółko
W jednej ze scen „Za szybkich, za wściekłych” (2003), być może najsłabszej części cyklu, widzimy, że podczas wyścigu Brian dwa razy mija ten sam budynek.
Najwyraźniej montażysta pogubił się i spośród kilku wersji jednej sceny powybierał ujęcia z innej perspektywy, ale powtórzone, co sprawiło wrażenie, że kierowca kołował. Ale wypatrzy to tylko ktoś z sokolim wzrokiem.
Z pomocą liny
W jednej ze scen szóstej części serii można przez ułamek sekundy dostrzec, że imponujące wyczyny kaskaderskie są wspomagane przez liny.
Nie powinno to w zasadzie dziwić, choć specjaliści od CGI mogli darować nam ten szczegół.
Zdrowie, Dom!
Czwarta część po dwóch słabszych była czymś w rodzaju wyzerowania serii i powrotem od korzeni.
Wyzerowaniu nie uległy jednak filmowe gafy – w scenie modlitwy przy stole widać, jak butelka między kolejnymi ujęciami została otwarta i – najprawdopodobniej osuszona. Zdrowie, Dom!
Nie strzelać do kamerzysty!
W „piątce” znalazł się niezamierzony mały autotematyzm – operator 1 nie zauważa, że w kadr wchodzi mu operator 2, dzięki czemu mamy ujęcie, które może sugerować, że łotr z Rio mierzy z lufy do kamerzysty.
Filmowcom często nie udaje się ustrzec też jednego z najpowszechniejszych błędów – odbić ekipy w szybach samochodowych.
Jazda na wstecznym
Najpopularniejszy błąd dostrzegalny „gołym okiem”, a powtarzany niemal w każdym odcinku - jazda na wstecznym równie szybka (lub szybsza), co jazda w bardziej ludzkich warunkach, przodem do kierunku drogi.
Jedna z tych gaf, która u niektórych widzów powoduje ekscytację, u innych – głośne plaśnięcie ręką w czoło. Tutaj w wydaniu z szóstej odsłony.
Padały zmiennymi są
Wprawne oko zauważy zapewne, że w serii kilkukrotnie różnym wozom magicznie zmieniają się pedały.
Tutaj widocznej jest to w „dwójce”, co ponownie obrazuje błędy w sztuce montażowej. W sieci mówi się, że gdzie indziej można zauważyć nawet inaczej zasznurowanego trampka, który wciska gaz do dechy, ale nie podejmiemy się tego udowadniać.
Z ładunkiem szybciej niż bez
Niepisana zasada mówi, że im dalsza część, tym więcej wpadek.
Purystów z pewnością strach bierze przed premierą siódmej odsłony, tymczasem w piątej widzimy dwa radiowozy, które z 10-tonowym sejfem z ładunkiem w środku jadą szybciej niż wszyscy pozostali biorący udział w pościgu.
Trzeba być naprawdę wściekłym (i „większym niż życie”), żeby mieć tyle „pary” w rurach.
Gliniarze nie potrafią pisać
Na koniec moment z rekordowych chyba pod względem gaf „Za szybkich, za wściekłych”, który wyjaśnia, dlaczego policjanci we wszystkich filmach to takie słabeusze.
Gliniarze nawet zeznań poprawnie zapisać nie potrafią, tylko bazgrzą po gotowych notatkach.
A jakie wy zauważyliśmy wpadki w całej serii? I czy przeszkadzają one w odbiorze całości? (jd/gk)