Na sklepowe półki trafiła właśnie biografia artystki autorstwa Izy Komendołowicz. „Elka” to z jednej strony obraz kobiety niezwykle charyzmatycznej, utalentowanej i wielbionej, z drugiej – zagubionej, okrutnej i skłonnej do autodestrukcji
Elżbieta Czyżewska była jedną z najpopularniejszych aktorek lat 60. Nazywano ją „polską Marylin Monroe” i „Cybulskim w spódnicy”, tym samym podkreślając rangę i wniesiony przez nią wkład do rodzimego kina. Na sklepowe półki trafiła właśnie biografia artystki autorstwa Izy Komendołowicz. „Elka” to z jednej strony obraz kobiety niezwykle charyzmatycznej, utalentowanej i wielbionej, z drugiej – zagubionej, okrutnej i skłonnej do autodestrukcji.
Czyżewska była pełna sprzeczności. Pod słodkim i niewinnym uśmiechem kryła się chorobliwie ambitna artystka, zdolna posunąć się nawet do próby utopienia na planie filmowym swojej konkurentki. Uwielbienie tłumów przyniosły jej przede wszystkim wybitne role komediowe, ale również występy teatralne. Współpracowała z największymi - Munkiem, Fordem, Bareją oraz Skolimowskim, którego żoną przez pewien czas była.
Pewna nieprzemyślana decyzja zaważyła na całej jej karierze…
Zawróciła wszystkim w głowie
Urodziła się 14 maja 1938 roku w Warszawie. Studiowała w warszawskiej PWST, którą ukończyła w 1960 roku. W tym samym roku zaliczyła zarówno debiut sceniczny na deskach Teatru Dramatycznego, z którym związała się na sześć kolejnych lat, jak również filmowy - w komedii Stanisława Barei „Mąż swojej żony” z Bronisławem Pawlikiem.
Najsłynniejszym występem scenicznym Czyżewskiej była rola w sztuce „Po upadku” Arthura Millera, w której znakomicie wykorzystała mit Marilyn Monroe, tworząc pastisz wizerunku legendarnej gwiazdy.
Po premierze pogratulował jej sam autor. To również wtedy wpadła w oko zauroczonemu nią korespondentowi New York Timesa, Davidowi Halberstamowi, dla którego rozwiodła się z ówczesnym mężem, Jerzym Skolimowskim.
Fenomen medialny
Niemal natychmiast odniosła sukces – uwielbiana przez publiczność i reżyserów, przez kolejne lata niemal nie schodziła z ekranów i sceny. W ciągu zaledwie kilku lat kariery w Polsce wzięła udział w blisko 30 produkcjach filmowych.
Była swego rodzaju fenomenem medialnym – nie miała klasycznej urody amantki, a mimo to ujmowała całe rzesze widzów nieokreślonym „czymś”, będącym splotem ciepła, wrażliwości, seksapilu i wdzięku, a zarazem dziecięcej niewinności. Zupełnie jak Giulietta Masina.
Dla niego zrezygnowała z kariery
Na szeroką skalę zasłynęła jako aktorka komediowa, gwiazda takich filmów, jak „Gdzie jest generał...” Tadeusza Chmielewskiego, „Giuseppe w Warszawie” Stanisława Lenartowicza, „Święta wojna” Juliana Dziedziny, „Żona dla Australijczyka”, „Kapitan Sowa na tropie” czy „Małżeństwo z rozsądku” Stanisława Barei.
W 1965 roku aktorka związała się z amerykańskim publicystą, Davidem Halberstamem, który wsławił się jako autor tekstu krytykującego politykę Gomułki. Momentalnie uczyniło to zeń „persona non grata” w Polsce Ludowej i wymusiło na nim konieczność powrotu do USA.
I tak, w 1967 roku, Czyżewska, będąc u szczytu kariery wyemigrowała wraz z mężem za ocean.
Spadła do drugiej ligi
Już dwa lata później zaliczyła swój amerykański debiut w filmie Roberta Downeya Sr. „Putney Swope” (1969),* jednak nie udało jej się wówczas ruszyć kariery ani o krok naprzód.* Dopiero z końcem lat 80. zaczęła grywać nieco więcej, głównie epizodycznych ról – m.in. w „Straconych latach” Sidneya Lumeta, „Sprzedawcy cadillaków” z Robinem Williamsem czy „Pocałunku przed śmiercią” z Mattem Dillonem.
Związała się też z off-Broadwayowską sceną, w 1990 roku potwierdzając swój status znakomitej aktorki, zostając laureatką prestiżowej nagrody teatralnej OBIE Award za rolę w sztuce „Crowbar” w reżyserii Maka Wellmana.
Jednak jedyną pierwszoplanową kreacją, jaką stworzyła w kinie amerykańskim była rola polskiej emigrantki, Haliny Nowak w dramacie „Niewłaściwe miejsce” Louisa Yansena (1989).
Pomogła Streep zdobyć Oscara
Za największą przeszkodę w rozwinięciu amerykańskiej kariery Czyżewskiej uważa się jej wschodnioeuropejski akcent, który z miejsca eliminował ją na castingach. Paradoksalnie twarda wymowa aktorki przyniosła Oscara innej artystce.
W 1974 roku Czyżewska wystąpiła na scenie razem z początkującą wówczas Meryl Steep w „Biesach” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Kilka lat później Amerykanka zwróciła się do aktorki o pomoc w przygotowaniach do roli w filmie „Wybór Zofii”. Streep wcieliła się tam w postać Sophie Zawistowskiej. Za tę kreację w 1982 roku otrzymała nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Próbowała utopić Stalińską
Chociaż Czyżewska mieszkała na stałe w Stanach Zjednoczonych, często przyjeżdżała do Polski i występowała tutaj w filmach. Aktorka pojawiła się m.in. w „Limuzynie Daimler-Benz” Filipa Bajona, „Kocham kino” Piotra Łazarkiewicza oraz „Debiutantce” w reżyserii Barbary Sass.
To właśnie na planie tego obrazu znana bezwzględności i chorobliwej ambicji Czyżewska miała próbować utopić Dorotę Stalińską. Powodem była... zazdrość o koleżankę.
Miała klasę do końca
Tajemnicą poliszynela był alkoholizm Czyżewskiej, w który wpędziły ją kolejne zawodowe oraz osobiste niepowodzenia i rozczarowania – rozpad małżeństwa i brak odpowiednich ról, dzięki którym mogłaby zaistnieć. Warto podkreślić, że aktorka do końca życia chodziła na przesłuchania, nie zamierzając się poddawać.
Na tablicy umieszczonej w sąsiedztwie drzewa napisano: "Przetransplantowana do Nowego Jorku, zasiliła powietrze tlenem, użyczyła piękna ulicom, które kochała. Jej duch nadal kwitnie". (gk/mf)