Sylvester Stallone: Te bary mają już 67 lat!
Sly najwyraźniej nie zamierza wyjść z wprawy i porzucić kina akcji. Dziarski staruszek wciąż trenuje i angażuje się w nowe, mniej lub bardziej udane projekty.
Król nadal jest w znakomitej formie!
Sly najwyraźniej nie zamierza wyjść z wprawy i porzucić kina akcji. Dziarski staruszek wciąż trenuje i angażuje się w nowe, mniej lub bardziej udane projekty.
I mimo upływu lat nie wydaje się, aby któryś z jego młodszych kolegów po fachu mógł mu dorównać!
Kompromitujące początki ''ogiera''
Początkowo kariera Stallone'a nie zapowiadała się imponująco – zaczynał od statystowania i, na co często spuszcza się zasłonę milczenia, filmu erotycznego.
„Przyjęcie u Kitty i Studa” (1970) w zasadzie przeszło bez echa. Nikomu wówczas nieznany Sly paradował nago przed kamerą i obłapiał roznegliżowane aktoreczki. Po latach wyznał, że zagrał w tym filmie, bo nie miał pieniędzy na jedzenie.
Dopiero po sukcesie „Rocky'ego” (1976) przypomniano sobie o zalegającym na półkach erotyku – całość przemontowano, skupiając się na postaci Stallone'a, i wypuszczono na rynek amerykański pod zmienionym tytułem „Italian Stallion”.
Stalowe mięśnie i Złote Maliny
Drogę na szczyt i miano aktora kultowego przyniósł mu właśnie „Rocky”. Każda kolejna produkcja umacniała jego wizerunek twardziela, pretendującego do miana niepodzielnie panującego króla kina sensacyjnego.
W 1979 na ekrany wszedł doskonały „Rocky II”, a w 1981 „Nocny jastrząb”. Rok 1982 przyniósł dwa ogromne hity - "Rocky'ego III” i otwierającego serię „Rambo: Pierwszą krew”, opartego na powieści Davida Morrella.
Niestety później najwyraźniej musiał komuś podpaść, bo jak deszcz posypały się nominacje do Złotych Malin, przyznane mu m.in. za „Rocky’ego IV”, „Rambo II” i „Rambo III”, „Cobrę”, „Ponad szczytem”, „Tango i Cash” czy „Specjalistę”...
To był dobry rok!
Choć coraz bliżej mu do 70-tki, Stallone nie zamierza zrezygnować z kręcenia filmów i tak łatwo zrzec się swojej kinowej, wypracowanej przez lata pozycji.
W 2012 święcił triumfy udanymi „Niezniszczalnymi 2”. Pochodzący z tego samego roku „Kulą w łeb” wypadł za to słabiutko, głównie z powodu kiepskiego scenariusza, choć w Polsce mówiło się o nim przez jakiś czas.
Tylko że nie z powodu Stallone'a, a występu naszej rodaczki, Weroniki Rosati, która ostatnimi czasy coraz częściej pojawia się w hollywoodzkich produkcjach. Oby następna była bardziej udana!
Nie zwalnia tempa!
Następne miesiące upłyną pod znakiem Slya – do kin wejdą „Escape Plan” oraz „Grudge Match”, a w 2014 roku „Niezniszczalni 3”.
Najwyraźniej koniec prawdziwego kina akcji, wieszczony wraz z odejściem Van Damme'a, Seagala, Schwarzeneggera czy Stallone'a właśnie, nie jest jeszcze aż tak bliski.
Tym bardziej że Sly doskonale zdaje sobie sprawę, iż ciało jest jego niezbędnym narzędziem pracy i mimo kolejnych lat na karku nie daje się wygryźć młodszym rywalom.
Dieta czy zastrzyki?
Czemu zawdzięcza swój sukces? Oczywiście odpowiedniej diecie i regularnym ćwiczeniom.
Choć ci bardziej złośliwi – powołując się na aferę sprzed kilku lat, kiedy to aktor został zatrzymany za wwożenie do Australii niedozwolonych anabolików (fiolek hormonu wzrostu Jintropin) – twierdzą, że jego doskonała forma to nie tylko zasługa odpowiedniego trybu życia, ale i stosowanych w nadmiarze wspomagaczy.
Ciekawe czy powiedzieliby mu to prosto w twarz? (sm/gk/mn)