Wilhelmi skakał dla niej z balkonu. Żuławski chciał ją filmować w negliżu
W czasach PRL-u stanowiła kwintesencję seksapilu. Wielu amantów straciło dla niej głowę, a Roman Wilhelmi omal nie przypłacił ich rozstania tragedią. Iwona Bielska podbiła ekrany fantazyjnymi rolami w "Oknie" czy "Ćmie". Ostatecznie wybrała stabilizację i rodzinne szczęście.
Twórcy filmowi chętnie angażowali ją do rozbieranych scen, ale mimo epizodów nagości aktorka znała swoją wartość i większość z takich propozycji odrzuciła. Gdy w 1976 roku pracowała przy "Na srebrnym globie" Andrzeja Żuławskiego (wyświetlanym na ekranach dopiero 13 lat później ze względu na PRL-owską cenzurę), musiała się upić, aby wykonać intymne ujęcia. Zażądała, aby w trakcie kręcenia reżyser wyprosił pozostałych członków ekipy. Ostatecznie opróżniła kilka kieliszków za dużo i ledwo trzymała się na nogach. Gdy Żuławski nie dotrzymał obietnicy, wpadła w szał. Aktorka wybiegła nago z planu przed… tysiące statystów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najgorętsze premiery filmowe nadchodzących tygodni
W Łodzi nie chcieli jej "chorego głosu"
Urodzona 7 września 1952 roku w Łodzi Iwona Bielska od najmłodszych lat przejawiała wybitną kondycję i sportowy dryg. Wszyscy wokół sądzili, że swoją przyszłość zwiąże ze światem sportu. Ćwiczyła balet i uprawiała siatkówkę. Reprezentowała ŁKS Łódź i drużynę juniorów reprezentacji Polski.
Później chciała zostać nauczycielką. Po dwóch latach studiów polonistycznych obrała jednak zupełnie inny kierunek. Iwona przerwała naukę i postanowiła zdawać na studia aktorskie. Jej naturalnym wyborem była łódzka Filmówka. Na przeszkodzie stanął wokal. "Powiedzieli, że mam chory głos, guzy na strunach i mam dać sobie spokój" – wspominała. Nie zamierzała jednak się poddawać. Wyjechała do Krakowa, gdzie odpadła na pierwszym etapie egzaminów na PWST. Dano jej jednak drugą szansę, której nie zmarnowała. Tamtejsi profesorowie przeciwnie uznali jej ton głosu za atut i nietuzinkowy znak rozpoznawczy.
Mistrzyni sugestii
Dyplom uzyskała w 1977 roku i chwilę później debiutowała w krakowskim Teatrze im. Juliusza Słowackiego w "Moralności Pani Dulskiej". Później lawirowała między teatrami Krakowa, Warszawy i Łodzi, występowała również na ekranie. Szczyt popularności Iwony Bielskiej przypadł na lata 80. ubiegłego stulecia.
Jej wyrazista aparycja w połączeniu ze świadomością ciała i bezkompromisowym aktorstwem uczyniły z niej jedną z największych gwiazd polskiego kina. Iwona Bielska świetnie sprawdzała się w stanowczych i mocno zarysowanych rolach, doskonale oddając skrajne emocje i postawy. To sprawiło, że twórcy poza pierwszym planem chętnie obsadzali ją również w zapadających w pamięć epizodach.
Jednym z najsłynniejszych filmów Bielskiej pozostaje dzieło nurtu kina moralnego niepokoju "Ćma" (1980), w którym zagrała zbyt często sięgającą po kieliszek żonę dziennikarza radiowego prowadzącego nocną audycję. W kolejny roku sportretowała Basię pozostającą w skomplikowanych relacjach z przeżywającym kryzys twórczy pisarzem w debiucie Wojciecha Wójcika "Okno" (1981).
W "Wilczycy" (1982) Marka Piestraka, czyli polskiej wariacji na temat gotyckiego horroru i legend o wilkołakach, Iwona Bielska stworzyła podwójną rolę Hrabiny Julii oraz Maryny Wosińskiej. Dziś obraz pozostaje kultowy w gronie sympatyków kina klasy B, choć przez długie lata dzierżył niechlubny tytuł najgorszego polskiego filmu. Sam reżyser został natomiast okrzyknięty polskim Edem Woodem. Obecnie to klasyk horroru – z przymrużeniem oka, w którym można odkryć eksploatację seksualności. Iwona Bielska stała się tu prawdziwym wampem, igrającym z mężczyznami i mrocznymi instynktami.
Kobieta-wamp
Iwona Bielska była femme fatale również poza ekranem. Połączenie talentu, charyzmy i urody sprawiło, że wielu kolegów z planu traciło dla niej głowę. Jeszcze w trakcie studiów poznała wybitnego aktora Romana Wilhelmiego. Ten pozostawał w małżeństwie z graficzką Mariką Kollar, ale doznał na jej punkcie istnej obsesji. W środowisku wszyscy byli świadomi skłonności do romansów gwiazdora, z Iwoną to było jednak coś więcej niż krótka przygoda.
Starszy o 16 lat doświadczony artysta na wszelkie sposoby starał się zdobyć względy początkującej aktorki. Przyjeżdżał na jej egzaminy i rodzinne spotkania. Potrafił być czarujący i zabawny, ale też nieprzewidywalny. Młodej Iwonie zafundował prawdziwą emocjonalną huśtawkę. Ona studiowała w Krakowie, on pracował w Warszawie. Ze względu na dzielącą ich odległość i nagłe napady tęsknoty potrafił dzwonić do kochanki i grozić samobójstwem, aby zjawiła się w jego mieszkaniu.
"Chciał skakać z balkonu… Wsiadałam więc do taksówki i jechałam z Krakowa do Warszawy. Bałam się, że naprawdę zrobi sobie krzywdę" – relacjonowała Bielska. Nie wytrzymała tych wielkich emocji i stresu. Romans zakończył się po trzech latach gorączkowych spotkań.
Spokój
Iwona Bielska odnalazła jednak prawdziwą miłość. W 1983 roku związała się z aktorem Mikołajem Grabowskim, z którym ma syna Michała. Co interesujące, poznali się znacznie wcześniej podczas studiów aktorskich. Byli znajomymi, ale Mikołaj Grabowski czuł, że nie ma szans u swojej wybranki. Po latach spotkali się ponownie i tym razem uczucia wybrzmiały w pełni, obustronnie. Tworzą jedno z najszczęśliwszych i długoletnich małżeństw w branży.
Z czasem dla dobra macierzyństwa Iwona Bielska przystopowała z tempem pracy. Sporadycznie powraca na ekrany. Widzieliśmy ją m.in. w filmach "Ziarno prawdy" (2015), "Córki dancingu" (2015) i "Kler" (2018), a także serialach "Aida", "Krew z krwi", "Magda M." oraz "Klara", w którym wcieliła się w matkę tytułowej bohaterki. Ukoronowaniem jej talentu była Polska Nagroda Filmowa, czyli Orzeł, którą otrzymała za drugoplanową rolę w głośnym obrazie Wojciecha Smarzowskiego "Wesele" (2004).
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: