Alfabet sZyderców, czyli z kogo ściągają najlepsi

None

B jak Batman

/ 23Od kogo ściągają najlepsi?

Oryginalne pomysły w dzisiejszych czasach, jeśli dobrze je sprzedać są prawdziwy żyłami złota i źródłami prestiżu. Nikt jednak nie powiedział że ściąganie, wzorowanie się, czy rozwijanie czyichś pomysłów musi być od razu złe i karygodne. Szkopuł w tym by robić to z głową. Bo zgapiać też trzeba umieć. **W tym wydaniu Alfabetu sZyderców pokażemy wam od kogo ściągają najlepsi i najbardziej znani – bez względu na to czy wyszło im to dobrze czy też wręcz przeciwnie.**

/ 23A jak Alternatywy 4 dwadzieścia lat później

W Polsce pojęcie kreatywnego ściągania nie istnieje. Jeśli już jechać na jakimś pomyśle to tylko w celu kolejnego skoku na kasę. Po długim, majowym weekendzie liderem w tej smutnej konkurencji okazała się TVP i jej sitcom [ „Dylematu 5” ]( http://teleshow.wp.pl/dylematu-5-6029539946062977c ) wywodzący się z kultowych „Alternatyw 4”. Czy zdaniem Polskiej Telewizji jej widzowie są aż tak mało inteligentni? Ile jeszcze "Złot Dezerterów", "Nikosiów" i "Hallo Hansów" musi powstać zanim uda się komuś w Polsce dobrze ściągnąć pomysł? **[ Przeczytaj więcej o "Dylematach 5" ]( http://teleshow.wp.pl/dylematow-piec-6048569735082625a )**

/ 23B jak Batman

Przyglądając się filmom o Batmanie nigdy do końca nie wiem czy oglądam Mrocznego Rycerza z Gotham czy przebierańca z pokładu "Priscilli, królowej pustyni" którego związek z Robinem może mieć zupełnie inne podłoże niż wynikało by to z komiksu. Widok odzianego w lateksowe "coś" z fikuśnymi klamrami Nietoperza przywodzi na myśl pytanie czy to aby na pewno ten sam heros? Wątpliwości te rozwiewa "Batman" z 1989 roku nakręcony przez Tima Burtona w którym wizerunek bohatera tak samo jak klimat filmu pozostają w 100% identyczne z papierowym oryginałem.

/ 23C jak Człowiek Pająk

Kiedyś żeby pokazać jak bardzo technika tworzenie filmów poszła na przód kręciło się wielkie kostiumowe widowiska. Dziś do zrealizowania tego celu wykorzystuje się komiksy. Dzięki temu nowy "Spider-Man" nie wygląda już jak pacjent oddziału dla nerwowo chorych w dodatku ubrany w bardzo idiotyczną piżamę ze szwami pod pachą. Zyskał nową jakość i nowe ruchy. Przy okazji dostał poczciwą, zgodną z oryginałem twarz [ Tobey'ego Maguire'a ]( http://film.wp.pl/tobey-maguire-6032111426258049c ). To tyle w kwestii castingowo-zdjęciowej. Jeśli zaś idzie o przyjemność z oglądania, my Polacy chyba nigdy nie poznamy się na tym zagranicznym Janosiku prężącym się na tle amerykańskiej flagi. I chwała nam za to.

/ 23D jak Dwadzieścia osiem dni później

Wydawano się że w kwestii filmowych zombiaków powiedziano/nakręcono już wszystko. Były noce i dnie żywych trupów, były trupy niszczone bombami atomowymi i rozcinane kosiarkami do trawy. Mimo to każda dekada począwszy od lat 60 XX wieku przeżywała kolejne inwazje nieumarłych. W momencie kiedy zapoczątkowany przez Georgea A. Romero pomysł zaczął bardziej śmieszyć niż straszyć, zombich podchwycił genialny Danny Boyle udowadniając że umarlaki mają w sobie jeszcze całkiem sporo życia...

/ 23E jak Eragon

W dziedzinie ściągania "Eragon" jest prawdziwym liderem. Mamy w nim "Władcę Pierścieni", "Harry'ego Pottera" i "Ostatniego smoka". Efekt tego jest taki że dzieciom się podoba a dorosłym nie. Z filmem jest podobnie. Może trochę gorzej wypadają dialogi ale za to piękny , komputerowy smok ratuje sytuację. "Eragon" jest lekkostrawnym naśladowcą którego z przymrużeniem oka da się obejrzeć.

/ 23F jak Frytka

USA ma Paris Hilton, Wielka Brytania Jordan a my Polacy w naszym małym show biznesie mamy Agnieszkę Frykowską. Zaczęła od seksu na wizji, potem były próby ze śpiewem, operacja plastyczna, własny program w TV a ostatnio pierwsze aktorskie popisy. Do wizerunku pasuje również trudność Frytki we wzbudzaniu sympatii u widzów. Brakuje tylko małego Chihuahuay na rekach...

/ 23G jak Gladiator

"Gladiator" to nowa wersja "Upadku cesarstwa rzymskiego" Anthony Manna z 1964 roku. Przez wielu uważana za gorszą w rzeczywistości jest po prostu lepiej "przystosowaną" wizualnie wersją starego kostiumowego przeboju której podrasowane walory rozrywkowe nie wyjałowiły warstwy intelektualnej.

/ 23H jak Happy Wkręt

Pomysłem na którym opiera się animacja "Happy Wkręt" jest miks znanych bajek. Idea, nie tyle stara co ściągnięta wprost że "Shreka". Tym razem to jednak bardziej recycling niż odwzorowywanie. "Happy wkręt" ma tego samego producenta co wszystkie trzy części "Shreka". Biorąc pod uwagę jakość animacji nie trudno się domyśleć że została ona sklecona z powstałych na potrzeby opowieści o zielonym Ogrze, przetworzonych resztek...

10 / 23I jak Infiltracja

Trafniejszym tytułem była by raczej "Wegetacja". W swojej amerykańskiej wersji Martin Scorsese nie wysilił się na żadne konkretne zmiany. Wszyscy fani oryginału czyli "Piekielnej gry" szli do kin w nadziei zobaczenia nowej ciekawej wersji. Zamiast tego zobaczyli gorszą kopię ze zamerykanizowanym zakończeniem, totalnie nieprzekonującym Mattem Damonem oraz finałową sceną ocierającą się o banał.

11 / 23J jak Jak oni śpiewają

To że gwiazdy śpiewają jest naturalnym następstwem ich tańczenia. W wielu krajach temat ten wałkowany był już wielokrotnie, u nas w takiej formie w jakiej robi to program „Jak oni śpiewają” jest nowością. Oczywiście jako że Polak potrafi nasze show nie może tak po prostu kopiować zagranicznych patentów. Nasze show jest jeszcze lepsze, bo kogo dziś interesują utalentowane wokalnie gwiazdy? Mają być znane z kolorowych pisemek a że przypadkiem ich śpiew potrafi potłuc szklankę – to nie ma najmniejszego znaczenia. W polskiej edycji programu gwiazdy nie śpiewają tylko pieją, ośmieszając się przy tym strasznie, ku wielkiej uciesze widowni. Szkoda że przy tym całym, smutnym piszczeniu nie przejawiają najmniejszego dystansu do siebie, może wtedy dało by się wysiedzieć z jeden czy dwa odcinki zakładając że ogląda się niezłe jaja a nie żenujące oblicze polskich gwiazdek, znanych z występów w telenowelach.

12 / 23K jak Kobieta Kot

Zamaskowana seksowna kobieta w skórzanym wdzianku i z pejczem w ręce od zawsze budziła zainteresowanie filmowców. Schizofreniczna Catwoman jest jedną z najbardziej znanych partnerem Mrocznego Rycerza stanowiąca nie lada wyzwanie dla aktorki i reżysera, powołujących ją do życia. Niestety syki najnowszej Kobiety Kota przypominały bardziej łóżkowe igraszki do których jak mało co pasuje lateksowa odzież. Szkoda...

13 / 23L jak Lara Croft

Pięknie animowana „laska” Lara Croft podbiła ładnych parę lat temu rynek gier komputerowych. Sama gra w której seksowna pani archeolog była główną bohaterką nie była zbyt nowatorska choć technologicznie reprezentowała wysoki poziom. Stąd wniosek płynie prosty – to odsłonięte uda Lary oraz jej imponujący biust przyczyniły się do komercyjnego sukcesu Tomb Raidera. Czemu nie miało by na tym skorzystać Hollywood? Przecież patent który trzyma przed monitorami miliony graczy na całym świecie dało się z łatwością przenieść na kinowy ekran. Wystarczyło znaleźć naprawdę gorącą laskę o oryginalnej urodzie i napisać prosty scenariusz który da jej możliwość półtoragodzinnego wyginania, wicia i wypinania. I co nie wypaliło? Wypaliło że hej!

14 / 23M jak Magda M

Tak, tak – wiem. Zaraz dowiem się, że jestem ludzkim zerem bez gustu, że „jak mi się nie podoba to nie mam oglądać” i „skoro serial jest tak słaby, to czemu ogląda go tyle ludzi?”. Znam Wasze argumenty, drodzy użytkownicy, a i tak twardo trzymam się tezy, że nie wystarczy zauroczyć się „Ally McBeal” i zatrudnić popularną aktorkę, aby wyszło z tego coś fajnego. „Magda M.” ma kilka grzechów głównych – i bynajmniej nie mówię tu o kuriozalnym piętrzeniu przeciwności losu dla „tej pięknej miłości” i całkowicie odrealnionym obrazie polskich prawników. Podstawowym problemem jest to, że „Ally McBeal” wszyscy grali dobrze i z dystansem. W „Ally McBeal” były nie tylko problemy natury „romantycznej”, ale i ciekawe przypadki natury obyczajowo-prawnej. W „Ally McBeal” relacje romantyczne kończyły się czasem interakcjami o charakterze erotycznym. „Ally McBeal” wiedziała także, kiedy ze sceny zejść… Chyba nie muszę pisać więcej o „Magdzie M.”

15 / 23N jak Nigdy w życiu

Dramatyczna próba udowodnienia samotnym i niekochanym Polkom, że wyglądają jak Danuta Stenka i mają szansę na miłość Artura Żmijewskiego. Zupełnie jak to, że lekka nadwaga Renee Zellweger nie przeszkodziła jej w rozkochaniu w sobie zarówno Hugh Granta, jak i Collina Firtha. W oryginale rzecz była naprawdę zabawna i zupełnie bezpretensjonalnie bawiła się wszelkimi stereotypami i „życiowymi prawdami” o rodzicach, seksie, samotności i przyjaźni. W wersji, w której wybudowanie pięknego domu nad jeziorem możliwe jest za 100 tysięcy złotych ze zręcznego czytadła zrobiono prawdziwszą niż życie historię z irytującą (BARDZO) dorastającą córkę i zmarnowanym talentem Frycza i Stenki. Ale z filmowego „Nigdy w życiu” wypłynęła jedna rzecz pozytywna – jak powiedział mi żyjący od bardzo dawna poza Polską znajomy – „nareszcie polscy aktorzy mają ładne, białe zęby”!

16 / 23O jak Opowieści z Narnii

Z jednej strony film nakręcony z rozmachem z drugiej zapominający o widzach którzy choć dziećmi już dawno nie są, chętnie zobaczyliby nową wersję opowieści w której w młodości byli zadurzeni po uszy. „Opowieści z Narnii” nie osiągnęły tego co udało się uzyskać „Władcy Pierścieni” – mają na tyle „mitycznego” blasku by oczarować dzieci ale tej aury nie wystarcza dla dorosłych. Pod względem klimatu numerem jeden w adaptacjach twórczości S. C. Lewisa wciąż pozostaje nakręcony w 1988 roku przez BBC serial „Kroniki Narnii: Lew, czarownica i stara szafa”.

17 / 23P jak Planeta Małp

„Planeta małp” to dla wielu najbardziej kultowa książka SF w historii. Filmów na jej podstawie powstało co nie miara. Czy był sens kręcić kolejny? Jeśli tak to tylko dlatego by wybredny młody widz który nie lubi ani czytać ani oglądać starych filmów miał okazję poznać tę poruszającą i wieloznaczną historię o ludzkości, która zgubiła sama siebie i teraz przegląda się w zwierciadle małpiej cywilizacji. Ten argument miałby uzasadnienie gdyby w nowej wersji „Planety” było cokolwiek fajnego poza świetnie ucharakteryzowaną rzeszą małp. Niestety, stawiam za sprawą niepozostawienia reżyserowie Timowi Burtonowi wolnej ręki przez producentów, powstał twór tragicznie od oryginału inny. Niby opowiadający tę samą opowieść ale czyniący widza zupełnie obojętnym na to co widzi na ekranie. Ot, historyjka SF pierwszej „Planecie małp” nie dorastająca do pięt, że o książce już nie wspomnę.

18 / 23R jak Ring

Kolejny lider na liście ściągniętych pomysłów. O plagiacie rzecz jasna nie ma mowy bo Ring to "legalny" remake, w dodatku świetny i nawet jak na horror bardzo, bardzo straszny. Czy jednak lepszy od oryginału? I tutaj docieramy do sedna bo na pytanie to nie ma jednej dobrej odpowiedzi. Scena po scenie i ujęcie po ujęciu amerykański "Ring" tak bardzo przypomina japońskie oryginalne "Ringu" że liczy się tylko fakt którą wersję jako pierwszą zdecydujemy się obejrzeć.

19 / 23S jak Siedmiu wspaniałych

Western oparty na klasycznym filmie japońskim „Siedmiu samurajów“. Dobry przykład na to że jeśli gotowy pomysł padnie na żyzny grunt to może z niego powstać coś ciekawego. Zamiast robić kolejny film o samurajach bohaterom „Siedmiu wspaniałych” dano konie, przypasano colty do pasów i stworzono kolejny klasyk przetłumaczony z japońskiego na język Dzikiego Zachodu.

20 / 23T jak Tylko mnie kochaj

Film ściągający z idei dobrej komedii romantycznej w sposób przypominający książkę dla drugoklasistów. Trzeba ich zmusić do czytania ale by nadpobudliwe maluchy „dały radę” redukuje się treść do niezbędnego minimum zastępując ją kolorowymi obrazkami. Robi się klimat, ustawia świece, kręci pocałunki w deszczu, pokazuje nieco (choć w tym przypadku sporo) ekstrawagancji. A co odczuwają bohaterowie? Kogo to obchodzi, sedno w tym żeby książę pokonał złą wiedźmę, bo Kociuszek siedzi i czeka od początku filmu.

21 / 23U jak Uwe Boll

Oto jeden z najbardziej kontrowersyjnych filmowców naszych czasów. Dla jednych jest Edem Woodem XXI wieku dla innych wizjonerem pozwalającym fanom gier komputerowych obejrzeć ulubione tytuły na kinowym ekranie. Nie ulega wątpliwości że filmy Uwe Bolla nie są produkcjami wysokich lotów, czy jednak można stworzyć dobry film na podstawie gry komputerowej? Przykłady „Dooma” czy „Tomb Raidera” pokazują że budżet nie ma tu wielkiego znaczenia, po prostu lepiej się gra niż ogląda. Czy zatem powinno się tworzyć filmy na podstawie komputerowych gier? Uwe nie ma wątpliwości i kręci dalej. Wkrótce wyjść ma jego najnowsze dzieło adaptacja kultowego „Postala”.

22 / 23W jak Władca Pierścieni

Ciężko jest znaleźć serię książek bardziej popularną od tych stworzonych przez J. R. R. Tolkiena, toteż nadejście czasów w których możliwe stało się powstanie ich filmowej adaptacja było dla mnie równie oczywiste co wschodzące o poranku słońce. Pomimo pojawiających się głosów krytycznych zgodzę się z większością fanów że nie ma się co czepiać bo lepiej „Władcy pierścieni” i tak nie dało by się zrobić. Jestem za to pełen podziwu dla Petera Jacksona który tak śmiało, bo świadomie jak mniemam, pokazał głęboką przyjaźń Froda i Sama, przerysowaną do takich rozmiarów że zacząłem się zastanawiać czy aby przypadkiem długa podróż nie „połączyła” hobbitów w zupełnie innym znaczeniu tego słowa. To jasne że trudne sytuacje i ciężkie przejścia łączą na całe życie, mimo to muszę przyznać że czytając „Władcę” nigdy mi przez myśl nawet nie przeszło że Powiernik Pierścienia i jego kompan sypiają pod jednym pledem. Możecie nazwać mnie ignorantem, zresztą pewnie i tak to zrobicie ale jako fan trylogii pełnym sercem, po prostu nie umiem ignorować tych dziwnych spojrzeń które co rusz pojawiają się we wzroku któregoś z hobbitów.

23 / 23Z jak Z ust do ust

„Absolwent”, drogie dzieci, to jest film naprawdę kultowy. Nie „kultowy” kultowością „Harry’ego Pottera” czy „American Pie”, ale genialnie zabawno-smutny obraz bolesnego dojrzewania aktualny także dzisiaj. Choć może nie do końca przycięty do możliwości współczesnego młodego człowieka. Tymczasem nawiązująca do „Absolwenta” bezwstydnie i wprost komedyjka „Z ust do ust” to momentami wręcz żenująca uczta much gnojówek na talerzu pełnym pięknych owoców. Jennifer Aniston gra tu naprawdę słabo (a lubię jej niewymuszony wdzięk), Kevin Costner ma tyle wspólnego z Dustinem Hoffmanem, co z „Listonoszem” z przyszłości, a jedna wiecznie wkurzona Shirley Maclaine wiosny, ani dobrego filmu nie czyni. Wątek seksu z potencjalnie własną córką może być raczej punktem wyjścia do przejmującego „Homo Faber”, a nie do błahej, nieważnej, niepotrzebnej wydłużonej wersji sitcomu.

Wybrane dla Ciebie

"Można usnąć z nudów". Powraca jeden z największych hitów Netfliksa
"Można usnąć z nudów". Powraca jeden z największych hitów Netfliksa
Film za 76 mln zł. Mistrzowska rola Lindy
Film za 76 mln zł. Mistrzowska rola Lindy
"Minuta ciszy" jeszcze lepsza. Udany powrót przedsiębiorców pogrzebowych
"Minuta ciszy" jeszcze lepsza. Udany powrót przedsiębiorców pogrzebowych
W Hollywood piszą o polskim filmie. Będzie Oscar? Może w przyszłym roku
W Hollywood piszą o polskim filmie. Będzie Oscar? Może w przyszłym roku
"Okropne". Żart prowadzącego nie wszystkim się spodobał
"Okropne". Żart prowadzącego nie wszystkim się spodobał
Mała karteczka wiele znaczyła. Aktorka miała tam wiadomość
Mała karteczka wiele znaczyła. Aktorka miała tam wiadomość
Rekordowa widownia w USA i w Polsce. "Najlepszy film akcji 2025 roku"
Rekordowa widownia w USA i w Polsce. "Najlepszy film akcji 2025 roku"
Przykryta jedynie klejnotami. O tej kreacji mówili wszyscy
Przykryta jedynie klejnotami. O tej kreacji mówili wszyscy
Farrell z synem na gali. Henry coraz bardziej podobny do znanej mamy
Farrell z synem na gali. Henry coraz bardziej podobny do znanej mamy
"Teściowie 3". Z rodziną najlepiej wychodzi się w scenariuszach Marka Modzelewskiego
"Teściowie 3". Z rodziną najlepiej wychodzi się w scenariuszach Marka Modzelewskiego
Podpisała dokumenty SB i donosiła. Potem aktorka poszła do więzienia
Podpisała dokumenty SB i donosiła. Potem aktorka poszła do więzienia
Dla żony wyjechał do Australii. Mimo starań małżeństwo nie przetrwało
Dla żony wyjechał do Australii. Mimo starań małżeństwo nie przetrwało