Trwa ładowanie...
d2xrc7x
recenzja
08-03-2012 21:59

Mała kobieta z wielką spluwą [DVD]

d2xrc7x
d2xrc7x

Zawsze, kiedy widzę *Zoe Saldanę w filmie akcji, boję się, że za chwilkę się połamie. Patrząc na jej filigranową postać, jestem skłonny zamknąć ją w bezpiecznym studiu motion-capture, gdzie do końca życia mogłaby pracować przy tworzeniu animacji do postaci rodem z “Avatara” Jamesa Camerona. Ona jednak upiera się grać w filmach akcji. “Colombiana” nie jest może najlepiej napisana i zagrana, ale za to współprodukował ją Luc Besson. I wszystko jasne.*

Saldana gra Cataleyę, Kolumbijkę, która po śmierci rodziców zamordowanych przez podłych gangsterów (a takich przecież w Kolumbii nie brakuje) ucieka do wujka mieszkającego w Chicago. Wujek, jak to prawdziwy wujek, nie mówi wiele, ale rozumie wszystko. Dlatego też, kiedy mała Cataleya prosi go, aby nauczył ją fachu zabójcy, ten tylko robi minę i się zgadza. Kilkanaście lat później główna bohaterka jest skuteczną morderczynią ze słabością do pozostawiania na miejscu zbrodni kolumbijskiego kwiatka - chce w ten sposób pokazać mordercom rodziców, że i na nich w końcu przyjdzie kolej.

Filigranowa zabójczyni dzielnie rozprawia się z tabunami południowoamerykańskich macho, nie pozostawiając widzom wątpliwości, która z płci w “Colombianie” jest tą słabszą. Nie ma zresztą wyboru - amerykańskie służby to banda kretynów i biurokratów, facet, którego kocha to malarz z delikatnymi dłońmi, wujek-zabójca strzela, ale tylko fochy. Tak więc to bohaterka musi wziąć na siebie obowiązek wymordowania ukrywających się na amerykańskiej ziemi gangsterów.

Dopóki Saldana biega, skrada się i kopie, można uznać jej rolę za wiarygodną. Kiedy jednak łapie za wielki karabin automatyczny lub snajperski, to niestety ciężko jest już uwierzyć w jej wszechstronność we władaniu bronią. Być może twórcy zrobiliby lepiej, gdyby Cataleya ograniczyła się do skrytobójstwa. Film nie daje jednak zbyt wiele czasu na zastanowienie się nad takimi mało znaczącymi szczegółami, serwując nam kolejną porcję biegania i strzelania.

Szkoda tylko, że Kolumbii w “Colombianie” jest tak mało. Tylko przez pierwsze kilka minut filmu widzimy Bogotę, stolicę kraju, by po chwili przenieść się do amerykańskiego Chicago. W gruncie rzeczy Kolumbia funkcjonuje tutaj tylko jako “ten kraj w Ameryce Południowej, gdzie pełno jest gangsterów”. A szkoda, bo znaleźć tam można pełno niesamowitych miejsc, które świetnie nadawałyby się na tło filmu akcji.

d2xrc7x
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2xrc7x

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj