Melodramat „Con amore” w reżyserii Jana Batorego, oparty na powieści Krystyny Berwińskiej (która napisała również scenariusz), miał być odpowiedzią na amerykański wyciskacz łez, „Love Story”. Film, mający swoją premierę 40 lat temu, w 1976 roku, wywołał wśród widzów niemałe poruszenie, choć krytyka była w swoich pochwałach dość oszczędna.
Największy zachwyt bez wątpienia wzbudziły odtwórczynie głównych ról kobiecych: Małgorzata Snopkiewicz jako Ewa i Joanna Szczepkowska jako Zosia. Szczepkowską nazwano odkryciem roku i wróżono jej wielką karierę. Snopkiewicz, która do tej pory z filmem nie miała nic wspólnego, chwalono za naturalność i spodziewano się, że zagości w branży na dłużej. Ona jednak już nigdy więcej nie pojawiła się na ekranie.
Aktorka z przypadku
Małgorzata tak naprawdę wcale nie zamierzała zostać aktorką. Była dzieckiem Haliny Snopkiewicz, słynnej pisarki, uwielbianej przez nastoletnie czytelniczki. Książkę "Słoneczniki” autorka zadedykowała właśnie swojej córce. Znajomi Małgorzaty sądzili, że dziewczyna pewnie podąży w ślady mamy, była ładna, zdolna i miała lekkie pióro. Nic dziwnego, że po maturze zaczęła studiować filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim.
Miłosny czworokąt
Trzy lata później dostrzegł ją ktoś z filmowej ekipy i Snopkiewicz zaproponowano główną rolę w "Con amore". Bała się, że jako amatorka zupełnie sobie nie poradzi, wreszcie się zgodziła. Film opowiadał historię miłosnego czworokąta. Ewa (Snopkiewicz) jest dziewczyną Grzegorza (Wojciech Wysocki), zdolnego pianisty. Nie wie, że jego przyjaciel, Andrzej (Mirosław Konarowski), od dłuższego czasu darzy ją uczuciem. Kiedy lekarze wykrywają u niej raka mózgu, Grzegorz pochłonięty przygotowaniami do konkursu, zupełnie ją ignoruje. Czułą opieką otacza ją Andrzej, ku rozpaczy zakochanej w nim Zosi (Szczepkowska).
Ludzie na niego pluli
O tym, że film nie przeszedł bez echa i wzbudzał u widzów ogromne emocje, szybko przekonał się Wojciech Wysocki, ekranowy Grzegorz. Wprawdzie rola przyniosła mu wymarzoną popularność, ale okazała się również przekleństwem. Zachowanie granego przez niego bohatera, który porzuca ciężko chorą dziewczynę, rezygnując z miłości dla kariery, tak bardzo rozzłościło publiczność, że widzowie swoje rozczarowanie poczynaniami bohatera odreagowywali na aktorze. Zdarzyło się nawet, że przechodnie... pluli na niego na ulicy.
Romans poza planem
Znacznie więcej szczęścia miał Konarowski, wcielający się w bohatera pozytywnego. Cieszył się ogromną sympatią zwłaszcza żeńskiej części publiczności. Ale aktor nie miał zamiaru korzystać z tego powodzenia, bowiem wkrótce potem serce oddał... Joannie Szczepkowskiej. Lecz, wbrew krążącej plotce, młodzi wcale nie zakochali się w sobie na planie. Według plotek i różnych opracowań mojej sylwetki na planie tego filmu poznałam mojego przyszłego męża, Mirka Konarowskiego, pisała Szczepkowska w książce "Kto ty jesteś". I jak to w plotce, była to oczywiście wielka miłość, choć trochę zaskakująca, przecież zupełnie nie pasowaliśmy do siebie. Jednak sam fakt, że na planie filmowym wybuchła wielka miłość, która zakończyła się małżeństwem i dwiema ślicznymi córkami, to dla plotkarzy spora gratka. A przecież w czasie kręcenia „Con amore” myśmy się w ogóle nie znali. Nie zamieniliśmy ze sobą chyba ani jednego zdania.
Każde poszło w swoją stronę
Szczepkowska zapewniała też, że w przeciwieństwie do koleżanek, ona wcale tak szybko nie uległa urokowi Konarowskiego.
- W "Con amore" mieliśmy ze sobą chyba tylko jedną scenę w kawiarni. Przyszliśmy na plan, zagraliśmy i każde z nas poszło w swoją stronę. Do dziś, kiedy oglądam zdjęcia z tego filmu, zwłaszcza to, gdzie stoimy razem, patrząc na siebie, zastanawiam się, co oboje pomyślelibyśmy, gdyby nam wtedy ktoś powiedział, że będziemy małżeństwem – pisała. I choć ich małżeństwo po latach się rozpadło, wciąż utrzymują ze sobą dobre kontakty, chociażby ze względu na córki.
Życie z dala od kamer
A co się stało ze Snopkiewicz? Cztery lata po premierze „Con amore” przeżyła prawdziwą tragedię. Na atak serca zmarła jej ukochana matka. Pisarka miała tylko 46 lat. Snopkiewicz czuła, że jako aktorka wielkiej kariery nie zrobi; na ekranie została nawet zdubbingowana przez Jadwigę Jankowska-Cieślak. Dlatego nie zdecydowała się już wrócić przed kamery. Zresztą miała inne obowiązki. Wyszła za mąż, urodziła dzieci, zajmowała się domem. Chociaż z branżą kontaktów tak do końca nie zerwała; jej partner, Maciej Bugajak, jest operatorem i razem prowadzili firmę zajmującą się produkcją filmów i programów telewizyjnych.