Najlepszy horror w historii. "To my" bije rekordy!

Horror "To my" w reżyserii Jordana Peele'a ma najlepsze otwarcie w USA w historii w kategorii filmów grozy. W pierwszy weekend film zarobił ponad 70 milionów dolarów. Skąd ta popularność?

W filmie "To my" zagrała Lupita Nyong'o
Źródło zdjęć: © Universal Pictures

"To my" pobił rekord w kategorii horrorów opartych na oryginalnym pomyśle, czyli takich ze scenariuszem nie napisanym na podstawie wcześniejszej powieści czy opowiadania. W tej drugiej kategorii prym wciąż wiedzie horror "To" ("It"), nakręcony na postawie książki Stephena Kinga, który w pierwszy weekend zarobił aż 123 miliony dolarów.

Poprzedni rekord w kategorii horrorów opartych na oryginalnym pomyśle należał do "Cichego miejsca" ("A Quiet Place") i wynosił 50 mln dolarów.

Skąd taka popularność "To my"? To drugi horror afroamerykańskiego reżysera Jordana Peele'a. Poprzedni - "Uciekaj" ("Get Out") - również był chętnie oglądany, miał świetne recenzje, a poza tym rozpoczął dyskusję na temat rasizmu wśród majętnej i wykształconej białej klasy średniej w USA.

Obraz
© Universal Pictures

Wszyscy spodziewają się więc, że dostaną nie tylko dobry horror, ale także film z głębią i metaforami, nad którymi można się zastanawiać i dyskutować. Rzeczywiście tak jest.

Tym razem Peele nie opowiada jedynie o rasizmie. Jego film ma o wiele szersze spektrum. Czarna, zamożna rodzina Wilsonów, wyjeżdża do letniego domku na wakacje. Wilsonowie to typowa rodzina 2+2: ojciec, matka i dwoje dzieci. Pewnej nocy na podjeździe ich domu pojawiają się niechciani goście. To także rodzina 2+2.

- To my! - stwierdza mały syn Wilsonów. Rzeczywiście, ta mroczna rodzina do złudzenia, nawet fizycznie, przypomina Wilsonów. To jakby ich mroczne lustrzane odbicie. Historia Dr Jeckylla i Mr Hyde'a razy cztery. Kim są sobowtóry? Skąd się wzięły i po co przyszły? I po co im ostre nożyczki?

Obraz
© Universal Pictures

Powiedzieć, że sobowtóry psują Wilsonom miłe wakacje, to nic nie powiedzieć. Film działa na wielu płaszczyznach. Pierwsza, podstawowa: to doskonały, krwawy horror, w którym przeciętna rodzina próbuje po prostu przetrwać, ocalić życie - Wilsonowie muszą walczyć, uciekać i zabijać. Swoją szansę zagrania nawiedzonej, krwawej morderczyni dostała tu nawet Elizabeth Moss, znana z seriali "Mad Men", "Opowieść podręcznej" czy "Top of the Lake".

Drugi poziom jest dla koneserów kina i popkultury: można rozpoznawać i smakować odniesienia do innych horrorów - "Lśnienia" Kubricka, "Inwazji porywczy ciał", a nawet teledyskowego "Thrillera" Michaela Jacksona. Ważną rolę odgrywa w filmie muzyka, włącznie z hip-hopowym "Fuck the Police" zespołu NWA (ile można czekać na pojawienie się gliniarzy, kiedy akurat są potrzebni?). Kto lubi kino i muzykę, będzie miał ucztę, próbując odczytać kiedy i gdzie reżyser mruga do nas żartobliwie, dając kolejny odnośnik i nawiązanie do znanego nam z lat 80. i 90. świata.

Obraz
© Getty Images

Film działa wreszcie na poziomie metafor i znaczeń. I to długo po jego zakończeniu. Właściwie stawia wiele pytań i zostawia dużo miejsca do interpretacji: od tego, co znaczą poszczególne sceny, aż po ogólne znaczenie filmu - czy to społeczna krytyka czasów i polityki Donalda Trumpa czy może psychoanalityczny film o meandrach naszej podświadomości? A może jedno i drugie? Dobra zabawa dla widzów, którzy nie lubią, gdy wszystkie odpowiedzi są podane na tacy.

Oczywistym zabiegiem było zaangażowanie tych samych aktorów do grania zarówno tradycyjnej rodziny, jak i ich krwiożerczych sobowtórów. W ten sposób otrzymujemy ich lustrzane odbicia, co jeszcze pogłębia nasze odczucie dyskomfortu, strachu i niepewności. Trzeba dodać, że aktorzy dobrze sobie z tym wyzwaniem poradzili.

Peele bawi się z nami, mieszając horror z czarną komedią, komentarz społeczny z dramatem psychologicznym, dając najpierw wyraźne tropy, a potem myląc je. To inteligentna rozrywka w rytm dobrego hip hopu. Na pewno inaczej będziecie odtąd słuchać znanego przeboju "I Got 5 On It" zespołu Luniz z 1995 roku.

Główną rolę w filmie - dobrej i złej matki i żony - gra Lupita Nyong'o. To aktorka kenijsko-meksykańskiego pochodzenia, która wcześniej zagrała m.in. w "Czarnej panterze", "Zniewolonym" ("12 Years a Slave") oraz "Gwiezdnych wojnach: Ostatni Jedi". Urodzona w Meksyku w kenijskiej rodzinie, Nyong'o mieszkała między Nairobi a Meksykiem. Studia aktorskie kończyła w USA w prestiżowym Yale. Jej kariera świetnie się rozwija.

Obraz
© Universal Pictures

Nyong'o bierze na siebie główny ciężar przekonania nas, że posiadanie drugiego, mrocznego i żądnego krwi sobowtóra może być całkiem realne. Kenijska aktorka robi silne wrażenie. Wystarczy już sam jej głos - brzmiący, jakby mówiła z podciętym, charczącym od krwi gardłem.

Jako rodzic, po obejrzeniu filmu, wciąż się zastanawiam - czy chronić moje dziecko przed bezdusznymi politykami; nowobogackimi, zarozumiałymi sąsiadami czy może przed samym sobą i mrokiem tkwiącym w mojej podświadomości? Jak śpiewał Michael Jackson, tak chętnie w "To my" przywoływany: "Who’s bad"?

Wybrane dla Ciebie

"Tylko potwory bawią się w Boga". Do sieci trafił epicki zwiastun "Frankensteina"
"Tylko potwory bawią się w Boga". Do sieci trafił epicki zwiastun "Frankensteina"
Jimmy Kimmel komentuje groźby Donalda Trumpa. "To jest odwracalne"
Jimmy Kimmel komentuje groźby Donalda Trumpa. "To jest odwracalne"
Ma 59 lat i nie przestaje kusić. Jej najnowsze zdjęcie wywołało lawinę komentarzy
Ma 59 lat i nie przestaje kusić. Jej najnowsze zdjęcie wywołało lawinę komentarzy
Już do piątku w kinach. Przebój Camerona zarobił 2,32 miliarda dolarów
Już do piątku w kinach. Przebój Camerona zarobił 2,32 miliarda dolarów
Zagrał seryjnego mordercę. "Poszedłem na jego grób"
Zagrał seryjnego mordercę. "Poszedłem na jego grób"
Był nr 1 na świecie. Powraca jeden z najlepszych polskich seriali
Był nr 1 na świecie. Powraca jeden z najlepszych polskich seriali
Top Seriale. Ofensywa polskich produkcji i powrót ikony kina
Top Seriale. Ofensywa polskich produkcji i powrót ikony kina
13 mln widzów w ciągu 10 dni. Kinowy przebój bije rekordy oglądalności
13 mln widzów w ciągu 10 dni. Kinowy przebój bije rekordy oglądalności
"Do ostatniego tchu". Nieuleczalnie chory aktor zabrał głos
"Do ostatniego tchu". Nieuleczalnie chory aktor zabrał głos
To była katastrofa za 200 mln. "Próbowali sterować tym statkiem"
To była katastrofa za 200 mln. "Próbowali sterować tym statkiem"
Najlepszy film z aferą w tle. Mówiono o "szkodzie w pożytku publicznym"
Najlepszy film z aferą w tle. Mówiono o "szkodzie w pożytku publicznym"
Postapokaliptyczna produkcja wraca. "Realistyczny obraz katastrofy"
Postapokaliptyczna produkcja wraca. "Realistyczny obraz katastrofy"