Nieznośny dzieciak z "Charlie i Fabryka Czekolady" wyrósł na prawdziwego przystojniaka
25.09.2018 | aktual.: 25.09.2018 15:07
Pamiętacie grupę dzieciaków, którym poszczęściło się w życiu i dostali złote bilety do Fabryki Czekolady Willy’ego Wonki w filmie Tima Burtona? Spokojnie można powiedzieć, że film stał się kultowy wśród widzów młodego pokolenia. Dziś części aktorów trudno rozpoznać. Szczególnie małego Mike’a (Jordan Fry).
Dobry start
Zagrać u boku Johnny’ego Deppa i to w filmie Tima Burtona w wieku 12 lat? Marzenie niejednego nastolatka, który chciałby w przyszłości budować karierę w świecie filmu. Jordan Fry miał więc wyjątkowo ciekawy start. I kiedy dziesiątki młodych aktorów wykorzystują tę szansę i po latach dostają główne role w filmach, on postanowił iść zupełnie inną drogą.
Filmowa przygoda
Jordan Fry w 2005 roku pojawił się w filmie "Charlie i Fabryka Czekolady". To był jego pierwszy film. Zagrał Mike’a Teavee – rozpieszczonego chłopaka ze skłonnościami do przemocy. Chłopak jest uzależniony od gier komputerowych i rzadko kiedy odrywa się od telewizora. To pewnie jedna z kilku postaci, o których pamięta się po seansie. Dziś fani filmu prawdopodobnie nie poznaliby go na ulicy.
Aktorstwo nie dla niego
Jordan po ponad 10 latach od premiery "Charliego i Fabryki Czekolady" zmienił się nie do poznania. Zapuścił włosy, ma zarost – ani trochę nie przypomina nastolatka z filmu Burtona. Choć nie brakowało komentarzy, że w produkcji poradził sobie świetnie, to karierą filmową nie był specjalnie zainteresowany. Jordan zagrał jeszcze w siedmiu filmach (w tym w "Zaginionej"), ale jego role przeszły bez echa. Jordan jest za to wyjątkowo aktywny na Instagramie. Amatorsko pozuje do sesji zdjęciowych, dzieli się ujęciami ze swojego życia prywatnego, z kolejnych imprez i zagranicznych wyjazdów. Czekamy, aż świat filmu się o niego w końcu upomni!
Filmowy koledzy…
Przy okazji jesteście pewnie ciekawi, jak wyglądają dziś jego koledzy i koleżanki z filmu? Śpieszymy z odpowiedzią. Największą karierę w Hollywood zrobił Freddie Highmore, czyli tytułowy Charlie. Po filmie Burtona posypały się kolejne propozycje. Mogliśmy go zobaczyć w m.in. "Dobrym roku", "Arturze i Minimkach", "Kronikach Spiderwicka", czy serialu "Bates Motel". Ma na koncie 4 nagrody i 17 nominacji w prestiżowych konkursach.
Philip Wiegratz, czyli filmowy Augustus Gloop, zagrał w kilku filmach, ale karierę robi dziś w rodzinnych Niemczech. Rola w "Charliem…" to wciąż jego największe filmowe osiągnięcie.
… i koleżanki
U boku wymienionych wcześniej panów pojawiły się dwie młode aktorki. AnnaSophia Robb grała Violet Beauregarde (tą, która zamieniła się w jagodę). Dziś ma 24 lata, 3 nominacje do nagród na koncie i co roku wychodzi nowy film z jej udziałem. Robb zagrała m.in. w "Górze czarownic" i "Pladze".
Ciekawie potoczyły się za to losy filmowej Veruki Salt – jej postaci nienawidziło pewnie każde dziecko. Mała Veruca w fabryce czekolady próbowała znęcać się nad wiewiórkami, pamiętacie? Dla Julie Winter udział w filmie był jednorazową przygodą. Nie grała już w filmach. Została lekarzem i zamieszkała w rodzinnej Szwecji.