Po seansie do mikrofonu podeszła kobieta. "Jestem z Gruzji... pomożesz mi?"

W warszawskiej Kinotece odbył się pokaz specjalny pełnometrażowego filmu dokumentalnego Martyny Wojciechowskiej i Jowity Baranieckiej "Skradzione dzieci". Wydarzenie przyciągnęło tłumy. Nie obyło się bez wzruszeń, ale to, co najbardziej zadziwiające, wydarzyło się pod koniec spotkania.

Pokaz filmu dokumentalnego "Skradzione dzieci"
Pokaz filmu dokumentalnego "Skradzione dzieci"
Źródło zdjęć: © East News | VIPHOTO

"Skradzione dzieci" to historia dziennikarki Tamuny Museridze, która odkrywa, że została adoptowana. W Gruzji jest to temat tabu, a adopcja jest powodem do wstydu, dlatego przed dziećmi zataja się ich prawdziwe pochodzenie. Tamuna postanawia odnaleźć swoich biologicznych rodziców, jednak odkrywa, że jej adopcja była związana z ogólnokrajową siatką handlarzy noworodkami.

Dzieci porywano ze szpitali, a matkom i ich rodzinom najczęściej wmawiano, że umarły. W ten proceder zaangażowani byli lekarze, personel szpitala, a nawet taksówkarze i właściciele hoteli, w których umieszczano potencjalnych adopcyjnych rodziców. Gdy ci ostatni płacili odpowiednią kwotę, dostawali dziecko. Często jednak nie zdawali sobie sprawy z tego, w czym tak naprawdę biorą udział.

"Kultura WPełni". Daniel Olbrychski nie zamierza milczeć. "Dlaczego miałbym mieć odebrany głos?"

W filmie Tamuna próbuje odnaleźć swoich biologicznych rodziców i robi wszystko, by dopiąć swego. Jest rozpoznawalną dziennikarką telewizyjną, więc jest też w stanie nagłośnić sprawę. Ale walczy nie tylko o siebie. Chce, by jak najwięcej matek i dzieci rozdzielonych tuż po narodzinach mogło się odnaleźć.

Tako i Ano mają jeszcze dziwniejszą historię. Dziewczyny odkryły w social mediach, że są do siebie bardzo podobne. To nie przypadek, okazuje się bowiem, że są bliźniaczkami, które zostały rozdzielone i sprzedane tuż po narodzinach. Ich historia jest o tyle smutna, że w transakcję zamieszana była bliska ich matce osoba.

Po projekcji filmu odbyło się spotkanie twórczyń i bohaterek z publicznością i - co rzadko się zdarza - prawie nikt z widzów nie opuścił sali tuż po seansie. Film został nagrodzony owacjami na stojąco, a widownia nagradzała brawami niemal każdą wypowiedź, która padała ze sceny.

Tamuna jest pierwszą osobą, która publicznie odważyła się mówić o trwającej przez lata aferze. Na spotkaniu z publicznością po projekcji filmu mówiła: - Ten film jest ważny, ponieważ może być punktem zwrotnym w życiu wielu matek i wielu rodzin, bo ten film zobaczą dzieci, które zostały ukradzione i wywiezione za granicę. Dowiedzą się, że mogą szukać swoich mam i że wielu z nich nie zostało dobrowolnie sprzedanych.

"Skradzione dzieci"
"Skradzione dzieci" © Materiały prasowe

Ano z kolei odpowiedziała na pytanie, dlaczego zdecydowała się na udział w filmie: - Wydaje mi się, że to jest nasz obowiązek, by o tym mówić, bo my jesteśmy jednymi z takich skradzionych dzieci. My znalazłyśmy naszych biologicznych rodziców i inni też mogą i powinni ich znaleźć. Wciąż chcemy brać w tym udział, bo mamy nadzieję, że dzięki temu uda się połączyć jeszcze wiele rodzin.

Z kolei jej siostra Tako dodała: - Ano, ja i Tamuna byłyśmy pierwszymi, które zaczęły publicznie mówić o tej sprawie. Mamy nadzieję, że będziemy nadal mieć energię, by działać, że nasz wysiłek nie pójdzie na marne i dzięki temu wszyscy, którzy szukają, będą mieli szansę znaleźć swoje rodziny.

W napisach końcowych filmu pojawia się informacja o tym, że do tej pory nikt w Gruzji nie został ukarany za handel noworodkami. - Nigdy nie zależało nam na tym, żeby kogokolwiek ukarać czy wsadzić do więzienia - powiedziała Tamuna. - Zależało nam na tym, by połączyć rodziny. Bo Bóg wszystko widzi i Bóg wypłaci tym, którzy krzywdzili. Moim zdaniem lekarze, którzy uczestniczyli w tym procederze, już ponoszą za to karę.

Martyna Wojciechowska ma jednak nieco odmienne zdanie na ten temat: - Ja mam taką naturę, że trudno mi przełknąć fakt, że nikt nie został ukarany. Bez wątpienia są luki w prawie, chociażby takie, że dopiero w 1998 r. w kodeksie karnym w Gruzji pojawił się w ogóle zapis o handlu ludźmi. Więc nie można ścigać ludzi za to sprzed tego momentu. Ale ja uważam, że upublicznianie pewnych wiadomości jest rolą dziennikarzy i właściwie po to wykonuję ten zawód, żeby rzucać światło tam, gdzie jest ciemno i gdzie nikt nie chce patrzeć. Naszą rolą jest mówienie o rzeczach, które z różnych przyczyn były przemilczane. Nawet jeśli nie można ich wsadzić do więzień, to wierzę, że nagłaśnianie tego i wskazywanie konkretnych osób, które czerpały korzyści majątkowe z ogromnych tragedii ludzi, to dla mnie jakiś rodzaj dziennikarskiej satysfakcji. I jest to jakiś rodzaj sprawiedliwości, że jednak nie zaznają spokoju, że świat się dowie o tym, co robili.

"Skradzione dzieci"
"Skradzione dzieci" © Materiały prasowe

Wojciechowska odpowiedziała też na pytanie, dlaczego jej zdaniem lekarze decydowali się na udział w handlu ludźmi. - Powiedziałabym, że robili to, bo mogli - mówiła. - System temu sprzyjał. Ale na koniec dnia każdy z nas jest częścią tego systemu i każdy z nas podejmuje swoją osobistą decyzję. Wydaje mi się, że tu zadziałał taki mechanizm myślenia "ja jestem tylko puzzlem w tej układance. To nie ja konkretnie odebrałem to dziecko". (...) Nie ma jednej konkretnej osoby, która robi krzywdę drugiej osobie. I to jest moim zdaniem niebezpieczne. To jest też o tym, jak ocalić człowieczeństwo, pomimo sytuacji, w której żyjemy i pomimo pokus związanych z ogromnymi pieniędzmi (…) Mówiąc wprost: myślę, że to byli zwykli ludzie, tacy, jak wiele osób dzisiaj na tej sali, które zostały wciągnięte w ten proceder i nie do końca chciały sobie uzmysłowić, jak wielką krzywdę wyrządzały.

Pod koniec spotkania, gdy pytania zadawała publiczność, mikrofon dotarł do pewnej kobiety, która postanowiła podzielić się swoją historią. - Jestem z Gruzji... - zaczęła swoją wypowiedź. - I jestem jednym z kupionych dzieci. Zawsze mówiłam, że nie będzie mnie interesowało, jacy ludzie są moimi rodzicami. Teraz też tak mówię. Ale gdzieś w środku zawsze zadaję sobie pytanie: kim ja jestem?

Kobieta opowiedziała, że raz odezwała się do niej osoba, która podejrzewała, że może być jej matką biologiczną, ale po wykonaniu testu DNA okazało się, że to nie ona. Na koniec zwróciła się do Tamuny: - Mam pytanie: czy ty mi pomożesz?

Gdy kobieta opowiadała swoją historię, na sali panowała kompletna cisza. Na koniec została nagrodzona gromkimi brawami, a mąż Tamuny obiecał, że jej pomoże.

Karolina Stankiewicz, Wirtualna Polska.

Wybrane dla Ciebie
Kostium z filmu "Elf" wylicytowany za rekordową kwotę
Kostium z filmu "Elf" wylicytowany za rekordową kwotę
"Peaky Blinders" wraca jako film. Netflix ujawnia datę premiery
"Peaky Blinders" wraca jako film. Netflix ujawnia datę premiery
Mel Gibson w nowym filmie. "Przypomina jego najlepsze dni na szczycie Hollywood"
Mel Gibson w nowym filmie. "Przypomina jego najlepsze dni na szczycie Hollywood"
Tylko dla dorosłych. Za film pełen skandalicznych scen dostała nominację Oscara
Tylko dla dorosłych. Za film pełen skandalicznych scen dostała nominację Oscara
Ta afera się nie kończy. Powiedział ciężarnej Blake Lively, że jest obrzezany
Ta afera się nie kończy. Powiedział ciężarnej Blake Lively, że jest obrzezany
Jane Fonda o przejęciu Warner Bros. "Katastrofalna transakcja"
Jane Fonda o przejęciu Warner Bros. "Katastrofalna transakcja"
Aktor winien 15 mln dol. alimentów? Była żona daje mu 30 dni
Aktor winien 15 mln dol. alimentów? Była żona daje mu 30 dni
Wspomina upokarzającą, nagą scenę. "To było okropne"
Wspomina upokarzającą, nagą scenę. "To było okropne"
Richard Gere skomentował swój 20-letni zakaz wstępu na Oscary. "Robię to, co robię"
Richard Gere skomentował swój 20-letni zakaz wstępu na Oscary. "Robię to, co robię"
Obsypany Oscarami film. Zobaczysz go z kanapy
Obsypany Oscarami film. Zobaczysz go z kanapy
Netflix zbroi się na rynku. Przejmuje Warner Bros. Discovery, właściciela TVN
Netflix zbroi się na rynku. Przejmuje Warner Bros. Discovery, właściciela TVN
Pijana Tara Reid w szpitalu. Twierdzi, że została odurzona. Są ustalenia policji
Pijana Tara Reid w szpitalu. Twierdzi, że została odurzona. Są ustalenia policji
ZANIM WYJDZIESZ... NIE PRZEGAP TEGO, CO CZYTAJĄ INNI! 👇