Świat pokochał go za Neville'a. Aktor wylicza, za co uwielbia Polskę
Kiedyś gwiazdy wyliczały, że z Polski znają tylko Lecha Wałęsę i papieża. A dziś? Matthew Lewis ma zaskakującą odpowiedź, którą podzielił się w rozmowie z WP. Aktora świat poznał w "Harrym Potterze", teraz można go zobaczyć w kolejnym sezonie serialu "Wszystkie stworzenia duże i małe".
Magda Drozdek: Byłeś w Krakowie ponad 10 lat temu, promując "Harry'ego Pottera". Pamiętasz jeszcze?
Matthew Lewis: Tak, było pięknie. Żałuję, że przyjechałem tam tylko do pracy i pobyt był dość krótki. Mówiłem mojej żonie o tym mieście i że muszę ją tam zabrać pewnego dnia, bo pod względem architektury zapierało mi dech w piersi.
To był twój pierwszy kontakt z Polską?
Jestem wielkim fanem piłki nożnej, więc doskonale znam Mateusza Klicha, który gra na pozycji pomocnika w Leeds United. Kocham wszystko, co stworzył Andrzej Sapkowski. Czytałem nie tylko "Wiedźmina", ale także inne jego historie. Widzisz, co stoi tam za mną na półce? To statuetka z Cyberpunk 2077. Jest sporo tych postaci z polskiej popkultury, które naprawdę kocham i szanuję. Cieszę się więc, że w Polsce będziecie mogli zobaczyć drugi sezon serialu z moim udziałem.
Zobacz: Dorosłe dzieci gwiazd. Dorastały na naszych oczach
Przygotowując się do naszej rozmowy zobaczyłam taki nagłówek: "Widzowie byli zszokowani, gdy zorientowali się, że w obsadzie jest wielka gwiazda". A czy ty byłeś w równie dużym szoku gdy okazało się, że "Wszystkie stworzenia duże i małe" spotkały się z tak gigantycznym odzewem?
Wiedziałem, że zrobiliśmy naprawdę świetny serial. Wiem, że mówi tak każdy aktor, ale przyznam ci szczerze, że nie od razu byłem przekonany do tego projektu. Gdy pierwszy raz zaproponowali mi rolę – trochę mi teraz głupio – powiedziałem agentce, że chyba nie jestem zainteresowany. "Wszystkie stworzenia duże i małe" to jest prawdziwa instytucja w West Yorkshire, z którego pochodzę. Legenda. Uważałem, że ta historia nie będzie pasować do 2021 r.
Agentka przekonała mnie jednak do tego, żeby przeczytał scenariusz. I zdałem sobie sprawę, jak głupio do tego podszedłem na starcie. Po kilku kartkach scenariusza byłem zakochany w tym serialu. Naprawdę mam nadzieję, że ludzie nie będą mieli takiego aroganckiego nastawienia jak ja.
Pierwszą część kręciliście, gdy wybuchła pandemia, prawda?
Tak, gdy pracowaliśmy na planie, dopiero pojawiały się wieści o nowym wirusie, który zaczyna atakować globalnie. Pod koniec roku pokazaliśmy nasz serial i spotkał się z potężnym zainteresowaniem. Myślę, że ludzie dotknięci pandemią, tragediami, zamknięciem w domach desperacko potrzebowali czegoś, co odciągnie ich uwagę chociaż na chwilę. Czytałem na Twitterze komentarze, że ktoś miał okropny rok, ale na godzinę w tygodniu mógł na chwilę zapomnieć o świecie.
Pierwszy sezon miał 3 mln widzów. A to serial o angielskiej wsi, o weterynarzach. Spokojny, trochę romansu, zero dramatów.
Trochę się tam dzieje, ale fakt – to generalnie przyjemna historia. Ostatnio większość produkcji telewizyjnych jest o morderstwach, więc to ogromna odskocznia. Dlatego też i dla mnie było to coś nowego. Zdecydowanie nie należę do majętnej klasy wyższej, z jakiej wywodzi się serialowy Hugh. Mogłem razem z reżyserem, Brianem Percivalem, budować tę postać – zaczynając od akcentu, a kończąc na skomplikowanym charakterze tej postaci, która wciągnięta jest w miłosny trójkąt bohaterów. Nie chcieliśmy, by Hugh był czarnym charakterem. Jest przeciwwagą dla postaci Nicka, który kocha Helen, ale ona z kolei decyduje się być z Hugh z jakichś powodów. Relacja tej trójki miała zaintrygować widza, a nie znudzić go powtarzalnością schematu. Myślę, że wyszło nam to bardzo interesująco.
Wkręciłeś się w tę historię! Za co najbardziej lubisz ten serial?
Uwielbiam bohaterów, naprawdę. Są tacy prawdziwi, uroczy na swój sposób i gdy się ich ogląda, robi się tak jakoś przyjemnie komfortowo, że chcesz wracać i sprawdzać, co się wydarzy w ich życiu. Cenię sobie to, że możemy poznać świat, który dopiero co został naznaczony pierwszą wojną światową, a niedługo wybuchnie kolejna. W drugim sezonie pojawiają się już wskazówki, że Europa zbroi się przed wybuchem drugiej wojny światowej, ale to jest tylko dalekie tło do tego, co dzieje się na zielonej wsi, gdzie głównym punktem dnia jest picie herbatki. Świetnie ogląda się właśnie taki świat minionej ery, gdzie w małej mieścinie wszyscy się znają, najważniejszym miejscem spotkań jest lokalny pub i życie wygląda na znacznie prostsze.
Masz już oczywiście doświadczenie w robieniu filmów kostiumowych – zdobywane od dziecka. Dobrze się czujesz w takich produkcjach?
Jako widz nie przepadam za filmami kostiumowymi. Raczej wybieram zupełnie co innego. Ale jeśli chodzi o pracę na planie, to właśnie takie produkcje lubię najbardziej. Kilka lat temu grałem w serialu "Ripper Street: Tajemnica Kuby Rozpruwacza". Akcja działa się w Londynie czasów wiktoriańskich. W "Drunk History" wcielałem się w Edmunda Halleya [angielski astronom i matematyk z XVII w. – przyp. red.]
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Myślę, że dla aktora to jest najlepsza rzecz, jaka może przydarzyć się w karierze. Granie kogoś, kto przypomina mnie samego, jest okrutne trudne, bo ciężko zbudować oryginalną postać. Zawsze w takich przypadkach bardziej widać na ekranie Matthew Lewisa niż serialowego czy filmowego bohatera.
W przypadku "Wszystkich zwierząt małych i dużych" była bajeczna sytuacja. Wystarczyło znaleźć ten oryginalny głos dla postaci. Masz wyjątkowy akcent i świetny kostium, który nagle w jednej chwili buduje twoją postać. Wystarczy już tylko stanąć przed kamerą i pamiętać swój tekst. Więc tak – pracując przy tym serialu czułem się doskonale. Fantastyczne kostiumy, stare samochody – to wszystko przeniosło nas w przeszłość, którą warto poznać.
W Polsce serial można oglądać na kanale Epic Drama. Zawsze gdy serial jest emitowany w telewizji można go obejrzeć na żywo na dowolnym urządzeniu na platformie streamingowej WP Pilot.