Wiele razy ratowała matkę przed samobójstwem. W końcu sama otarła się o śmier ć
Alkohol, leki, narkotyki, zaburzenia odżywiania i traumatyczne sytuacje z przeszłości. Demi Moore mogła skończyć tragicznie, o czym sama śmiało opowiedziała. Kto wie, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby nie odwyki. Dziś walczy o pierwszego w karierze Oscara.
Nadużywała alkoholu i kokainy. Kompulsywnie jadła i miała obsesję na punkcie swojego wyglądu. Jej dziadek stracił głowę w koszmarnym wypadku, ojczym popełnił samobójstwo, a matka próbowała odebrać sobie życie wiele razy, gdy Demi była jeszcze młoda. Opisywała historię gwałtu i tego, jak wyciągała mamie z buzi tabletki, którymi chciała się zabić. Niewiarygodne, ile przeszła w swoim życiu Demi Moore, zanim jeszcze skończyła 18 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Substancja". Wstrząsający film z Demi Moore. Zobacz fragment
Mama sprzedała Demi za 500 dolarów
Nie zdążyła przyjść na świat, gdy biologiczny ojciec porzucił jej matkę Vriginię (miała zaledwie 18 lat, gdy zaszła w ciążę). Demi miała zaledwie trzy miesiące, gdy Virginia związała się z kolejnym mężczyzną - Dan Guynes sprzedawał reklamy w gazetach, podróżując po kraju, przez co jego rodzina co chwilę musiała zmieniać miejsce zamieszkania. Nie mieli łatwej sytuacji.
W ich domu rządził alkohol i awantury, ale Demi Moore po latach wprost przyznaje, że Dan był jej bliski. To jego uznaje za ojca, choć w wieku 13 lat odkryła świadectwo ślubu, z którego dowiedziała się, że Dan pojawił się w życiu jej matki, gdy ta była już w ciąży. Dan i Virginia kochali się i nienawidzili. Rozwodzili się dwukrotnie. Po drugim rozwodzie mężczyzna popełnił samobójstwo.
To samo wielokrotnie próbowała zrobić Virginia. - Pamiętam, jak swoimi małymi, dziecięcymi palcami wydłubywałam mamie z buzi tabletki, które chciała połknąć - wspomina wprost Demi w szokującej książce "Inside Out". W autobiografii wyznaje również, że jej matka, która często trafiała przed sąd za jazdę po alkoholu i podpalenia, zabierała ją, nastolatkę, do barów. Tylko po to, by przyciągać uwagę mężczyzn. Jeden z kolegów Virginii miał zgwałcić Demi, gdy ta miała 15 lat.
"To był gwałt. Przerażająca zdrada, ujawniona przez potworne pytanie tego człowieka: ‘Jakie to uczucie być sprzedaną przez matkę za 500 dolarów?’" - napisała Moore w książce. "W głębi serca wierzę, że to nie była jednak taka transakcja. Ale ona wciąż dała mu do mnie dostęp i naraziła mnie na krzywdę" - przyznała Demi. Nie wierzy, że matka faktycznie sprzedała ją za pieniądze mężczyźnie, który zgwałcił ją w ich mieszkaniu.
Kokainą prawie wypaliła sobie dziurę w nozdrzach
Matka Demi Moore zmarła w 1998 r. Guz mózgu. Przed śmiercią zdążyły się pogodzić, ale Demi już dawno szukała dla siebie innego życia. Po tym, jak została namówiona na nagą sesję zdjęciową, zrobiło się o niej głośno. Dostała kontrakt z agencją modelek, a dzięki mamie swojego pierwszego męża (miała 17 lat w dniu ślubu) zaczęła pracę recepcjonistki w studiach filmowych 20th Century Fox.
Zapisała się na zajęcia aktorskie i powoli zaczęła dostawać pierwsze malutkie role w nikomu nieznanych produkcjach filmowych i serialowych. Przełomem była rola u boku Valerie Harper i Michaela Caina w pikantnej komedii "To cholerne Rio". Film kręcony był w Brazylii, co dla Demi było prawdziwą przygodą. Zaczęła jednak też inną, niebezpieczną przygodę - z narkotykami. Pierwsze sukcesy przeżywała na kokainowym haju. - Prawie wypaliłam sobie dziurę w nozdrzach podczas pobytu w Brazylii - wyznała po wielu latach.
Żeby mogła zagrać uzależnioną od narkotyków i żyjącą na krawędzi Jules w swoim kolejnym przełomowym filmie, czyli "Ogniach św. Elma", produkcja wysłała ją na odwyk od alkoholu i kokainy. Ukończyła 30-dniowy program i zobowiązała się, że na planie filmu będzie pracować ze specjalnym doradcą. - Gdybym musiała zrezygnować z filmu i przejść ten program dla samej siebie, to nigdy by się to nie wydarzyło. Nie ceniłam siebie aż tak bardzo. Ale kiedy praca w filmie była zagrożona i dostałam wielkie wsparcie od producentów, nie chciałam nikogo zawieść - wspominała.
Ta śliczna, roszczeniowa aktoreczka
Lata 90. to była złota era dla Demi Moore. Przede wszystkim zagrała w "Uwierz w ducha", który zarobił w kinach ponad 500 mln dolarów, co ustanowiło rekord 1990 r. Jak nie w kinach, to wszyscy oglądali Demi i Patricka Swayze na kasetach wideo masowo wypożyczanych w całych Stanach. Choć film otrzymał mieszane recenzje, był nominowany do Oscara.
Potem był wysyp kolejnych produkcji: "Żona rzeźnika", "Same kłopoty", "Ludzie honoru", "Niemoralna propozycja" (ponad 260 mln dol. w box office). No i w końcu w 1996 r. do kin wszedł "Striptiz". Demi Moore za tę rolę wywalczyła dla siebie rekordowe wtedy 12,5 mln dolarów. Żadnej kobiecie w show-biznesie do tamtego momentu się to nie udało.
Jednak w recenzjach zmieszano ją z błotem. Pisano o niemoralnej roli, o rozbieranych scenach, w których nie powinna grać, i przyznano nawet Złote Maliny dla najgorszej aktorki. W mediach pisano o niej "Gimme Moore" (gra słów. z ang. more znaczy "więcej". Dajcie więcej) jako o roszczeniowej kobiecie, która idzie za kasą.
Kariera Demi zaczęła się sypać. Po udziale w filmie akcji "G.I. Jane" Ridleya Scotta była ostro krytykowana przez weteranów wojennych, którzy punktowali bzdury w filmie. Skończyło się finansową klapą i kolejną nominacją do Złotych Malin dla najgorszej aktorki. To antywyróżnienie Demi dostała w sumie cztery razy, bo także za "Aniołki Charliego: Zawrotną szybkość" i "Pod presją".
- Nie pozwolili mi na karierę. Dla małej dziewczynki, która we mnie tkwiła, to było dewastujące - komentowała po latach.
Wszystko się zmienia
Moore przestała się liczyć w Hollywood. Pisano już tylko o jej życiu prywatnym. O małżeństwie z Bruce'em Willisem, potem o pokręconym związku z Ashtonem Kutcherem i rzekomych trójkątach, jakie uprawiali. Za zamkniętymi drzwiami domu Moore działy się kolejne, mroczne sytuacje związane z nałogami.
Skrajnie się głodziła do ról, miała obsesję na punkcie utrzymania idealnego, wychudzonego ciała. Dokonywała samodestrukcji, nadużywając leków i narkotyków, co doprowadziło do tego, że jej córki Rumer i Scout zerwały z nią kontakt. W 2012 r. Demi miała atak padaczki po tym, jak na pewnej urodzinowej imprezie zapaliła syntetyczną marihuanę. - Wszyscy widzieli moje miotające się po podłodze ciało. Moja córka była przerażona, bo była przekonana, że matka umrze na jej oczach - wspominała aktorka.
Moore przeszła kolejny, wielomiesięczny odwyk. W 2017 r. jej córki wyznały w mediach społecznościowych, że także były uzależnione od różnych substancji. Dwa lata później wyszła książka "Inside Out", w której aktorka opisała wiele potwornych historii ze swojego życia.
Upadek gwiazdy, odrzucenie przez Hollywood, narkotyki, różne substancje, obsesja na punkcie idealnego ciała? To wszystko naznaczyło karierę Demi Moore, ale jednocześnie to elementy oscarowej historii z jej udziałem, czyli "Substancji". Paradoksalnie wszystko, co przez lata zabijało Moore, znalazło się w filmie, który teraz walczy o najważniejsze nagrody filmowe. A Demi przeżywa drugą złotą erę swojej kariery. Otwarcie opowiada o swoim upadku i o tym, że w ostatnich latach nie miała zawodowo nic. Teraz może mieć pierwszego w swoim życiu Oscara.
Rozdanie Oscarów odbędzie się w nocy z 2 na 3 marca 2025 r. Demi Moore nominowana jest w kategorii Najlepsza aktorka pierwszoplanowa w "Substancji".
Jeden z najdroższych seriali Apple TV+ wrócił! "Rozdzielenie" za bimbaliony dolarów zaskakuje widzów, podobnie jak "The Pitt" od Maxa, który opowiada dramaty z SOR-u. Coś tu jednak nie gra, o czym opowiadamy w "Clickbaicie". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: