''Bitwa pod Wiedniem'': Wpadki realizatorskie w filmie
Niechlujna postprodukcja
W sieci znalazło się kilka opinii spostrzegawczych widzów, którzy punktują niedoróbki włosko-polskiej produkcji. Tu i ówdzie można zobaczyć żarówki w żyrandolach oraz kiepską charakteryzację bardziej pasującą do Teatru Telewizji niż produkcji za kilkadziesiąt milinów złotych.
Temat „Bitwy pod Wiedniem” wraca jak bumerang. Najpierw pojawiły się kąśliwe recenzje i komentarze, a później premierowy weekend w kinach, który, pod względem frekwencyjnym, bynajmniej nie był spektakularny. Jak podaje dystrybutor, od premiery do poniedziałku film zobaczyło jedynie nieco ponad 90 tys. Polaków. Ciekawe czy wycieczki szkole i widzowie powodowani masochistyczną ciekawością wychwycili morze wpadek, jakie pojawiają się w filmie Renzo Martinelliego?
W sieci znalazło się kilka opinii spostrzegawczych widzów, którzy punktują niedoróbki włosko-polskiej produkcji. Tu i ówdzie można zobaczyć żarówki w żyrandolach oraz kiepską charakteryzację bardziej pasującą do Teatru Telewizji niż produkcji za kilkadziesiąt milinów złotych.
To nie wszystko. Zobaczcie, jakich błędów dopuszczono się w postprodukcji filmu.