''Wielki Liberace'': Michael Douglas oszukał wszystkich. Nie miał raka gardła
W sierpniu 2010 roku w sieci pojawiły się zdjęcia sugerujące, że z Michaelem Douglasem dzieje się coś niepokojącego. Przez kilkanaście miesięcy cały świat obserwował z zapartym tchem zmagania gwiazdora „Wall Street” z chorobą nowotworową. Teraz okazuje się, że aktor nie do końca był szczery ani ze swoimi fanami, ani mediami…
W sierpniu 2010 roku w sieci pojawiły się zdjęcia sugerujące, że z Michaelem Douglasem dzieje się coś niepokojącego. Przez kilkanaście miesięcy cały świat obserwował z zapartym tchem zmagania gwiazdora „Wall Street” z chorobą nowotworową. Teraz okazuje się, że aktor nie do końca był szczery ani ze swoimi fanami, ani mediami…
Temat raka aktora powrócił w niedawnej rozmowie w brytyjskim programie This Morning. Michael Douglas otwarcie przyznał, że umyślnie skłamał na temat swojego nowotworu gardła.
Dlaczego to zrobił? To nie pierwszy raz, kiedy aktor dementuje informacje na temat swojego stanu zdrowia…
Szanse były równe zeru
Okazuje się, że aktor nie cierpiał wcale na nowotwór krtani. Za spustoszenie w jego organizmie i niemal doprowadzenie Douglasa do śmierci odpowiedzialny był rak języka.
Guz atakujący jamę ustną jest jeszcze rzadziej spotykany i bardzo trudny do wyleczenia. Gwiazdor przyznał, że usłyszał od lekarzy przerażającą diagnozę.
Szanse na wyleczenie tego rodzaju nowotworu przeważnie są równe zeru. Czy to było powodem wprowadzenia w błąd opinii publicznej?
Namówili go prawnik i lekarz
W popularnym show This Morning aktor zdradził powody, dla których w oficjalnym oświadczeniu na temat stanu zdrowia minął się z prawdą.
- Mój Lekarz i prawnik doradzili mi, abym powiedział, że to rak gardła. Ta zrobiłem, a potem pojawiły się plotki, że zaraziłem się od żony - wyznał Douglas.
W momencie, kiedy wykryto u niego nowotwór aktor natychmiast poddał się radio- i chemioterapii.
Mógł stracić język i szczękę
Kłamstwo aktora miało uchronić Douglasa i jego najbliższych* przed sensacyjnymi doniesieniami mediów,* które znając jego prawdziwy, krytyczny stan zdrowia, prześcigałby się w nieprawdopodobnych spekulacjach.
Jest jeszcze druga kwestia. Aktor nie chciał zaszkodzić swojej karierze. Kiedy Michael Douglas dowiedział się, jak poważnie jest chory, był w trakcie promocji „Wall Street: Pieniądz nie śpi” i nie mógł odwołać publicznych wystąpień. Wolał skłamać i robić dobrą minę do złej gry.
Douglas przyznał również, że gdyby doszło do operacji guzka, mógłby stracić zarówno język jak i kawałek szczęki…
Wszystkiemu zaprzeczył
To kolejne dementi w sprawie nowotworu, z którym zmagał się aktor. W czerwcu informowaliśmy, że Douglas nabawił się choroby poprzez… seks oralny (więcej tutaj)
.
Jednak chwilę po ukazaniu się wywiadu na łamach brytyjskiego Guardiana, aktor wszystkiemu zaprzeczył i zdementował swoją wypowiedź.
Ostatnim filmem z udziałem Michaela Douglasa jest biograficzny „Wielki Liberace” Stevena Soderbergha, którego polska premiera zaplanowana jest na 29 listopada. (gk/mn)