Agata Buzek: Mam takie momenty, że chcę się schować przed światem [WYWIAD]

- Nie wykluczam, że zakonnice nie chcą uczestniczyć w życiu społecznym, czemu bym się wcale nie dziwiła. Jeśli tak jest, to zostawmy je, proszę, w spokoju. Jeśli jest inaczej, to oczywiście dobrze, żeby mówiły o tym. Ale ja nie wiem, jak jest, i nie podejmuję się tego rozstrzygać – mówi *Agata Buzek w rozmowie dla WP. Aktorka zagrała rolę siostry Marii w filmie „Niewinne“, który wchodzi do kin 11 marca. Wyreżyserowany przez francuską reżyserkę Anne Fontaine dramat opowiada historię rozgrywającą się za murami klasztoru, w którym doszło do zbiorowego gwałtu dokonanego przez żołnierzy Armii Czerwonej.*

Agata Buzek: Mam takie momenty, że chcę się schować przed światem [WYWIAD]

09.03.2016 16:47

Łukasz Knap: Kiedy pierwszy raz dowiedziała się pani o gwałtach dokonywanych na zakonnicach?

Agata Buzek: Wydaje mi się, że w Polsce mamy raczej świadomość barbarzyństwa Armii Czerwonej. Wiem o tym, w jakimś sensie, od zawsze, nie przypominam sobie momentu, kiedy nagle dotarły do mnie te wiadomości. Oczywiście nie uczyłam się o tym w komunistycznej szkole, ale miałam szczęście wychować się w domu, w którym słyszałam prawdę. A myślę o tym to, co na temat każdej przemocy i okrucieństwa. Nie muszę chyba tego nazywać?

Polskie kino ma długą tradycję filmów o zakonach. Czy jest jakaś rola, która panią inspirowała w pracy nad rolą Marii?

Nie inspirowałam się żadną postacią z polskiego kina, tylko naszym scenariuszem i starałam się myśleć o siostrze Marii jako kobiecie, a nie wyłącznie zakonnicy.

To nie była pani pierwsza rola zakonnicy. Czy dobrze czuje się pani w habicie?

Dobrze... jako kostiumie. Habit pozwala od razu wejść w rolę, odrywa od prywatności, koncentruje, przenosi uwagę z kobiecości, ciała, tylko na twarz i na emocje. Jest jednocześnie ukryciem i zbliżeniem.

Jak przedstawiłaby pani swoją bohaterkę? Co było najtrudniejsze w tej roli?

Siostra Maria jest „prawa ręką“ matki przełożonej, osobą wykształconą i doświadczoną. Inteligentną i skrytą. Dzięki rodzącej sie przyjaźni z lekarką Czerwonego Krzyża, Matyldą, potrafi też pokazać swoja odwagę, niezależność, siłę i nawet poczucie humoru. Jest głęboko wierzącym rebeliantem. Ale może zamiast opowiadać o tym, co starałam się zagrać, zaproszę czytelników do kina?

Najtrudniejsza była dla mnie scena , gdy Maria opowiada Matyldzie o tym, co wydarzyło się w klasztorze, o swojej przeszłości o wątpliwościach, strachu. To mocne, długie, bardzo emocjonalne wyznanie i nakręcenie tej sceny sporo mnie kosztowało.

Maria wyraża stłumioną fizyczność. Czy otrzymuje coś w zamian?

Myślę, że o wiele więcej, niż może dać sama fizyczność. Otrzymuje, przepraszam za górnolotne słowa, poczucie sensu. Myślę, że jest prawdziwie wierząca i nawet mówi o swoim poczuciu szczęścia. Nie wydaje mi się, żeby sama fizyczność mogła dać jej szczęście. W jej wypadku rezygnacja z fizyczności to świadoma rezygnacja z czegoś na rzecz czegoś lepszego, ważniejszego.

Nauczyła się pani czegoś od Marii?

Trzeba się buntować, gdy chodzi o sprawy najważniejsze. Znowu trochę górnolotnie...

Zejdźmy w takim razie na ziemię. Czy był taki moment w pani życiu, w którym chciałaby pani schować się przed światem?

Jeśli ma pan na myśli klasztor, to nie. Ale ogólnie - tak. W tej chwili mam takie momenty bardzo często.

Jaki powinien być świat, żeby nie chciała się pani przed nim chować? Czy jest w nim coś, co panią wyjątkowo drażni lub niepokoi?

Dużo rzeczy... Głupota, hipokryzja, obojętność na okrucieństwo, egoizm, przemoc, można by długo wymieniać, ale nic na tej liście nie będzie chyba odkrywczego.

Zakonnice w filmie potrzebują świeckiej osoby z zewnątrz, żeby nauczyć się zwykłego ludzkiego współczucia i wsparcia. Dlaczego?

Teza w pana pytaniu wydaje mi się nieprawdziwa. Myślę, że wszystkie siostry pełne są współczucia i próbują dać sobie wsparcie, jak tylko potrafią. Wybory, których muszą dokonywać, są tragiczne, w sensie antycznym. Są przerażone, sparaliżowane, doświadczyły strasznej przemocy. Myślę, że Matylda uczy się od nich, że życie i decyzje nie są tak proste, jak wcześniej myślała.

Ale one chyba też czegoś się od niej uczą? To dzięki Matyldzie zaczynają mówić o swoich strasznych doświadczeniach. Bez niej by się na to nie odważyły.

Tak, z tym się zgadzam. Jest ona dla nich ważnym katalizatorem. Daje im siłę. W tym wypadku obie strony potrafią wyciągnąć dobre wnioski ze swojej odmienności.

Czy jest jakaś wartość w życiu zakonnym?

Proszę pana, to pytanie filozoficzne, na temat sensu w ogóle. A jest jakaś wartość w życiu aktorki czy dziennikarza? Ja nie podejmuję się odpowiadać na to pytanie.

Aktorka, dziennikarz są zawodami mniej lub bardziej użytecznymi społecznie. Podobnie jest z księżmi i zakonnikami, którzy często pełnią ważne funkcje. Tymczasem zakonnice są na samym dole hierarchii kościelnej. Nie ma pani wrażenia, że kobiety mogłyby lepiej służyć Kościołowi, gdyby dano im szanse?

Nasze wyznaczniki „użyteczności społecznej“ są dla mnie co najmniej kontrowersyjne. Trzeba by określić, co jest celem lub sensem życia człowieka i czy mamy prawo imputować go innym ludziom, jeśli już go nazwiemy? Tu znowu jesteśmy na polu filozoficznym. Nie wykluczam, że zakonnice nie chcą uczestniczyć w życiu społecznym, czemu bym się wcale nie dziwiła. Jeśli tak jest, to zostawmy je, proszę, w spokoju. Jeśli jest inaczej, to oczywiście dobrze, żeby mówiły o tym. Ale ja nie wiem, jak jest i nie podejmuję się tego rozstrzygać.

Pani ojciec jest luteraninem, matka katoliczką. Czy pani miała kiedykolwiek wątpliwości, po której stanąć stronie?

Nie trzeba stawać po żadnej ze stron. To gra do tej samej bramki, tylko różne taktyki.

W filmie gra pani w języku francuskim. Czy to było dla pani wyzwanie?

Bardzo lubię grać w innych językach. To daje poczucie wolności. Słowa stają się mniej ważne, jakby przezroczyste, przez to, że nie jest to nasz język, łatwiej o nim zapomnieć i skupić się na emocjach. W tym wypadku kosztowało mnie to jednak sporo wysiłku, bo francuski jest dla mnie trudnym językiem. Dodatkowo na planie często było bardzo zimno, po prostu zamarzała twarz i francuska artykulacja stawała się prawie niemożliwa. Ciągle musiałam płukać usta gorącą wodą, żeby je trochę rozmrozić, to było denerwujące i rozpraszające.

Ma pani duże doświadczenie na planach zagranicznych produkcji, gdzie pracuje się pani najlepiej?

W Polsce.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (44)