Aktor z przypadku, ulubieniec widzów. Tragiczna historia Grzegorza Komendarka
13.12.2017 11:23
Z zawodu był kucharzem, z zamiłowania aktorem - pojawiał się gościnnie w rozmaitych serialach, ale największą popularność zyskał bez wątpienia dzięki roli Grzesia w "Złotopolskich".
Ci, którzy go znali, wspominali go jako człowieka serdecznego, ale też nieśmiałego, skromnego, trzymającego się na uboczu.
Dopiero później okazało się, że od dawna ciężko chorował i był niezwykle samotny. Nie miał żadnych przyjaciół ani rodziny - jego pogrzebem i zbiórką pieniędzy na pomnik zajęła się jedna z reżyserek serialu.
Gdyby nie tragiczny wypadek, do którego doszło w 2014 r., Grzegorz Komendarek obchodziłby w grudniu 52. urodziny.
Aktor z przypadku
Uwielbiał gotować, był członkiem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szefów Kuchni i Cukierni - a o aktorstwie nawet nie marzył. Na plan filmowy trafił przez przypadek.
- Był prawdziwym kucharzem w restauracji, w której mieliśmy zdjęcia, i pewnego dnia Radosław Piwowarski dał mu prawdziwe zadanie w "Złotopolskich". Grzesio zagrał, raz, drugi, trzeci... i grał u nas kilkanaście lat - opowiadała w "Fakcie" Małgorzata Raszek-Zaliwska, jedna z reżyserek serialu.
Przez lata wcielał się w "Złotopolskich" w kucharza Grzesia. Wystąpił też w "Na dobre i na złe" czy "Rodzinka.pl".
Bolesna samotność
I chociaż Komendarka zapamiętano jako życzliwego i uprzejmego, był też skryty i nieśmiały, rzadko wchodził z innymi aktorami w bliższe relacje.
- To człowiek, którego niesłychanie lubiłem. Był niezwykle uroczy. Nie przyjaźniliśmy się specjalnie, nie było jakoś okazji - wspominał Piotr Machalica w "Fakcie".
Raszek-Zaliwska dodawała, że był mężczyzną bardzo samotnym i ciężko doświadczonym przez życie.
- Grześ nie miał nikogo bliskiego, kochał bardzo zwierzęta. Miał dwa pieski, mopsy. Miał siostrę, która zginęła tragicznie za granicą wiele lat temu. Jego rodzice też umarli bardzo dawno temu, leżą na cmentarzu na Wólce Węglowej - wspominała.
Ciężko chorował
W dodatku Komendarek zmagał się z wieloma problemami zdrowotnymi.
- Od wielu lat chorował na bardzo zaawansowaną cukrzycę. Ta choroba nie pozwalała mu pracować. Grzegorz zaczął z czasem popadać w kolejne kłopoty zdrowotne. Przy jego gabarytach cukrzyca była wielkim kłopotem. Wiele miesięcy temu dodatkowo zapadł na kolejną chorobę i zaraził się sepsą - wyjawiała reżyserka w "Fakcie".
We wrześniu 2014 r. jego stan poprawił się jednak na tyle, że postanowił pojechać na Festiwal Rosołu. I wtedy doszło do tragedii.
Tragiczny wypadek
Komendarek wraz z Hanną Szymanderską, autorką wielu poradników i książek o tematyce kulinarnej, wracali z festiwalu jednym samochodem. W pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierki ochronne. Przeżył, ale jego pasażerowie zginęli na miejscu.
Ponieważ Komendarek nie miał żadnej bliskiej rodziny, to właśnie Raszek-Zaliwska, wraz z ciotecznym bratem zmarłego, zajęła się zbiórką pieniędzy na organizację pogrzebu.
- Trudno mi sobie wyobrazić, że można być tak samotnym człowiekiem. Jestem wstrząśnięta tą sprawą. Zginął człowiek tak samotny, że nie ma go kto pochować. Przerażające. Brak mi słów - mówiła w "Fakcie" Aleksandra Woźniak.
Aktora pochowano na cmentarzu w Wólce Węglowej, obok rodziców.