Alkohol zniszczył wschodzącą gwiazdę kina. Bareja usunął sceny z jego udziałem
Mówiono, że był jednym z najzdolniejszych artystów swojego pokolenia. Zgarnął kilka prestiżowych nagród, krytyka wróżyła mu świetlaną przyszłość, a koledzy z branży go uwielbiali. Uznanie przyniosły mu zwłaszcza role "Szklanej górze", "Misiu" czy "Siekierezadzie".
Stanisław Bareja, zachwycony jego talentem, powierzył mu rolę Józefa Balcerka w "Alternatywach 4". Później jednak pomysł porzucił i sceny, w których zagrał Ludwik Pak nakręcono na nowo, z innym aktorem.
Mógł być jedną z największych gwiazd polskiego ekranu. Jednak jego świetnie zapowiadającą się karierę zniszczył nałóg alkoholowy, z którego Pak, urodzony w marcu 1930 r., nie zdołał się wyzwolić do końca życia.
"Lulu"
Urodził się 20 marca 1930 r. O aktorstwie marzył od dziecka, ale jego plany pokrzyżował wybuch wojny. Pak miał już 25 lat, kiedy podjął studia na wymarzonej PWST w Warszawie.
Szybko się jednak okazało, że czas wcale nie działał na jego niekorzyść. Pak był niezwykle utalentowany, błyskawicznie zaskarbił sobie sympatię kolegów, którzy nazywali go "Lulu", i uznanie profesorskiego grona.
Ceniono go za profesjonalizm i twórczą inwencję, uważano za jednego z najzdolniejszych absolwentów. Nikt nie wątpił, że ma przed sobą wspaniałą przyszłość.
Filmowy przełom
Na scenie zadebiutował w 1954 roku, kilka miesięcy później zaproponowano mu etat w Teatrze Nowej Warszawy. Z czasem zaczął współpracować z innymi stołecznymi teatrami.
Wkrótce również upomniał się o niego film, choć przez jakiś czas Pak pokazywał się głównie na drugim planie. Uznanie przyniosła mu "Szklana góra" z 1960 roku w reżyserii Pawła Komorowskiego. Niestety, filmowcy nie mieli pomysłu na wykorzystanie talentu Paka, a on sam nie zabiegał o role, zdając się na los. W ten sposób znowu wrócił do grania epizodów.
"Panowie pozwolą, moja żona, Zofia!"
Nie pomógł również fakt, że Pak wyjątkowo zagustował w imprezach i chętnie zaglądał do butelki. Nałóg sprawił, że aktor podupadał na zdrowiu. Wyniszczony, przedwcześnie się starzejący, nie mógł liczyć na propozycje. Przez chorobę alkoholową stracił kilka ról, które mogłyby wywindować go na sam szczyt.
Z artystycznego niebytu próbował wyciągnąć Paka Stanisław Bareja, powierzając mu rolę Zdzisława Dyrmanda w "Misiu" (na zdjęciu). Choć był to występ epizodyczny (Pak wypowiada słynne "Panowie pozwolą, moja żona, Zofia!"), aktor miał znowu swoje pięć minut i wydawało się, że tym razem zdoła je należycie wykorzystać.
Zmiana koncepcji
Bareja był do tego stopnia zachwycony Pakiem, że zaprosił go do serialu "Alternatywy 4" i powierzył rolę Balcerka.
Nakręcono pierwsze sceny z jego udziałem i wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Kiedy jednak wprowadzono stan wojenny, zdjęcia na jakiś czas przerwano. Gdy wznowiono prace nad serialem, Paka na planie zastąpił Witold Pyrkosz (na zdjęciu po prawej), a sceny z udziałem Balcerka nakręcono raz jeszcze.
Powód? Bareja uznał, że choć Pak jest niezwykle zdolny, istnieją pewne obawy, że "strywializuje" rolę.
Ostatnia nagroda
Od tamtej pory Pak błąkał się między teatrami a planami filmowymi, ale wciąż pozostawał w cieniu. Widzowie przypomnieli sobie o nim dopiero w 1985 roku, gdy pojawił się w "Siekierezadzie" (na zdjęciu pierwszy z lewej) Witolda Leszczyńskiego.
Film odniósł ogromny sukces zarówno w kraju, jak i za granicą. Doceniono także samego Paka, który na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku został nagrodzony Brązowymi Lwami Gdańskimi za najlepszą męską rolę drugoplanową.
Zapomniany i schorowany
Później Pak pojawił się jeszcze kilka razy na ekranie, ale jego role przeszły bez echa. Stało się jasne, że jego czas dobiegł końca.
Zapomniany, schorowany, czas spędzał wśród przyjaciół w Domu Aktora Weterana w Skolimowie.
Do końca życia zmagał się z nałogiem.
Zmarł 7 grudnia 1988 roku w Warszawie. Pochowano go w jego rodzinnej wsi Jasionna w województwie świętokrzyskim.