Amerykanie kontra reszta świata. Wizje wojny w kinie hollywoodzkim
''Fajna'' wojna
Dzielni chłopcy obleczeni w sztandar z pięćdziesięcioma gwiazdami bili się na dużym ekranie i za Roosevelta, i za Reagana, i za Busha, i za Obamy, i będą strzelać, siec, łamać kości i serca, ratować uciśnionych oraz wyzwalać narody podczas kadencji wszystkich tych, którzy nadejdą po obecnym prezydencie.
I choć słowa te mają wydźwięk nieco ironiczny, nie sposób odmówić Hollywood z jednej strony finezji w kreowaniu niezapomnianych spektakli batalistycznych, a z drugiej reporterskiej wnikliwości tamtejszego kina rozrachunkowego. Na kształt amerykańskiego filmu wojennego niebagatelny wpływ mają bieżące wydarzenia społeczno-polityczne, dlatego też częstokroć mówi się o erze kina pod egidą tego czy innego prezydenta.
Dzielni chłopcy obleczeni w sztandar z pięćdziesięcioma gwiazdami bili się na dużym ekranie i za Roosevelta, i za Reagana, i za Busha, i za Obamy, i będą strzelać, siec, łamać kości i serca, ratować uciśnionych oraz wyzwalać narody podczas kadencji wszystkich tych, którzy nadejdą po obecnym prezydencie.
I choć słowa te mają wydźwięk nieco ironiczny, nie sposób odmówić Hollywood z jednej strony finezji w kreowaniu niezapomnianych spektakli batalistycznych, a z drugiej reporterskiej wnikliwości tamtejszego kina rozrachunkowego. Na kształt amerykańskiego filmu wojennego niebagatelny wpływ mają bieżące wydarzenia społeczno-polityczne, dlatego też częstokroć mówi się o erze kina pod egidą tego czy innego prezydenta.