Potężna wpadka w "El Camino". Widzowie zauważyli od razu [#AnatomiaWpadki]
"El Camino", czyli pełnometrażowa kontynuacja "Breaking Bad", to prawdziwa gratka dla fanów serialu. Świetnie zrealizowany film przepełniony nostalgią i z finałem, na który warto było czekać przez ponad 6 lat. Twórcy nie uniknęli jednak poważnej wpadki.
"El Camino: A Breaking Bad Movie" jest od niedawna dostępny na Netfliksie i zbiera znakomite oceny (94 proc. na Rotten Tomatoes). Fabuła filmu jest bezpośrednią kontynuacją tego, co oglądaliśmy w finale ostatniego sezonu "Breaking Bad". Już wtedy było wiadomo, że Jesse Pinkman (Aaron Paul)
został przy życiu, ale jego dalsze losy stały pod znakiem zapytania. Teraz wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, choć jeden element tej układanki jest mocno naciągany.
Przypomnijmy, że od finału "Breaking Bad" minęło 6 lat, tymczasem na potrzeby "El Camino" trzeba było nakręcić nie tylko sceny z dalszym ciągiem, ale także retrospekcje. W przypadku Jesse'ego Pinkmana nie było z tym problemu, bo aktor niewiele się zmienił, a na dodatek miał na twarzy charakteryzację.
Twórcy "El Camino" mieli za to problem z Jesse'em Plemonsem, który od czasu zakończenia zdjęć do "Breaking Bad" wyraźnie przybrał na wadze. Jego postać Todd Alquist odgrywa bardzo ważną rolę w "El Camino", gdzie przewija się w scenach retrospekcji. I tu pojawia się zgrzyt, bowiem współcześnie Plemons nie przypomina już szczupłego dwudziestoparolatka z "Breaking Bad".
Historia kina zna mnóstwo przykładów, kiedy aktorzy diametralnie chudną lub tyją na potrzeby roli. Jesse Plemons nie był jednym z nich i po prostu trzeba przymknąć na tę niespójność, która nie rzutuje na świetny całokształt "El Camino".