Andy Serkis: jak naprawdę wygląda odtwórca Golluma?
20.04.2016 | aktual.: 22.03.2017 12:18
To prawdziwy paradoks – jest jednym z najsłynniejszych aktorów na świecie, a prawie nikt nie zna jego twarzy. Jak to możliwe?
To prawdziwy paradoks – jest jednym z najsłynniejszych aktorów na świecie, a prawie nikt nie zna jego twarzy. Jak to możliwe?
Wszystko za sprawą techniki performance capture. Polega ona na tym, że ruchy ciała i mimika aktora noszącego specjalny strój z markerami są filmowane i zapisywane przez komputer, stając się tym samym swoistą bazą dla animatora, który na ich podstawie powołuje do życia realistyczne, trójwymiarowe modele postaci.
Właśnie w taki sposób powstał Caesar z „Genezy Planety Małp”, King Kong, Gollum z „Władcy Pierścieni” czy Głównodowodzący Snoke z "Przebudzenia Mocy".
Co łączy tych filmowych bohaterów? Wszyscy zostali stworzeni przy użyciu powyższej techniki i we wszystkich wcielił się, obchodzący właśnie 52. urodziny, Andy Serkis.
Marzenia o sztuce
Urodził się w Londynie. Jego mama, Lylie, pracowała z niepełnosprawnymi dziećmi, ojciec, Clement, był ginekologiem, który często wyjeżdżał z misją za granicę. Ich syna od najmłodszych lat ciągnęło do sztuki.
Później jego marzenie ewoluowało – Serkis zaczął studia na uczelni plastycznej, tam jednak poznał teatr i zrozumiał, że chce związać swą przyszłość z aktorstwem. Zaczynał od występów na scenie, na małym ekranie zadebiutował pod koniec lat 80., ale prawdziwą sławę zdobył tak naprawdę dopiero w 2001 roku.
Kłaczek
Kiedy Serkisowi zaproponowano przesłuchanie i dowiedział się, że miałby użyczać głosu animowanej postaci, nie był zadowolony. Poważnie zastanawiał się nawet nad odrzuceniem propozycji.
Dopiero kiedy usłyszał, że chodzi o Golluma, zaczął się wahać – nie znał wprawdzie „Władcy Pierścieni”, ale w dzieciństwie czytał „Hobbita” i miał do tej powieści pewien sentyment. Zdanie zmienił ostatecznie za namową żony, która nalegała, aby udał się chociaż na casting.
Jego demo, na którym wciela się w Golluma, głośno przełykając ślinę i naśladując swojego kota krztuszącego się „kłaczkiem”, było bezkonkurencyjne.
''Dziwaczne doświadczenie''
Dla Serkisa granie w specjalnym kostiumie z markerami to rzecz zupełnie normalna, choć ze śmiechem opowiadał, że kolegom z planu dużo czasu zajęło przyzwyczajenie się do jego dziwacznego wyglądu. Wspominał, jak przy „Władcy Pierścieni” Elijah Wood i Sean Astin długo nie mogli się przy nim skupić na pracy.
- Dla nich to musiało być wyjątkowo dziwaczne doświadczenie – mówił w książce „Gollum: How We Made Movie Magic”.
- Kiedy na nich patrzyłem, widziałem Froda i Sama, więc miałem łatwiej. Ale kiedy oni patrzyli na mnie, mieli przed sobą faceta w usztywnianym kostiumie, z wykrzywioną twarzą, w porównaniu z którą oblicze Jima Carreya wydaje się zupełnie normalnie, i głosem przywodzącym na myśl wymiotującego kota.
Z (nie)małą pomocą animatorów...
Serkis, jak zawsze skromny, podkreśla, że ogromny udział w powstawaniu postaci, w które się wciela, mają zdolni animatorzy.
- Kiedyś przeinaczono moje słowa i napisano jakąś koszmarną rzecz w stylu „Andy Serkis robi wszystko, animatorzy nic”. Nigdy w życiu nie powiedziałbym czegoś podobnego – irytował się w „The Telegraph”. - Mam niezwykłą więź z animatorami i specami od efektów specjalnych, ta przyjaźń trwa już od kilkunastu lat.
''Nie widzę żadnej różnicy...''
Mówi, że aktorstwo to nie tylko jego zawód, ale i powołanie. Wcale też nie przeszkadza mu, że jest kojarzony głównie z postaciami powstałymi dzięki komputerowej animacji.
I choć uważa, że nie jest to zadanie w żaden sposób wyjątkowe i każdy aktor podołałby podobnemu wyzwaniu, niewielu jest gotowych pójść w jego ślady.
Na zawsze Gollum?
Serkis nie boi się zaszufladkowania. Choć to Gollum stał się jego popisową rolą, odniósł też ogromny sukces jako człekokształtny Caesar w „Genezie planety małp” i „Ewolucji planety małp”.
Wreszcie może również spełnić swoje marzenie o reżyserowaniu – został reżyserem drugiego planu w „Hobbicie: Bitwie Pięciu Armii”, a obecnie pracuje na planie swojego filmu „Jungle Book”, który wejdzie na ekrany w październiku 2018 roku. Oczywiście nie zamierza rezygnować z grania, zwłaszcza teraz, gdy jest wręcz zasypywany kolejnymi propozycjami.
Ostatnio mogliśmy oglądać go w „Avengers: Czas Ultrona” oraz „Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy”. (sm/gk)