Arkadiusz Jakubik o "Klerze": Ten film jest potrzebny Kościołowi
Już dzisiaj na ekrany polskich kin wchodzi najnowszy film Wojtka Smarzowskiego "Kler”. Wyczekiwane i szeroko komentowane dzieło twórcy "Wołynia” zostało okrzyknięte "najważniejszym polskim filmem ostatniego trzydziestolecia” i najgorętszym tytułem Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie obraz Smarzowskiego uhonorowano prestiżowymi wyróżnieniami: Nagrodą Dziennikarzy i Nagrodą Publiczności.
"Kler” otrzymał także Nagrodę Specjalną za "podjęcie ważnego społecznie tematu” oraz Nagrodę za scenografię. Podczas gdyńskiej imprezy „Kler” był jednym z najbardziej obleganych filmów, a bilety na pokazy rozchodziły się nawet w kilka minut. Wszystko wskazuje na to, że najbliższy weekend w kinach również będzie należał do „Kleru” – w całej Polsce pokazy są wyprzedane, kina przygotowują dodatkowe seanse, w wielu miastach można zdobyć już tylko pojedyncze miejsca. Analitycy szacują, że najnowszy film Smarzowskiego czeka rekordowe otwarcie w polskich kinach.
Z okazji dzisiejszej premiery prezentujemy wywiad z jedną z gwiazd filmu – Arkadiuszem Jakubikiem. Aktor zagrał w niemalże wszystkich filmach Wojtka Smarzowskiego. Ich wieloletnia współpraca zaowocowała świetnymi kreacjami w takich filmach jak: "Wesele”, "Dom zły”, "Drogówka”, "Pod Mocnym Aniołem” czy "Wołyń”. Arkadiusz Jakubik o reżyserze "Kleru” mówi, że "To jeden z niewielu twórców filmowych w tym kraju, który nie boi się wziąć na warsztat trudnego tematu. Jego filmy zawsze atakują widza bardzo mocno. Są jak cios w splot słoneczny. To są arcypolskie filmy – o nas, o naszych kręgosłupach moralnych albo ich braku”.
We wchodzącym na ekrany kin filmie, reżyser znów powierzył aktorowi jedną z głównych ról. Jakubik wciela się w rolę księdza Kukuły – proboszcza dobrze prosperującej parafii, który z dnia na dzień traci zaufanie wiernych. „Księża codziennie są poddawani różnym pokusom, którym czasami bardzo trudno jest się oprzeć. Są takimi samymi ludźmi jak my i nie mają patentu na doskonałość, na dobro, na świętość” – podkreśla aktor. Wszyscy twórcy zaznaczają, że czekają na debatę, która ich zdaniem, rozpocznie się w polskim społeczeństwie dzięki temu filmowi:
"Czekam zwłaszcza na opinie osób wierzących” – mówi Jakubik – "Ten film jest im bardzo potrzebny, tak jak jest potrzebny Kościołowi, żeby coś się zmieniło, żeby nazwać pewne rzeczy po imieniu i coś z nimi zrobić”.
Wojtek Smarzowski, twórca wielokrotnie nagradzanych dzieł: "Wołyń”, "Pod Mocnym Aniołem”, "Drogówka”, "Róża”, "Dom zły” i "Wesele”, wraca z nowym filmem.
"Kler” to historia trójki duchownych, których wzloty i upadki udowadniają, że księżom, podobnie jak społeczności wiernych, nic co ludzkie nie jest specjalnie obce. W rolach głównych popis wielkiego aktorstwa dają Arkadiusz Jakubik, Robert Więckiewicz, Jacek Braciak oraz – po raz pierwszy u Smarzowskiego – Janusz Gajos. W doskonałej, pełnej gwiazd obsadzie znaleźli się także m.in.: Joanna Kulig, Katarzyna Herman, Rafał Mohr, Robert Wabich, Henryk Talar i Izabela Kuna.
Przed kilkoma laty tragiczne wydarzenia połączyły losy trzech księży katolickich. Teraz, w każdą rocznicę katastrofy, z której cudem uszli z życiem, duchowni spotykają się, by uczcić fakt swojego ocalenia. Na co dzień układa im się bardzo różnie. Lisowski (Jacek Braciak) jest pracownikiem kurii w wielkim mieście i robi karierę, marząc o Watykanie. Problem w tym, że na jego drodze staje arcybiskup Mordowicz (Janusz Gajos), pławiący się w luksusach dostojnik kościelny, używający politycznych wpływów przy budowie największego sanktuarium w Polsce... Drugi z księży – Trybus (Robert Więckiewicz) w odróżnieniu od Lisowskiego jest wiejskim proboszczem. Sprawując posługę w miejscu pełnym ubóstwa, coraz częściej ulega ludzkim słabościom. Niezbyt dobrze wiedzie się też Kukule (Arkadiusz Jakubik), który – pomimo swojej żarliwej wiary – właściwie z dnia na dzień traci zaufanie parafian. Wkrótce historie trójki duchownych połączą się po raz kolejny, a wydarzenia, które będą mieć miejsce, nie pozostaną bez wpływu na życie każdego z nich.
- Celem naszego filmu nie jest podejmowanie dyskusji na temat wiary czy krytyka osób wierzących. Wiarę uznajemy za jedną z najbardziej intymnych sfer każdego człowieka. Chcemy jednak mówić o ludzkich działaniach i postawach budzących nasz fundamentalny sprzeciw. Nasz film to wizja artystyczna oparta na wielu prawdziwych wydarzeniach, sytuacjach, które miały miejsce gdzieś i kiedyś. To niezwykle poruszająca, ale równocześnie prawdziwa historia - mówią twórcy filmu.
Nie kryjemy swego zafascynowania osobą papieża Franciszka, tak skrajnie niepasującego do dzisiejszego, zatraconego w konsumpcji świata. Oto papież, który przestronne, luksusowe apartamenty w Pałacu Apostolskim dobrowolnie zamienił na skromne mieszkanko w Domu św. Marty. Reformy, jakich się podjął, mają na celu przede wszystkim budowę Kościoła całkowicie misyjnego, rozumianego jako wspólnota, która zwróci się z pomocą zagubionym i służyć będzie ludziom na całym świecie. Franciszek to papież stawiający na pierwszym miejscu nie prawo, ale czyste miłosierdzie. Kościół według niego powinien być ubogi, służyć ubogim, opłakiwać tych, których nikt nie opłakuje. Franciszek krytykuje materializm, jednak duchowni udają, że tego nie słyszą. To aż prosiło się o refleksję filmową. Jak w całej tej sytuacji odnajdują się zwykli, przeciętni księża? Jak patrzą na to wszystko wierni? Na te pytania, oraz kilka innych, staramy się dać odpowiedź w swoim obrazie – dodją twórcy filmu.