Artur Barciś to jeden z najpopularniejszych i najbardziej zapracowanych polskich aktorów. Popularność przyniosły mu pamiętne „Miodowe lata”, a ostatnio bawi widzów w serialach „Halo Hans!” oraz „Ranczo”. Na brak pracy nie narzeka, niedawno spotkaliśmy go na planie nowego serialu telewizyjnego.
**
Spotykamy się na planie nowego serialu telewizyjnego "Doręczyciel", w którym gra pan główną rolę. Co to za postać?**
To rola wyzwanie, o której marzy każdy aktor, bo z jednej strony jest bardzo trudna, a z drugiej bardzo efektowna. Każdy aktor byłby szczęśliwy, gdyby mógł się podjąć takiego wyzwania.
Gram tu człowieka niezbyt mocno upośledzonego umysłowo, który po śmierci matki musi nagle nauczyć się od nowa żyć. Wcześniej ona się nim opiekowała i broniła przed światem. Nasza opowieść zaczyna się od pogrzebu matki, po którym on budzi się w nowym dla niego świecie.
**
Ta historia będzie bardziej zabawna czy gorzka?**
Konwencja jest mieszana - są fragmenty bardzo zabawne, ale są też i momenty wzruszające. Widzowie powinni polubić mojego bohatera, wczuć się w jego postać i kibicować temu co robi - jak sobie radzi w życiu i wszystko przeżywa.
**
Przed rozpoczęciem zdjęć twórcy serialu mówili, że będzie to polski "Forest Gump". Rzeczywiście nawiązujecie do tego tytułu?**
Nie, choć przed rozpoczęciem zdjęć miałem nawet ochotę obejrzeć ten film, ale w końcu nie zrobiłem tego, bo nie chciałem się niczym sugerować. "Forest Gump" to epopeja człowieka na tle historii Stanów Zjednoczonych, a Janek, którego ja tutaj gram jest zupełnie kimś innym.
Nasza historia jest bardziej obyczajowo- psychologiczna z elementami komedii. W żadnym wypadku nie jest to epopeja, bo nie mamy ambicji opisywania rzeczywistości Polski, bardziej chodzi nam o człowieka i jego wnętrze.
Chcemy, żeby ludzie zwrócili uwagę na to, że między nami żyją tacy ludzie jak Janek i czasami trzeba im pomóc.
**
Często gra pan ludzi pokrzywdzonych przez życie. Skąd to się bierze?**
Tak mnie obsadzają reżyserzy, bo pewnie mam takie warunki psychofizyczne (śmiech). Ale nigdy nie grałam człowieka upośledzonego umysłowo, to zupełnie inna rola niż poprzednie i w niczym nie przypominam samego siebie. Jest to trudne, bo trzeba być bardzo konsekwentnym w sposobie zachowania się, chodzenia i pokazywania różnych odruchów.
Tym bardziej, że ta postać ewoluuje i zmienia się. Janek z pierwszego odcinka i z trzynastego to dwaj zupełnie różni ludzie, a serialu nie kręcimy przecież chronologicznie. Czasami po drugim odcinku nagle wchodzę w trzynasty, a potem znowu wracam do pierwszego. Odnalezienie siebie i orientowanie się, w którym jestem miejscu jest bardzo trudne. Ale radzę sobie z tym.
**
Od lat stanowi pan nierozłączną parę z Cezarym Żakiem. Czy i tym razem wystąpicie na ekranie razem?**
Tutaj wystąpię solo i Czarka prawdopodobnie nie będzie. Choć padł pomysł, aby Czarek pojawił się na moment gdzieś na ulicy i zapytał mnie o drogę. Na razie nie wiadomo czy dojdzie to do skutku, bo to nie jest taka komedia do jakich przyzwyczaili się widzowie z naszym udziałem. Ale zobaczymy co z tego wyniknie.
**
Jak się czujecie razem na planie?**
Fantastycznie i to chyba widać. Bardzo dobrze się znamy, a szkoła jaką przeszliśmy razem w "Miodowych latach" wiele nas nauczyła w sensie zawodowym i bardzo nas do siebie zbliżyła. Jesteśmy jak bracia, bardzo się lubimy i cenimy, a w pracy porozumiewamy się bez słów.
**
"Miodowe lata" były chyba punktem zwrotnym w pana karierze?**
W sensie mega popularności na pewno tak. Dzięki temu serialowi na pewien czas stałem się aktorem wyłącznie komediowym, co nie bardzo mi się podobało. Potem starałem się robić wszystko, żeby pokazać, że jestem aktorem uniwersalnym, a nie jednoszufladkowym. Mam nadzieję, że "Doręczyciel" będzie dowodem na to, że potrafię grać różne postacie. Bardzo lubię grać w komediach, bo to jeden z trudniejszych gatunków.
**
Wielu widzów pamięta pana jeszcze z "Dekalogu" Kieślowskiego, gdzie zagrał pan bardzo tajemniczą postać.**
Bardzo mi z tego powodu miło, sam dostaję dużo maili od widzów, w których "Dekalog" czasami się powtarza. To było dziwne doświadczenie aktorskie, bo przez całą opowieść nie powiedziałem na ekranie ani jednego słowa. Reżyserowi chodziło o to, żeby ta postać była tajemnicza, metafizyczna, a potem widzowie zadawali sobie pytanie - kto to jest?
**
Też się wtedy nad tym zastanawiałem i teraz chciałbym dowiedzieć się u źródeł. Co powiedział panu Kieślowski, kiedy angażował pana do pracy?**
Reżyser powiedział mi - nie wiem. I ja teraz powiem panu to samo - nie wiem! I o to właśnie chodzi.
**
Porozmawiajmy już o planach na przyszłość. Zobaczymy pana w kolejnych odcinkach "Rancza" i "Halo Hans!"**
Tak, kończę "Doręczyciela", na wiosnę zaczynamy kolejną, czwartą już serię "Rancza", a w listopadzie prawdopodobnie ruszymy z kolejnymi odcinkami "Halo Hans!".
Mogę powiedzieć, że w nowych odcinkach "Rancza" nareszcie nie wypadnę ze zdjęć po piątym odcinku, żeby zagrać w innym serialu jak teraz i pojawię się aż w dziesięciu na trzynaście! Czerepach to będzie bardzo ważna i kontrowersyjna postać - będzie jechał ostro!
**
Ale chyba nie zastąpi wójta na jego stanowisku?**
Na pewno nie. Z tego co wiem dogada się w końcu z wójtem i będzie mu pomagał w kampanii wyborczej.
**
- A co z trzecią serią, którą teraz oglądamy na ekranach telewizorów?**
Dla nas to już historia, mogę tylko powiedzieć, że mój bohater wróci do Wilkowyj z Brukseli. Będzie mocno rozrabiał i na pewno będziecie państwo tym bardzo zaskoczeni.
**
Jak widzowie reagują na pana rolę w "Halo Hans!". Pamiętam, że kiedy ruszały zdjęcia, dziennikarze mieli duże wątpliwości czy komedia o II wojnie światowej przyjmie się wśród widzów?**
I do tej pory nie wiadomo czy się przyjęła, bo serial jest wyświetlany o takiej porze, że trudno o dobrą oglądalność (śmiech). Widzowie w ogóle nie reagują na moją rolę, a ja nie odczuwam, że grałem w tym serialu.
**
Zauważyłem, że bardzo pan dba o kontakt w widzami. Ma pan własną stronę internetową i jest pan jej aktywnym moderatorem. To chyba nie jest aż tak popularne wśród aktorów?**
Tak, mam aktywny kontakt z widzami i dzięki internetowi wielu z nich stało się moimi przyjaciółmi. Na mojej stronie jest forum do dyskusji, którą nazwałem "Barciślandia", gdzie spotyka się mnóstwo ludzi z całego świata, którzy wymieniają się poglądami. Bywam na niej codziennie i coś tam od siebie wtrącę. Ostatnio piszę relacje z planu i dzielę się wrażeniami po całym dniu zdjęciowym. Przy okazji opisuję jak się kręci film, co dla wielu ludzi jest zaskoczeniem.
**
Jest pan biegły w internecie i obsłudze komputera? Lubi pan nowinki techniczne?**
Bardzo lubię i cieszę się, że dożyłem czasów gdzie są płaskie telewizory, telefony komórkowe i internet. To wszystko jest fantastyczne.
**
Aktorzy - humaniści mówią zwykle, że internet i komputery to nie dla nich...**
Trzeba mieć pojętnego syna, od niego wiele się nauczyłem (śmiech).
**
Co pan robi po pracy? Mam pan jakieś hobby?**
Teraz nie mam zbyt wiele czasu, bo moja rola wymaga ogromnego zaangażowania. Wstaję o szóstej rano, jadę do pracy, a do domu wracam późnym wieczorem. Potem uczę się tekstu, siadam przed komputerem i często zaraz zasypiam.
I tak od listopada aż do marca kiedy kończymy zdjęcia. Potem mam dwie premiery teatralne, kolejne seriale i okazuje się, że w tym roku nie będę miał wakacji, ani zimowych ani letnich.
**
Jak pan wytrzymuje bez urlopu?**
Już dawno go nie miałem i muszę powiedzieć, że można się do tego przyzwyczaić. Wystarczy mi weekend w domu z rodziną i przyjaciółmi, kiedy możemy razem napić się piwa. Mam duży ogród i basen, a jak śpię we własnym łóżku i kąpię się pod własnym prysznicem to jest mi bardzo dobrze. Jak mam czas to czasami wyjeżdżam na narty, choć ostatnio zjeżdżałem na nich... latem.
W ubiegłym roku zostałem zaproszony do włoskiego Kaprun na dni polskie i w lipcu jeździłem po lodowcu w Dolomitach. Może teraz uda mi się znaleźć kilka dni wolnego, ale szczerze mówiąc wtedy najchętniej i tak zostałbym w domu.