Bartłomiej Frykowski: Najbardziej tajemnicza śmierć III RP
09.03.2016 | aktual.: 22.03.2017 19:32
Gdyby dziś doszło do podobnej tragedii z udziałem powszechnie znanego filmowca, media prześcigałyby się w publikowaniu kolejnych doniesień, raportów specjalnych i spekulacji. Jednak w czerwcu 1999 roku, kiedy w tajemniczych okolicznościach zmarł operator Bartłomiej Frykowski, prasa milczała.
Gdyby dziś doszło do podobnej tragedii z udziałem powszechnie znanego filmowca, media prześcigałyby się w publikowaniu kolejnych doniesień, raportów specjalnych i spekulacji. Jednak w czerwcu 1999 roku, kiedy w tajemniczych okolicznościach zmarł operator Bartłomiej Frykowski, prasa milczała.
Medialna cisza spowodowana ścisłą kontrolą przepływu informacji oraz, jak sugerował „Super Express”, zmową milczenia, spowodowały, że wokół zagadkowej śmierci ojca słynnej Mai Frykowskiej narosła masa plotek i niedopowiedzeń.
Dziś, niemal 17 lat po tamtych wydarzeniach, pewne jest, że sposób, w jaki od samego początku prowadzono śledztwo, wciąż może wzbudzać uzasadnione wątpliwości.
''Był w środku bardzo mocno poharatany''
Choć prawomocnie orzeczono, że urodzony 9 marca 1959 roku operator popełnił samobójstwo, bliscy filmowca bezskutecznie próbowali odwołać się i wznowić dochodzenie.
Co łączyło go z Karoliną Wajdą?
Córkę Andrzeja Wajdy operator poznał na planie „Pana Tadeusza”. Wprawdzie Frykowski miał żonę Monikę, która jest matką jego dwójki dzieci, to mówiło się, że liczył na szybki rozwód. Jeden z jego przyjaciół wspominał, że kiedy w życiu Bartłomieja pojawiła się Karolina, filmowiec dostał twórczego „powera”.
Choć relację łączącą go z córką reżysera „Lotnej” w środowisku wprost nazywano romansem, to po jego śmierci z niewiadomych względów Wajda* wyparła się intymnych związków z Frykowskim, nazywając go *„dobrym przyjacielem”, który przyjeżdżał do jej stadniny, aby rozwijać jeździecką pasję.
Faktem jest, że w dworku należącym niegdyś do rodziny Cypriana Kamila Norwida, operator chętnie pomieszkiwał i zdarzało mu się spędzać tam nieraz kilka tygodni.
Na zdjęciu po lewej Karolina Wajda.
''Myślałam, że udaje''
Oficjalna wersja wydarzeń wygląda następująco. Karolina Wajda wróciła do Głuchów z zakupami. W domu czekał na nią Bartłomiej oraz jej pracownica i przyjaciółka Katarzyna Z.
Było około godziny 22. Kiedy gospodyni rozpakowywała sprawunki, do kuchni wszedł Frykowski. Według jej zeznań był pijany i w pewnym momencie miał powiedzieć: „Ja ci pokażę mój świat, którego ty nie widzisz", po czym wbił sobie w brzuch 33-centymetrowy nóż z plastikową rękojeścią.
- Myślałam, że udaje. Ale on podniósł koszulkę, zobaczyłam trochę krwi i jelita wychodzące na zewnątrz. Rana mogła mieć około 6 cm - relacjonowała Wajda.
Na zdjęciu po lewej córka Frykowskiego z jego matką, Ewą Morelle.
Krew i odciski palców znikają
Frykowski zmarł nad ranem o godzinie 4:20. Jednak zanim z posiadłości zabrało go pogotowie, na miejsce zdarzenia przybyli policjanci, którzy na prośbę Karoliny nie weszli do środka, aby nie zatrzeć śladów.
Kiedy zaczęto zabezpieczać miejsce tragedii, okazało się, że plamy krwi wytarto, podobnie jak odciski palców z noża, który został wymyty. Prokurator zasugerował, że kobiety zrobiły to w szoku. Śledczy zajmujący się sprawą w rozmowie z „Uważam Rze” bez ogródek nazwał ich zachowanie skandalicznym.
O karygodnych błędach w toku śledztwa mówił również Krzysztof Rutkowski, który na łamach tygodnika „Nie” nie ukrywał poirytowania indolencją przybyłych na miejsce funkcjonariuszy.
To nie mogło być samobójstwo
Zdaniem bliskich nic nie wskazywało na to, aby Frykowski mógł targnąć się na swoje życie. Był świeżo po nakręceniu dwóch superprodukcji, miał wiele planów, zamierzał zrobić reklamówkę i polecieć do Stanów.
- Przypuszczam, że igrał z własnym życiem, musiał ciągle coś udowadniać. Nie sądzę, że chciał się zabić, ale tacy ludzie zrobią wszystko, aby na siebie zwrócić uwagę- wyznał po latach Daniel Olbrychski, sugerując, że Bartłomiej być może chciał się popisać.
Podobnego zdania jest Monika Frykowska, która wraz z matką zmarłego, Ewą Morelle, w listopadzie 1999 roku złożyła odwołanie do prokuratury w Ostrołęce.
– Mąż nie był chory na żadną przewlekłą chorobę, nie brał żadnych leków. Po alkoholu zachowywał się normalnie. Miał mocną głowę. Uważam, że nie upiłby się jedną butelką wina - mówiła w rozmowie z „Uważam Rze”.
Podejrzenia najbliższych podsycała plotka, sugerująca, że rodzice Karoliny mieli kontaktować się z różnymi redakcjami i nalegali, aby nie publikować materiałów o tragedii w Głuchach.
Syn znanego ojca
Okoliczności, w jakich zginął Bartłomiej Frykowski, momentalnie powiązano z innym tragicznym wydarzeniem sprzed lat. Chodzi o słynną sprawę śmierci jego ojca, Wojciecha Frykowskiego, który zginął, kiedy syn miał 10 lat.
Producent filmowy był jedną z ofiar gangu Charlesa Mansona, którego członkowie 9 sierpnia 1969 roku wtargnęli do willi Romana Polańskiego i zasztyletowali również ciężarną Sharon Tate oraz Abigail Folger (więcej tutaj)
.
Pogłoskę o rodzinnej klątwie podsycał fakt, iż młody Frykowski od dziecka przejawiał niezdrową wręcz fascynację bronią białą, w tym nożami.
Na zdjęciu po lewej Wojciech Frykowski.
Bliscy chcą wznowienia śledztwa
W listopadzie 1999 roku złożono zażalenia na postanowienie prokuratora w sprawie umorzenia śledztwa. Mecenas Piotr Kona, pełnomocnik Moniki Frykowskiej, dowodził, że w toku sprawy zignorowano fakt zniknięcia z noża odcisków palców. Na próżno.
Niewierząca w samobójczą śmierć syna Ewa Morelle próbowała doprowadzić do wznowienia śledztwa w Stanach Zjednoczonych, niestety również z marnym skutkiem.
Jak informuje "Uważam Rze" Katarzyna Z., która feralnej nocy była w pokoju obok, zniknęła z kraju i obecnie trudno ustalić miejsce jej pobytu. (gk/mn)