"Mam dziewczynę, która jest Idą. Widzę tę postać" – usłyszał w telefonie *Paweł Pawlikowski. Dzwoniła Małgorzata Szumowska, która w kawiarni na warszawskim Mokotowie wypatrzyła pewną studentkę. A w niej to 'coś', czego reżyser "Idy" bezskutecznie poszukiwał u setek aktorek zapraszanych na castingi. Finałem tej opowieści był pierwszy w historii Oscar dla polskiego filmu.*
Morałem zaś fakt, że Szumowska – jak nikt inny – ma dar i szczęście do odkrywania przyszłych talentów wielkiego ekranu. Agata Trzebuchowska, a teraz Justyna Suwała, sensacyjne odkrycie z „Body/Ciało” to najlepsze dowody.
Chociaż o odkryciu Trzebuchowskiej przez Szumowską napisano już wiele, historia ta zdumiewa za każdym razem, gdy się ją słyszy. Kafejka na Mokowie, zrobione z ukrycia zdjęcie, telefon reżyserki do Pawlikowskiego. A potem casting, pierwsze zdjęcia i pierwsze nagrody. Sytuacja – nomen omen – rodem z oscarowego i czarno-białego jak „Ida”, „Artysty” Michela Hazanaviciusa. „Małgosia zostawiła namiary na siebie bariście. Wiedziała, że Paweł szuka aktorki do filmu. Napisałam do niej. Później były zdjęcia próbne. Nagrałam jakąś scenę i tak to się zaczęło” – wspomina dziś Trzebuchowska.
W przypadku Justyny Suwały kluczowy okazał się Facebook i sekretny casting. Przyszła gwiazda „Body/Ciało” jechała na niego ze łzami w oczach, zasłuchana w muzykę The Doors. Na miejscu zapomniała tekstu i do ostatniej chwili rozważała… ucieczkę z miejsca przesłuchań. Została, a jej improwizacja tak bardzo spodobała się Szumowskiej i Michałowi Englertowi, że powierzyli jej rolę u boku samego Janusza Gajosa. Dziś o Justynie Suwale, sensacyjnej debiutantce z Polski, piszą media z całego świata – od „The Hollywood Reporter” po brazylijskie „Diario de Pernambuco”!
„Gdy do pokoju weszła Justyna, od razu wiedzieliśmy z Michałem Englertem, że to jest właśnie to!” – mówi Szumowska. „Sprawiała wrażenie, jakby znalazła się u nas zupełnie przypadkowo. Cały czas podkreślała, że nie jest pewna tej decyzji, że nie wie, czy chce być aktorką. Że niespecjalnie jej zależy. To wszystko udało się uchwycić na zdjęciach – tę jej naturalność, zwyczajność, luz.”
„Trzeba przyznać, że intuicja Małgosi Szumowskiej jest niesamowita” – mówi Janusz Gajos. „Pamiętam, jak jeszcze przed zdjęciami do „Body/Ciało” obejrzałem „W imię…”, a w nim mojego kolegę, świetnego aktora – Andrzeja Chyrę, otoczonego przez grupę niezwykłej młodzieży. Naturszczyków. Szli łeb w łeb, jak równy z równym. To wielka tajemnica Małgośki. Jak znajduje się takich ludzi i jak się z nimi pracuje? Justynę też znalazła w interesujący sposób. Amatorkę, dziewczynę znikąd, która była w stanie zagrać wstrząsające sceny. W „Body/Ciało” poszła intuicyjnie w coś, co zwykle wymaga długich lat aktorskiego przygotowania.”
„Justyna to z jednej strony amatorka, a z drugiej bardzo świadoma dziewczyna. Jest naprawdę wyjątkowa” – komentuje Maja Ostaszewska. „Małgośka ogólnie znana jest z swojej pracy z naturszczykami. Bardzo dobrze ich prowadzi. Traktuje ich bardzo serio, po partnersku. Potrafi zatrzeć różnicę w języku, w konwencji, pomiędzy aktorami i amatorami. To wielka umiejętność i talent. Coś niezwykle ciekawego i wspaniałego zarazem.”