Bogusz Bilewski: Wyniszczający tryb życia

Bogusz Bilewski: Wyniszczający tryb życia
Źródło zdjęć: © EastNews

14.09.2015 | aktual.: 22.03.2017 09:40

Choć na ekranie pojawiał się od połowy lat 50., popularność zyskał dopiero po dwóch dekadach, dzięki roli Walusia Kwiczoła w przebojowym „Janosiku”. Kto wie, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby faktycznie otrzymał obiecany angaż jako Zbyszko z Bogdańca w „Krzyżakach” Aleksandra Forda; umowę sprzątnął mu jednak sprzed nosa Mieczysław Kalenik. Ta decyzja obsadowa wywołała niemałe zdziwienie, bo w młodości przystojny Bogusz Bilewski uchodził za prawdziwego amanta, obiekt westchnień żeńskiej części publiczności.

Choć na ekranie pojawiał się od połowy lat 50., popularność zyskał dopiero po dwóch dekadach, dzięki roli Walusia Kwiczoła w przebojowym "Janosiku".

Kto wie, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby faktycznie otrzymał obiecany angaż jako Zbyszko z Bogdańca w "Krzyżakach" Aleksandra Forda; umowę sprzątnął mu jednak sprzed nosa Mieczysław Kalenik. Ta decyzja obsadowa wywołała niemałe zdziwienie, bo w młodości przystojny Bogusz Bilewski uchodził za prawdziwego amanta, obiekt westchnień żeńskiej części publiczności.

Serdeczny, o ogromnym poczuciu humoru, doskonały kompan – chociaż, jak wspominali jego koledzy, czasami również ściągający sobie na głowę kłopoty awanturnik – a przy tym, mimo aktorskich osiągnięć, niezwykle skromny. Jego organizm nie wytrzymał jednak intensywnego, wyniszczającego trybu życia. Bilewski zmarł nagle 14 września 1995 roku.

- To była wielka strata. I dla mnie przestroga: przeszedłem na dietę i przestałem nadużywać alkoholu– mówił przygnębiony śmiercią przyjaciela Witold Pyrkosz.


1 / 6

Młody amant

Obraz
© EastNews

Bogusz Bilewski, urodzony 25 września 1930 roku w Starachowicach, od dziecka marzył o karierze aktorskiej. Choć matka chciała, by został śpiewakiem, ojciec zaś naciskał, by syn zainteresował się inżynierią, nie zamierzali przeszkadzać mu w realizacji planów.

W 1954 roku odebrał dyplom ze szkoły aktorskiej i zaraz potem otrzymał angaż w teatrze. Przystojny, młody i zdolny aktor nie mógł narzekać na brak propozycji.

- Z miejsca oczarował stołeczną publiczność i krytyków, stając się z dnia na dzień ulubieńcem publiczności, a zwłaszcza młodych dziewcząt, które co wieczór czekały przed teatrem, aby zdobyć jego autograf – pisał o nim w Wyborczej Witold Sadowy.

2 / 6

Aktor charakterystyczny

Obraz
© EastNews

Kino zainteresowało się nim błyskawicznie. I chociaż ostatecznie Bilewski, mimo iż był „pewniakiem”, nie dostał roli Zbyszka w „Krzyżakach”, wystąpił w wielu innych ważnych dla polskiej kinematografii filmach.

Pojawił się też w „Zimowym zmierzchu”, „Historii jednego myśliwca”, „Dwoje z wielkiej rzeki”. Czasem królował na pierwszym planie, innym razem dostawał tylko epizod, ale wciąż był obecny na ekranie.

- Z biegiem lat przeistaczał się z powodzeniem z amanta w świetnie dającego sobie radę aktora charakterystycznego – pisał o nim w Wyborczej Sadowy.

A to dawało Bilewskiemu możliwość zmiany emploi, zerwania etykietki, którą próbowano mu przyczepić.

3 / 6

Wypadek przy pracy

Obraz
© EastNews

- Pamiętam, jak kiedyś w trakcie kręcenia bójki, a takich scen w serialu było sporo, wszyscy byli zachwyceni, jak Bilewski grający Kwiczoła wspaniale ryczy – wspominał Marek Perepeczko w Trybunie Śląskiej. - Dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że on owszem krzyczy, ale z bólu, bo w trakcie kręcenia tej sceny jeden z kaskaderów niechcący wykręcił mu nogę. To była poważna kontuzja, która zakończyła się operacją.

4 / 6

"Górale kłaniali mu się w pas"

Obraz
© EastNews

Bilewski, słynący jako doskonały kompan, szczególnie lubił przesiadywać w knajpach, gdzie było pod dostatkiem jadła i napitku.Kiedy przygotowywał się do roli Kwiczoła, wiele czasu spędzał w karczmach z góralami, ucząc się od nich gwary.

- Boguś był ulubionym ceprem. Górale kłaniali mu się w pas w każdej knajpie w Zakopanem - wspominał w Rewii Pyrkosz. Inni koledzy wspominają jednak o słabości Bilewskiego do... pakowania się w kłopoty.

- Wziąłem pieniądze, miałem imieniny, więc z kilkoma chłopakami z planu poszliśmy do baru. Był Witek Pyrkosz, Bogusz Bilewski... Nagle Bogusz, czyli Kwiczoł, prosi mnie, bym mu pożyczył tysiąc złotych – wspominał w Super Expressie Jerzy Cnota. - Dałem. Znikł, a po chwili doszło do bójki. Bogusz, który już się opił, awanturował się, dostał po ryju.Nie wiem od kogo, może od takich dwóch cichociemnych, co chcieli go oskubać, a może od bokserów, którzy też mieli bankiet.

5 / 6

Awanturnik

Obraz
© EastNews

O hulaszczym trybie życie i awanturach, w które wdawał się Bilewski, krążyły w światku filmowym legendy.

Jerzy Hoffman, wspominając pracę nad „Potopem”, przyznawał, że alkohol lał się wówczas strumieniem– zwłaszcza kiedy ekipa nudziła się, czekając, aż spadnie niezbędny do danych ujęć śnieg.

- Pewnej nocy łomot do drzwi – wspominał reżyser w Gazecie Wyborczej. - Stoi w nich Bogusz Bilewski, jeden z kompanów Kmicica. Cały we krwi. Okazało się, że pił w knajpie.Dwa stoliki dalej pili czescy lotnicy z sowieckimi. Bogusz podszedł i powiedział: „Wy w d**ę pier***eni Czesi”.

6 / 6

Nagła śmierć

Obraz
© EastNews

W Kwiczoła wcielił się raz jeszcze, kiedy zaproponowano mu udział w reklamie margaryny. Na ekranie aktor uderzał się w pierś, mówiąc, że dzięki niej ma serce jak dzwon. Niestety, już wówczas stan jego zdrowia nie był najlepszy.

Jesienią 1995 roku Bilewski jechał do Wrocławia na zjazd koleżeński.

- Źle się poczuł i już nie powrócił do Warszawy – pisał Sadowy. Aktor trafił do szpitala, ale lekarzom nie udało się go uratować. Zmarł na udar mózgu 14 września 1995 roku. Miał 65 lat.
(sm/gb)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (142)