"LARP. Miłość, trolle i inne questy" zaskoczeniem festiwalu. Śmiali się wszyscy
Na tegorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni zadebiutował film "LARP. Miłość, trolle i inne questy". Komedia w reżyserii Kordiana Kądzieli zachwyciła publiczność i doczekała się długich, trwających 5 minut i 21 sekund oklasków. Trudno się dziwić, bo stanowi powiew świeżości w konkursie głównym, wypełnionym mocnymi, ciężkimi historiami.
"LARP" to opowieść o Sergiuszu – nastolatku zafascynowanym fantastyką i LARP-em (czyli grami fabularnymi na żywo, w których uczestnicy wcielają się w postacie, przebierają się za nie, tworzą scenariusz i wspólnie go odgrywają). Chłopak ma grupę przyjaciół, którzy podzielają jego zainteresowania. Jednak w szkole nie należy do najpopularniejszych dzieciaków. Te dokuczają mu, obrzucając go jedzeniem przy każdej nadarzającej się okazji. Nie przeszkadza mu to specjalnie, dopóki w szkole nie pojawia się Helena. Dziewczyna, w której Sergiusz się zakochuje i która niestety dołącza do grupy "popularnych".
"1670". Przy tej scenie najtrudniej im było zachować kamienną twarz
Ta prosta fabuła, garściami czerpiąca z amerykańskiego kina dla nastolatków, ma wiele oryginalnych elementów. Przede wszystkim sceny, w których bohaterowie wskakują w swoje kostiumy orków i elfów i jadą do lasu toczyć ze sobą bitwy. Oryginalni są bohaterowie drugoplanowi – Bartłomiej Topa wcielający się w autora uwielbianych przez dzieciaki powieści fantasty jest w swojej roli przezabawny, a pomaga mu w tym stylizacja a’ la Steven Seagal. Świetna jest również postać ojca Sergiusza granego przez Andrzeja Konopkę - policjanta, który próbuje wychować synów dyscypliną.
LARP. Miłość, trolle i inne questy. | zwiastun filmu | Dystrybucja Mówi Serwis
Oryginalny jest też humor, który czerpiąc z hollywoodzkich pomysłów nieco je wykrzywia i przekształca, trafiając celnie do polskiej publiczności. Humor w tym filmie jest też na tyle uniwersalny, że może rozbawić widownię zarówno młodszą, do której jest kierowany, jak i starszą, która bez problemu może się odnaleźć w tej lekkiej, bezpretensjonalnej historii. Prawdopodobnie przyczynił się do tego fakt, że reżyser tego filmu Kordian Kądziela jest też współtwórcą uwielbianego przez polskich widzów serialu "1670".
"LARP" to też film, który jest dobrze zrealizowany. Ciepłe światło i nieco podkręcone kolory sprawiają, że przyjemnie się go ogląda. Z kolei kostiumy stanowią element gry - tam, gdzie mają być realistyczne, tak właśnie wyglądają. Tam, gdzie mają dawać efekt komiczny – tak właśnie się dzieje. Słowem: to zaskakująco udany film, który daje widzom moment oddechu.
Sam fakt, że komedia znalazła się w konkursie obok filmów tak uznanych twórców jak Agnieszka Holland, Wojciech Smarzowski czy Wojciech Pasikowski, jest odświeżający. A to, że film ten kierowany jest przede wszystkim do widzów młodych, napawa nadzieją. W końcu dopuszcza się do głosu historie lekkie, młodzieńcze i kolorowe. Dobrze, że na takie też jest miejsce w polskim kinie.
Karolina Stankiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski
Miliony wyświetleń "Obcy: Ziemia", katastroficzny finał "I tak po prostu" i mieszane uczucia po "Nagiej broni". O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: