Box Office USA: finansowa klęska historycznego dramatu [PODSUMOWANIE]
Historyczny dramat z czasów zmierzchu Imperium Osmańskiego za 90 mln dol. w dzisiejszych czasach? To wygląda na szaleństwo. A jednak znaleźli się inwestorzy, gotowi ponieść wielomilionowe starty.
Patrząc na historię amerykańskiego i światowego box office’u można dojść do wniosku, że tego typu produkcje – pod względem finansowym – miały rację bytu na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Wówczas to rekordy popularności bił m.in. "Lawrence z Arabii” (1962). Ponad trzy i pół godzinna produkcja przy obowiązującej obecnie średniej cenie biletu w amerykańskich kinach zarobiłaby dzisiaj blisko 500 mln dolarów! Dawne to jednak czasy. Teraz przy dobrych wiatrach dramat historyczny może liczyć na 50 mln dol. wpływów. W tej sytuacji tylko rozsądny budżet w granicach 20 mln dol. nadaje sens takiej produkcji. Trudno więc zrozumieć decyzję inwestorów, którzy na realizację "Przyrzeczenia” wydali aż 90 mln dol.
Finansowe straty będą ogromne. Nie tylko dlatego, że film ma "niedorzeczny” budżet, ale także z powodu bardzo małego zainteresowania w amerykańskich kinach. Podczas premierowego weekendu "Przyrzeczenie” zarobiło zaledwie *4,1 mln dol. (dopiero dziewiąta pozycja w tym tygodniu). Nie ma też co się łudzić, że dramat osiągnie frekwencyjny sukces poza granicami USA. Wszystko więc wygląda na to, że "Przyrzeczenie” *okaże się największą finansową porażką sezonu.
Dodajmy, że w głównych rolach w "Przyrzeczeniu” wystąpili Oscar Isaac oraz Christian Bale. A więc aktorzy, którzy mają na koncie sukcesy w bardzo głośnych i wysokobudżetowych produkcjach. Jednak magia nowych "Gwiezdnych wojen” oraz "Mrocznego Rycerza” nie miała żadnego wpływu na popularność dramatu z czasów Imperium Osmańskiego.
O skali klęski "Przyrzeczenia” świadczy również fakt, że dramat podczas minionego weekendu uzyskał w amerykańskich kinach gorszy wynik od dokumentalnego filmu przyrodniczego. Obraz pod tytułem "Born in China” w ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania zebrał 5,1 mln dol. (czwarta pozycja). Inna sprawa, że Stany Zjednoczone należą, niestety, do tych nielicznych krajów, w których dokumentalne produkcje potrafią zarobić w kinach naprawdę duże pieniądze. A może to być zarówno dokument polityczny ("Fahrenheit 9.11”) jak i muzyczny ("This Is It”) albo przyrodniczy ("Marsz pingwinów” czy ostatnio "Szympans”).
Grono premierowych tytułów w tym tygodniu uzupełniają thriller "Unforgettable” (siódma pozycja – 4,8 mln dol.), niskobudżetowy horror wyprodukowany przez Ridleya Scotta "Phoenix Forgotten” (jedenaste miejsce – 2 mln dol.) oraz sensacyjna komedia "Free Fire” (siedemnasta pozycja – 1 mln dol.). Jak widać, nie odegrały one większej roli.
Najpopularniejszym tytułem w amerykańskich kinach pozostała ósma część "Szybkich i wściekłych”. Podczas drugiego weekendu wyświetlania film akcji zebrał 38,7 mln dol. po 61 proc. spadku popularności. Po 10 dniach na jego koncie znajduje się 163,6 mln dol. Wytwórnia Universal Pictures jest na pewno trochę rozczarowana postawą swojego filmu w amerykańskich kinach. Najnowsza część „samochodowej epopei” zarobi w Stanach aż o ponad 100 mln dol. mniej niż poprzednia odsłona cyklu (353 mln dol.). Najprawdopodobniej przegra także z szóstą częścią (238,7 mln dol.). Jednak wszelkie niedostatki na rynku wewnętrznym rekompensuje fenomenalna postawa filmu poza Ameryką. Tam "Szybcy i wściekli 8” zebrali już 745 mln dol.
TOP 10 (21 kwietnia - 23 kwietnia 2017)
10. "The Lost City of Z” – 2,1 mln dol. (w sumie 2,3 mln).
Premiery następnego tygodnia: "The Circle. Krąg” – thriller science-fiction z Tomem Hanksem i Emmą Watson (gwiazda "Harry’ego Pottera” występuje już drugiej prestiżowej produkcji tego roku).
Piotr Kaminsky