W tym tygodniu pojawił się pierwszy tytuł 2015 roku, który w amerykańskich kinach zarobi ponad 100 milionów dolarów. Nie jest nim jednak kosztowna produkcja rodzeństwa Wachowskich, lecz animacja *"Spongebob: na suchym lądzie".*
Warto było wydać około 4 milionów dolarów za trzydziestosekundowy spot reklamowy podczas transmisji meczu Super Bowl (pokazywanej w stacji NBC). Finał rozgrywek Narodowej Ligi Futbolowej NFL obejrzało w Stanach ponad 100 milionów widzów. Wygląda na to, że wielu z nich zachęconych reklamą postawiło podczas minionego weekendu obejrzeć (wraz ze swoimi dziećmi) animację „Spongebob: na suchym lądzie”. Produkcja wytwórni Paramount osiągnęła bowiem na starcie imponujący wynik – 56 milionów dolarów (pierwsze miejsce w tym tygodniu). Jest to piąty najlepszy rezultat otwarcia w historii pośród filmów wprowadzonych do amerykańskich kin w lutym.
Najlepsze otwarcia lutego:
- "Pasja" (2004) – 83,8 miliona dolarów.
- "LEGO przygoda" (2013) – 69,1 miliona dolarów.
- "Hannibal" (2001) – 58 milionów dolarów.
- "Walentynki" (2010) – 56,3 miliona dolarów.
- "Spongebob: na suchym lądzie" (2015) – 56 milionów dolarów.
Obraz wytwórni Paramount to kinowa adaptacja bardzo popularnej telewizyjnej kreskówki produkowanej przez stację Nickelodeon. Dodajmy od razu, że Spongebob już raz pojawił się na dużym ekranie (w 2004 roku). I również wtedy cieszył się dużą popularnością. W kinach za oceanem "SpongeBob Kanciastoporty" zarobił 85,4 miliona dolarów (podczas premierowego weekendu 32 miliony dolarów). Kolejna część cyklu osiągnie jednak znacznie lepszy rezultat.
Co więcej, „Spongebob: na suchym lądzie” stanie się jedną z najpopularniejszych kinowych adaptacji telewizyjnej kreskówki w historii. Wszystko wskazuje na to, że ustępować będzie jedynie produkcji „Simpsonowie: Wersja kinowa” z 2007 roku, która zarobiła w Ameryce 183,1 miliona dolarów (otwarcie – 74 miliony). Zwróćmy jeszcze uwagę, że bardzo popularna obecnie w naszym kraju kinowa wersja „Pingwinów z Madagaskaru” za oceanem osiągnęła dużo mniejszy sukces (w sumie 82 miliony dolarów wpływów) niż „Spongebob: na suchym lądzie”.
Ten imponujący (i dość niespodziewany) wynik sprawił, że po trzech tygodniach dominacji pozycję lidera opuścił „Snajper” (drugie miejsce w tym tygodniu). Ale kogo to może martwić? Wojenny dramat Clinta Eastwooda wciąż bowiem kapitalnie się sprzedaje. Podczas minionego weekendu obraz zanotował zaledwie 21-procentowy spadek popularności, dzięki czemu na jego konto wpłynęło jeszcze 24,2 miliona dolarów. I jest już niemal pewne, że to właśnie „Snajper” stanie się największym przebojem pośród filmów wprowadzonych do amerykańskich kin w 2014 roku. Obecnie na czele tego zestawienia znajdują się jeszcze „Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1”, ale film Eastwooda jest już na „pudle”, a do ostatecznego zwycięstwa potrzebuje zaledwie 50 milionów dolarów z małym okładem.
Najpopularniejsze filmy 2014 roku w USA:
- "Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 1" (Lions) – 335,7 miliona dol.
- "Strażnicy Galaktyki"(Disney) – 332,2 miliona dolarów.
- "Snajper" (Warner) – 282,3 miliona dolarów.
- "Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz" (Disney) – 259,8 miliona dol.
- "LEGO przygoda" (Warner) – 257,8 miliona dolarów.
Dodajmy, że poza pierwszą piątką znajdzie się "Hobbit: Bitwa Pięciu Armii" (252,9 miliona dolarów).
Trzecie miejsce w tym tygodniu wywalczył „Jupiter: Intronizacja”. W ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania film zarobił 19 milionów dolarów. Można by rzec, - przyzwoity wynik. Jednak nie w przypadku produkcji, której realizacja pochłonęła aż 176 milionów dolarów. Obraz rodzeństwa Wachowskich będzie jednym z najdroższych filmów bieżącego sezonu. I zapewne jednym z najbardziej deficytowych. Po spektakularnym sukcesie trylogii „Matrix” Wachowscy popadli w wielką niełaskę widzów. Zwłaszcza w Ameryce. W ostatnich dziesięciu latach wyreżyserowali tylko trzy filmy i każdy z nich poniósł dotkliwą porażkę. W 2008 roku kosztujący 120 milionów dolarów „Speed Racer” zarobił w Stanach 43,9 miliona, zaś w 2012 roku „Atlas chmur” zebrał jedynie 28,9 miliona dolarów przy budżecie sięgającym 100 milionów. Teraz przyszła kolej "Jupitera".
Klęskę w amerykańskich kinach w tym tygodniu poniosła również inna wystawna nowość - „Siódmy syn”. Produkcja fantasy w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania zarobiła zaledwie 7,1 miliona dolarów (czwarte miejsce). Obraz kosztował 95 milionów. Wytwórnia Universal już od pewnego czasu wiedziała, że nie uda się tego obrazu dobrze sprzedać w Stanach. Dlatego postanowiła rozpowszechniać go wcześniej na rynku zewnętrznym. I to był dobry pomysł, gdyż nim doszło do porażki w USA, "Siódmy syn" poza Ameryką zdołał zarobić ponad 80 milionów dolarów. Niemniej, produkcja walczy już tylko o zminimalizowane strat. A te na pewno będą duże.
Premiery nadchodzącego weekendu: "Pięćdziesiąt twarzy Greya" – ekranizacja głośnej i wzbudzającej emocje powieści E.L. James; "Kingsman: Tajne służby" – przygodowy film akcji.