"Boylesque". Wybrał urnę w kształcie szpilek. Z pogrzebu też zrobi show

- Nawet jeśli żyjesz na granicy społeczeństwa, walczysz ze wstydem i hejtem, rozglądasz się na ulicy, czy możesz kogoś złapać za rękę czy nie, to własna akceptacja może być twoją siłą - mówi WP reżyserka filmu "Boylesque" Bogna Kowalczyk. Jej film o Andrzeju Szwanie, znanym pod pseudonimem Lulla la Polaca, zachwycił widzów Krakowskiego Festiwalu Filmowego.

Andrzej Szwan, czyli Lulla la Polaca, jest najstarszym drag queen w Polsce
Andrzej Szwan, czyli Lulla la Polaca, jest najstarszym drag queen w Polsce
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Marta Ossowska, Wirtualna Polska: W jaki sposób poznałaś Andrzeja\Lullę?

Bogna Kowalczyk, reżyserka "Boylesque": Poznał nas Kim Lee, nieżyjąca ikona polskiej sceny drag queen. Jako osoba biseksualna od lat obracałam się w środowisku queerowym i tam szukałam bohatera filmu, który swoimi performancami kwestionuje role płciowe. I tak podsunięto mi Lullę, ale jak to bywa w dokumentalistyce, zabierając się do pracy, mogłam tylko podejrzewać o czym będzie ten film. Jaka będzie finalna fabuła filmu, było to wtedy dla mnie zagadką.

Bo "Boylesque" to nie jest tylko film o drag.

Nigdy nie chciałam robić filmu o środowisku drag, czy reportażu o sztuce. Takie filmy są super, ale ja szukałam bohatera do pogłębionego portretu. Założyłam tylko, że szukam w grupie mężczyzn, którzy swoją sztuką kwestionują role płciowe. Byłam ciekawa człowieka i historii, która będzie ze mną rezonować. 

W bardzo sensualny sposób pokazujesz w zbliżeniu piękno dojrzałych ciał. Mimo że wiele osób boi się starości i robi wszystko, żeby ich ciała nie zdradzały upływu lat.

Jesteśmy tak zanurzeni w estetyce retuszu, że często nie dostrzegamy rzeczywistości. Używamy kremów na niedoskonałości, a czy zadajemy sobie pytanie czym ta niedoskonałość jest? Skanujemy tylko swoje ciała, porównujemy je z innymi i wyłapujemy "niestandardowe" elementy. Programuje się nas na bycie wiecznie młodymi i dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Od początku nie jesteśmy "tacy jak trzeba", i z wiekiem zagłębiamy się w shamingu. Dopiero siadając naprzeciwko starszej osoby, rozmawiając z nią, możemy dostrzec jej błysk w oku, humor, energię. I wtedy myślisz sobie: "ale piękna osoba", chociaż nie musi to mieć nic wspólnego z fizycznością. Tak jest bez względu na wiek. W wielu przypadkach to, co nas naprawdę pociąga, to właśnie ta życiowa energia.

Kadr z filmu "Boylesque"
Kadr z filmu "Boylesque"© Materiały prasowe

A na ile istotny w tej opowieści jest wiek Lulli? W tym roku kończy 84 lata.

Wydaje mi się, że w ogóle jesteśmy odcięci od świata seniorów. To jest grupa niescyfryzowana, a w tym świecie uniemożliwia to udział w tworzeniu kultury. W tej grupie są również osoby queer, które przecież nie wyparowują magicznie w wieku 45 lat. A zakładamy, że ich wcale nie ma. Środowisko artystyczne bardziej zdaje sobie sprawę z obecności osób nieheteronormatywnych. 

Swoim filmem nie zrobiłam rewolucji w życiu Lulli. Tylko od nas, widzów, zależy, w jaki sposób będziemy go odbierać i czy jego wiek będzie miał jakiekolwiek znaczenie. 

Ale twój film rozpoczyna się od sceny wybierania urny… Lulla w pełni zaplanował, co stanie się z nim po śmierci.

To tak samo jak z dalszą podróżą - potrzebujesz przemyśleć, co masz spakować, jak się przetransportujesz, zaplanować to, co cię czeka, żeby się nie stresować, ale też i oswoić z nową sytuacją. Jednocześnie wydaje mi się, że przygotowania Lulli do pogrzebu, wybór urny w kształcie szpilki, to też jakiś jego performance, nawet jeśli tylko dla siebie. 

W końcu marzy o odejściu na scenie.

Wydaje mi się, że starsze osoby mają większą świadomość przemijania i potrzebują to jakoś przepracować np. planując swoją śmierć czy pogrzeb. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że nad wszystkim możemy mieć kontrolę, zdaje się nam, że wszystko można kupić. Ale niekiedy przeciekający pomiędzy palcami czas staje się największą bolączką. 

Boylesque reż./dir. Bogna Kowalczyk -Trailer

Znam wielu młodych ludzi, którzy mają wrażenie, że wszystko już za nimi, nic ciekawego ich nie czeka. Andrzej cały czas patrzy przed siebie, ekscytuje go przyszłość, nie żyje przeszłością.

Mimo że jego życie nie było usłane różami. Choć nigdy nie ukrywał, że jest gejem i mógł liczyć na pełne wsparcie rodziców, to miał też przyjaciół, którzy zostali zamordowani z powodu swojej orientacji. To nie jest tak, że rodzimy się z poczuciem, że jesteśmy coś warci i wierzymy, że los nam będzie sprzyjał, to jest wpływ otoczenia, w jakim się wychowaliśmy oraz codzienna praca z samym sobą. Każda mała decyzja, że gdzieś wyjdziemy, spróbujemy czegoś nowego, docenimy coś, zaciekawimy się innymi i samymi sobą prowadzi do tego, że chce nam się żyć. 

Nie oznacza to, że mój bohater wypiera to, co złe. Kilka razy mocno oberwał od życia, ale też dał sobie miejsce na smutek, złość, dał sobie czas, żeby przeżyć żałobę. Wszyscy zazdroszczą mu radości życia, ale wynika ona też z obcowania z przykrymi emocjami. Nie sposób mieć wyrzeźbione mięśnie, jeśli nie chce się ćwiczyć. Jeśli nie da się sobie przestrzeni na przepracowanie trudnych sytuacji, to ciężko patrzeć z optymizmem w przyszłość.  

Można być szczęśliwym w relacji z kimś, kto ukrywa swoją tożsamość? Ma kochanka, ale też i żonę i dzieci

Niestety, ale żyjemy w społeczeństwie, które wielu osobom nie pozwala przyznać się nawet samym przed sobą, kim tak naprawdę są. Tajemnica i wstyd to nie są filary do budowania trwałej relacji. Nie oznacza to jednak, że ukrywające się osoby LGBT+ nie potrafią sprawić, że druga strona poczuje się ważna, zauważona, podzieli się z nią swoją pasją, ogniem. 

Bywa też tak, że ktoś pozostaje latami w relacji heteronormatywnej i nie zdaje sobie sprawy, że czegoś mu brakuje. Niektórzy wypierają siebie albo nawet internalizują homofobię. Jest naprawdę bardzo wiele skomplikowanych emocjonalnie spraw. Niektóre sytuacje są bardzo niejednoznaczne i właściwie nie mamy prawa ich oceniać.   

Bogna Kowalczyk, reżyserka dokumentu "Boylesque"
Bogna Kowalczyk, reżyserka dokumentu "Boylesque"© Materiały prasowe

Na ile można być wolnym w kraju, którego rządzący mówią ci, że nie jesteś człowiekiem, tylko ideologią?

Twojej wolności do bycia sobą przed samym sobą nikt ci nigdy nie odbierze. Nigdy. Nawet jeśli żyjesz na granicy społeczeństwa, walczysz ze wstydem i hejtem, rozglądasz się na ulicy, czy możesz kogoś złapać za rękę czy nie, to własna akceptacja może być twoją siłą. 

Dlatego gdy robiłam ten film, zależało mi na tym, aby nie definiować mojego bohatera przez język osób które szykanują mniejszości. Nie definiować go przez bycie ofiarą. Postawiłam granice, proponując czujną, empatyczną narrację, pomijając natomiast tę, którą próbuje nam narzucić hejt. Po prostu pokazałam człowieka, który chce kochać, bo to jest w moim odczuciu odzyskiwanie narracji. Interesuje mnie taki właśnie rodzaj aktywizmu: przez czułość i wrażliwość.

Widzowie po obejrzeniu "Boylesque" spojrzą czulej na inność w swoim otoczeniu?

Lubię mówić, że chciałabym robić kino uwrażliwiające, które stwarza miejsce na refleksję. Mam nadzieję, że tym filmem udało mi się to zrobić. Że widzowie jeszcze w trakcie seansu odetchną, zanurzą się w tej historii i użyją atmosfery filmu do tego, co im w danym momencie posłuży.

Dokument Bogny Kowalczyk "Boylesque" zdobył Srebrnego Lajkonika oraz Nagrodę Publiczności na 62. Krakowskim Festiwalu Filmowym. Został też rekomendowany do Europejskiej Nagrody Filmowej w kategorii pełnometrażowy dokument. Film można obejrzeć na KFF VOD do 12 czerwca

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)