Trwa ładowanie...

"Boże Ciało": Mocny początek naszego kandydata do Oscara

Tak wysokiej frekwencji podczas weekendu otwarcia polski kandydat do Oscara nie miał od czasu premiery "Katynia", która miała miejsce przed dwunastu laty. "Boże Ciało" w reżyserii Jana Komasy w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania obejrzało 164,5 tys. osób.

"Boże Ciało": Mocny początek naszego kandydata do OscaraŹródło: Materiały prasowe
d2grojz
d2grojz

Zakończony przed kilkoma tygodniami 44. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych zaskoczył widzów finałowym werdyktem. Mimo entuzjastycznych wręcz recenzji i wielkiego aplauzu widowni "Boże Ciało" nie zostało wybrane przez jury najlepszym filmem festiwalu. Do koszyka wpadły jedynie trzy nagrody trochę jakby pocieszenia – za reżyserię (Jan Komasa), scenariusz (Mateusz Pacewicz) oraz dla drugoplanowej aktorki (Eliza Rycembel). Wydaje się trochę dziwne, że film, który ma najlepszą zarówno reżyserię, jak i scenariusz nie zostaje ogłoszony najlepszym tytułem festiwalu. Nie decyduje przecież o tym, z całym szacunkiem, scenografia. Prawo do swojego werdyktu mieli jednak także "zwykli" widzowie, którzy niemal jednogłośnie Nagrodę Publiczności przyznali "Bożemu Ciału".

A ta nagroda jest bez wątpienia nie mniej cenna niż główne trofeum w Gdyni, czyli Złote Lwy. Przypomina wszystkim, że filmy (i te ambitne, i te mniej ambitne) powinny być robione z myślą głównie o publiczności. Zwiększa się przy tym szansa, że publiczność je doceni. Tak, jak to ma właśnie miejsce z filmem Jana Komasy. Podczas premierowego weekendu "Boże Ciało" zgromadziło w kinach 164,5 tys. osób. To niemal dwa razy więcej, niż zebrał na starcie nasz poprzedni kandydat do Oscara, później nominowany do tej nagrody, obraz Pawła Pawlikowskiego "Zimna wojna" (85,1 tys. osób).

A przypomnijmy, że w chwili polskiej premiery (8 czerwca 2018) "Zimna wojna" była już bardzo głośnym tytułem, nagrodzonym na festiwalu w Cannes Złotą Palmą za reżyserię. Ponadto, był to pierwszy film Pawlikowskiego po zdobyciu w 2014 roku Oscara (i wielu innych nagród) w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny za "Idę". Zestawienie ze sobą ”Bożego Ciała” oraz "Zimnej wojny" jawi się jak porównanie Dawida z Goliatem. A jednak i tym razem ten pozornie słabszy zwyciężył. Przynajmniej podczas premierowego weekendu…

Trzeba bowiem dodać, że "Zimna wojna" cieszyła się w polskich kinach wyjątkowo długim życiem. Aż przed dziewięć tygodni znajdowała się w czołowej dziesiątce polskiego box office’u, dzięki czemu do końca 2018 roku zgromadziła 931 tys. widzów. Później, jak wiemy, przyszła nominacja do Oscara i zainteresowanie filmem ponownie wzrosło. W wielu kinach zaczęto wyświetlać "Zimną wojnę", mimo że film Pawlikowskiego był już dostępny na DVD/Blu-ray oraz na rynku VOD. W sumie naszego kandydata do Oscara z 2018 roku obejrzało na dużym ekranie 1.042.322 osoby.

d2grojz

”Zimna wojna” cieszyła się więc większą popularnością niż np. "Pitbull: Ostatni pies" czy "Jurassic World: Upadłe królestwo". Warto też pamiętać, że polska produkcja osiągnęła też duży komercyjny sukces na świecie. W Stanach Zjednoczonych zarobiła 4,6 mln dol., we Francji blisko 3 mln dol., we Włoszech, Holandii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii po około 1,5 mln dol. Dla tak kameralnego, nieanglojęzycznego filmu to są naprawdę duże pieniądze.

Inna historia związana jest z dystrybucją wcześniejszego filmu Pawła Pawlikowskiego "Idy". Ten tytuł pojawił się w kinach w październiku 2013 roku, a więc piętnaście miesięcy przed ogłoszeniem nominacji. Podczas premierowego weekendu zebrał niespełna 25 tys. widzów. Zainteresowanie nie było więc zbyt duże, mimo że obraz Pawlikowskiego kilka tygodni wcześniej otrzymał Wielką Nagrodę Złote Lwy na 38. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Na dodatek, wyświetlaniem filmu nie były zainteresowane multipleksy. Głównie więc dzięki kinom studyjnym w czasie trwającego ponad rok pierwszego etapu wyświetlania "Ida" zgromadziła skromne 111 tys. widzów.

Więcej osób zwróciło uwagę na ten film dopiero pod koniec 2014 roku, kiedy została wyróżniona najpierw Europejskimi Nagrodami Filmowymi (najlepsza reżyseria, scenariusz, zdjęcia), a później dwiema nominacjami do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego oraz zdjęcia. Zwieńczeniem był Oscar, który sprawił, że czarno-biała, polska produkcja była w stanie zarobić w Ameryce blisko 4 mln dol., a we Francji ponad 3 mln dol. W naszym kraju frekwencja wzrosła do 230 tys. widzów. Jak widać nawet najsłynniejsza z filmowych nagród nie gwarantuje, że film stanie się wielkim przebojem.

d2grojz

Poniżej nasi kandydaci do Oscara z ostatnich dziesięciu lat:
• 2011 "Wszystko co kocham" – 40,3 tys. widzów podczas premierowego weekendu.
• 2012 "W ciemności" (nominacja do Oscara) – 147,3 tys. widzów.
• 2013 "Wałęsa. Człowiek nadziei" – 142,3 tys. widzów.
• 2014 "Ida" (Oscar) – 24,6 tys. widzów.
• 2015 "11 minut" – 35,4 tys. widzów.
• 2016 "Powidoki" – 60,8 tys. widzów.
• 2017 "Pokot" – 61,5 tys. widzów.
• 2018 "Zimna wojna" – 85,1 tys. widzów.
• 2019 "Boże Ciało" – 164,5 tys. widzów.

d2grojz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2grojz