Była legenda, teraz są problemy. Bo niestety robią nowego "Gladiatora"
Po ponad 20 latach Ridley Scott robi nowego "Gladiatora". Tymczasem internet zalewają fatalne doniesienia z planu. Na film wydano astronomiczną kwotę.
"Gladiator" Ridleya Scotta z pamiętną rolą Russela Crowe'a to prawdziwy klasyk, świętość. Film z 2000 r. przy budżecie wynoszącym raptem 103 mln dolarów, zarobił ponad 460 mln na świecie. "Gladiatora" docenili widzowie, stawiając się licznie w kinach, ale też na Oscarach całkiem nieźle sobie poradził, zdobywając aż 5 nagród: dla najlepszego filmu, aktora, za efekty, dźwięk i kostiumy. Miał jeszcze 7 kolejnych nominacji, w tym dla najlepszego reżysera. Ridley Scott jednak tej akurat nagrody nigdy nie zgarnął.
I wydaje się, że za nowego "Gladiatora" też może nie zostać nagrodzony statuetką. Nad produkcją wisi swoista klątwa. Piętrzą się różne zdarzenia i problemy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najbardziej wyczekiwane premiery filmowe 2024 roku
Z doniesień "Hollywood Reporter" wynika, że szefowie studia Paramount są zdenerwowani zamieszaniem wokół nowego filmu Ridleya Scotta. Sequel "Gladiatora" przynosi bowiem chwilowo więcej problemów, niż ktokolwiek zakładał. Przede wszystkim produkcja pochłania masę pieniędzy. Jak czytamy, początkowo budżet miał wynosić jedynie 165 mln dolarów. Teraz ma rzekomo przekraczać 300 mln!
"Gladiator 2" powstaje w bólach?
"Hollywood Reporter" zaznacza, że informatorzy z Paramount podają jednak mniejszą sumę i według ich obliczeń "Gladiator 2" pochłonął "jedynie" 250 mln dolarów. Na tak znaczne przekroczenie budżetu miały wpłynąć m.in. strajki scenarzystów w Hollywood. Według obliczeń każdy tydzień bez pracy na planie miał kosztować 600 tys. dolarów. W sumie strajk wygenerował stratę 10 mln dol. dla produkcji.
Czy to się jeszcze zwróci? Można mieć wątpliwości. Przypomnijmy, że ostatni film Scotta, czyli "Napoleon", zarobił w kinach na świecie 220 mln dolarów, a mniej więcej tyle wynosił koszt jego wyprodukowania (nie podaje się dokładnej sumy, a jedynie widełki od 130 do 200 mln dol.).
Scott musi więc liczyć na sentyment, jakim widzowie na całym świecie darzą "Gladiatora" z 2000 r. No bo w końcu kto nie płakał na tym filmie? Tyle że chwilowo produkcja może liczyć nie na oklaski, a na krzyki protestu. W czerwcu ubiegłego roku PETA napisała list otwarty do produkcji i upubliczniła wyniki swojego śledztwa, z którego wynikało, że na planie "Gladiatora 2" cierpią zwierzęta - podawano przykłady wykorzystywania koni i małp.
To nie wszystko. Latem 2023 r. informowano także o koszmarnym wypadku kaskaderów, w wyniku którego cztery osoby z planu trafiły do szpitala z obrażeniami nie zagrażającymi ich zdrowiu.
Czy jest na co czekać? Ta problematyczna produkcja będzie skupiała się na postaci Lucjusza, dorosłego już siostrzeńca Kommodusa. Maximus był idolem młodego chłopaka. W ostatnich latach krążyły różne pogłoski o tym, jak będzie wyglądała ta historia. Wśród nich były historie o tym, że dojdzie do reinkarnacji Maximusa czy też o tym, że Russell Crowe nie chciał pozwolić na to, by "Gladiator 2" opowiadał o kimś innym niż on sam.
Ostatecznie wszystko zmierza ku temu, że zobaczymy film, którego historia rozgrywa się 15 lat po śmierci Kommodusa (grał go Joaquin Phoenix) i Maximusa (Crowe). Rzymem rządzą pretorianie, a starszy już Lucjusz (w tej roli Paul Mescal) próbuje dowiedzieć się, kto tak naprawdę jest jego ojcem. Czy Maximus, którego tak podziwiał? Odpowiedź mamy poznać w listopadzie 2024 r.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: