"Catalina": film o niczym [RECENZJA]
Przykład najnowszego filmu Denijala Hasanovica pokazuje, że dopuszczenie do Konkursu Głównego na 42. FPFF większej liczby tytułów cofa nas do czasów, kiedy obok dzieł wybitnych, bądź bardzo dobrych prezentowano gdyńskiej publiczności produkcje co najwyżej przeciętne. "Catalina" należy niestety do tej drugiej kategorii.
Tytułowa bohaterka (debiutująca na dużym ekranie Andrea Otalvaro) to kolumbijska studentka, która ostatnie 5 lat spędziła w Paryżu. Kiedy okazuje się, że władze uniwersytetu nie zamierzają jej zatrudnić, a francuska wiza wygasa za kilka tygodni, Catalina decyduje się na podróż do Sarajewa, aby zebrać materiały do pracy naukowej. Liczy, że pozwoli jej to zdobyć upragnioną posadę. Na miejscu nic nie idzie po jej myśli i Catalina zostaje z niczym. Z beznadziejnej sytuacji ratuje ją tłumaczka Nada (Lana Baric), która zaprasza ją pod swój dach. Między kobietami rodzi się relacja, która z czasem przeradza się, a jakże, w przyjaźń.
Podstawowym problem "Cataliny" jest brak zdecydowania twórców, w jakim kierunku pociągnąć opowiadaną historię. Scenariusz Denijala Hasanovica porusza kilka kwestii, jednak żadna z nich nie znajduje fabularnego uzasadnienia w kontekście pozostałych wątków. Dociekanie, co łączy banalny romans, próbę przepracowania wojennej traumy, poszukiwania tożsamości i niewesoły los emigrantki, kończy się dla widza przykrą konstatacją: absolutnie nic.
Śledzenia perypetii ekscentrycznego tria (paniom na ekranie towarzyszy pojawiający się na kilka chwil zupełnie niewykorzstany Andrzej Chyra)
nie ułatwiają ani żółwie tempo narracji, ani nic nie wnoszące do historii sceny czy dialogi, sprawiające, że ostatnie pół godziny seansu to istna droga przez mękę. A dodajmy, że nie mówimy o filmie debiutanta, a doświadczonego twórcy i wykładowcy prestiżowej uczelni.
Jeśli miałbym wskazać jasną stronę "Cataliny", to bez wątpienia jest nią chorwacka aktorka Lana Baric dźwigająca na swoich barkach w zasadzie cały film. Jednak to oczywiście zdecydowanie za mało, aby w ogóle zawracać sobie nim głowę.