Charlotte Rampling : Przez 30 lat ukrywała mroczną tajemnicę
05.02.2015 | aktual.: 22.03.2017 09:44
Kontrowersyjna i stonowana zarazem, awangardowa i trzymająca się w cieniu. W Europie, która zachwyciła się jej odwagą i niekonwencjonalnością zawodowych wyborów, okrzyknięto aktorkę symbolem seksu i „przedmiotem pożądania”, ale nigdy nie była w stanie wpasować się w hollywoodzkie trybiki dobrze naoliwionej maszyny.
Kontrowersyjna i stonowana zarazem, awangardowa i trzymająca się w cieniu. W Europie, która zachwyciła się jej odwagą i niekonwencjonalnością zawodowych wyborów, okrzyknięto aktorkę symbolem seksu i „przedmiotem pożądania”, ale nigdy nie była w stanie wpasować się w hollywoodzkie trybiki dobrze naoliwionej maszyny.
Zresztą nigdy też tego nie chciała. Charlotte Rampling sama zamierzała decydować o sobie i swojej karierze, nie idąc na żadne kompromisy i nie pozwalając sobą dyrygować.
Zapewne dlatego nigdy nie zdobyła popularności, na jaką zasłużyła, a jej talent nie został w pełni doceniony. Grała u reżyserów, których szanowała i z którymi chciała pracować, a nie u tych, u których „powinna”.
Dziennikarze interesowali się nią głównie wtedy, gdy dotykało ją jakieś nieszczęście. A tych było wiele – samobójstwo siostry, depresja, pierwsze rozbite małżeństwo i zdrady drugiego męża...
''Nie rozmawialiśmy o uczuciach''
Urodziła się 5 lutego 1946 roku w Sturmer, w hrabstwie Essex, jako córka malarki Isabel Gurteen i Godfreya Ramplinga, olimpijskiego złotego medalisty i oficera armii brytyjskiej.
- Tata był kolegą brata mamy starszego od niej o dziesięć lat. Przychodził do nich do domu, był już znanym sportowcem. Mama się zakochała się w nim jako 13-latka, wycinała więc z gazet artykuły na jego temat i wklejała do albumu* – opowiadała w _Wysokich Obcasach_. *- Z nich dowiedziałam się więcej o tacie niż od niego samego przez 60 lat bycia jego córką.
Dzieciństwo miała spokojne, choć już wtedy czuła się samotna, a to uczucie odosobnienia miało jej towarzyszyć do końca życia.
- Moi rodzice byli wspaniali, mój ojciec był cudownym człowiekiem, ale nigdy nie rozmawialiśmy o uczuciach – wyznawała w The Independent.
Angielka we Francji
Ponieważ jej ojciec był wojskowym, rodzina nigdzie nie mogła zagrzać miejsca na dłużej. Nieustannie się przeprowadzali, przemierzając Europę.
Znaczną część dzieciństwa Rampling spędziła we Francji, chłonąc tamtejszą kulturę i ucząc się języka.
- W ciągu pierwszych 14 lat mojego życia byłam w pięciu różnych szkołach – mówiła w wywiadzie dla The Telegraph.
Pobyt we Francji miał ogromny wpływ na jej przyszłość.
- Chciałam być częścią świata, chciałam jakoś wyrazić siebie – mówiła aktorka.
''It-girl''
- Najszczęśliwsza byłam jako nastolatka* – wspominała. *- Byłam taką „it-girl”.
To wtedy śliczna, żywiołowa Rampling, nie spodziewając się, że wkrótce będzie musiała się zmierzyć z rodzinną tragedią, znalazła się w swoim żywiole. Wraz ze starszą siostrą występowała w nocnych klubach, gdzie śpiewały i tańczyły na scenie, oczarowując publiczność.
Nie podobało się to jednak jej surowemu ojcu, który chcąc ukrócić artystyczne zapędy 17-letniej Charlotte, wysłał ją do szkoły dla sekretarek.
Na niewiele się to zdało, bo Rampling nie zamierzała spędzić życia siedząc za biurkiem. Szybko wkręciła się do show biznesu – najpierw jako modelka, później zaś, z doskonałym rezultatem, próbując swoich sił na ekranie.
Rodzinna tajemnica
Wtedy nadszedł niespodziewany cios. W 1966 roku jej siostra Sarah popełniła samobójstwo. Prawdopodobnie cierpiała z powodu depresji poporodowej. To wydarzenie, jak mówiła Rampling, „zmieniło wszystko”. Aktorka jeszcze bardziej zamknęła się w sobie. W dodatku wraz z ojcem aż przez 30 lat próbowali ukryć to wydarzenie przed całym światem – a przede wszystkim przed matką.
Pamięć o siostrze uczciła wiele lat później, prosząc Françoisa Ozona, by główną bohaterkę w „Basenie” nazwał właśnie Sarah. To miało jej pomóc w walce z „własnymi demonami”.
Zawsze na uboczu
W branży filmowej też nie było jej łatwo. Nie bała się łamać tabu, choć wyznawała, że gdyby teraz zaproponowano jej angaż w „Nocnym portierze”, nic nie byłoby jej w stanie zmusić do przyjęcia roli, która przyprawiała ją o rozstrój nerwowy. Nie potrafiła także znieść wzmożonego zainteresowania swoją osobą, chciała trzymać się na uboczu, dlatego nigdy nawet nie myślała, by na dłużej zatrzymać się w Hollywood.
- To miejsce mnie nie inspiruje – tłumaczyła, twierdząc, że czuje się Europejką i woli grać w europejskich filmach, które bardziej do niej pasują.
- Pewnie mogłabym być wielką gwiazdą w Ameryce. Ale powiedziałam, że nie ma szans, nie zamierzam zostać w tym wariatkowie.
''Cały czas żyję w strachu''
W 1984 roku lekarze stwierdzili u niej depresję. Przez kilka lat zmagała się z chorobą.
- Cały czas żyję w strachu – mówiła w The Independent, podsumowując swoją nie najlepszą kondycję psychiczną.
Nie było jej łatwo zachować prywatność, bo prasa cały czas rozpisywała się o jej życiu uczuciowym. Mówiono, że kiedy poślubiła Bryana Southcombe, żyli w trójkącie z modelem Randallem Laurence'em; ona sama zaprzeczała temu, twierdząc, że byli przyjaciółmi i Laurence tylko u nich mieszkał. Burzliwie zakończyło się jej drugie małżeństwo, z kompozytorem Jeanem Michelem Jarre'em, które rozpadło się z powodu jego niewierności po 20 latach. O zdradach męża dowiedziała się z tabloidu.
- To chyba najokropniejszy sposób, w jaki można się o tym dowiedzieć* – mówiła w _Wysokich Obcasach_. *- Bierzesz przy śniadaniu do ręki gazetę i... O mój Boże! To również cena ciągłego bycia na widoku. Nawet upokorzenie musisz dzielić z obcymi.
Teraz wreszcie udało się jej osiągnąć spokój. Dawne skandale przestały ją niepokoić.
- Nie mam już żadnych ambicji – mówiła dziennikarzom. - Obecnie jestem zdeterminowana, by dożyć jak najsędziwszego wieku. Marzę, żeby zostać pra-pra-pra-prababcią.(sm/gk)