RecenzjeChłopcy z podwórka

Chłopcy z podwórka

*"Chuligani" to trzeci pełnometrażowy film Petera Mullana, reżysera nagradzanych "Sióstr Magdalenek". Choć na polu reżyserii Mullan to wciąż żółtodziób, jego filmowe doświadczenie można liczyć w dekadach. W pierwszym filmie wystąpił w 1988 roku, potem sprawy potoczyły się szybko. Były role w "Riff-Raff", "Braveheart" czy "Trainspotting". Od czasu nagrody za "Nazywam się Joe" Kena Loacha przyznanej mu przez jury w Cannes, twórca na stałe awansował do aktorskiej pierwszej ligi. I choć regularnie grywa w amerykańskich produkcjach, w życiu - i w twórczości - pozostał wierny rodzinnej Szkocji. "Chuligani" to drugi po "Osieroconych" film, którego akcja toczy się w Glasgow - mieście, w którym Mullan się urodził i gdzie mieszka do dziś.*

23.11.2012 11:05

"Chuligani" w oryginale noszą tytuł "Neds" - czyli "non educated deliquents" (niewyedukowani młodociani przestępcy). I o takich właśnie chłopcach opowiada ten film, rozgrywający się w latach siedemdziesiątych i estetycznie bliski filmom z tamtych lat. Trzynastoletni John pochodzi z patologicznej rodziny: jego ojciec jest tyranem i alkoholikiem, matka od lat mu ulega. To napięcie negatywnie wpływa na dzieci. Starszy brat Johna jest w gangu a jego czas zaprzątają bójki. Bohater na razie trzyma się z dala od kłopotów, pilnie się uczy i przestrzega zasad. Do czasu. Presja rówieśników, chęć zbliżenia z bratem i odnalezienia własnego ja sprawi, że John zdecyduje się przejść na złą stronę...

Filmy Mullana łączą cechy kina społecznego z osobistym, biograficznym. Choć dotykają tematów poważnych, nie stronią też od humoru. Często pomiędzy ciężkie, egzystencjalne wątki reżyser wrzuca drobiny humoru, który rozładowuje napięcie, zarówno między bohaterami, jak i to narosłe w widzu. U Mullana jest jak w życiu - bo życie lubi dać po mordzie, ale chętnie też płata figle. W filmie historia zatacza krąg. Sam autor miał niegdyś fatalne kontakty z ojcem, do tego stopnia, że chciał go zabić. W "Chuliganach" w rolę rodzica wcielił się on sam. Jego film to realistyczna, nie szukająca sensacji, emocjonalnie uczciwa opowieść o młodych, którzy wymsknęli się nakazom i zakazom systemu. Obraz samotności, stadnego pędu, zagubienia i desperacji. Z maleńkim płomykiem nadziei gdzieś w tle. Mullan opowiada o Szkocji sprzed czterdziestu lat - ale uderza uniwersalność tej historii. Okazuje się, że przebieg rozmaitych dróg prowadzących do agresji - ale też do
dojrzałości - nie zmienił się zbytnio na przestrzeni lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)