Co teraz kręci Jan Komasa? "Nie można postawić Polaków w lepszym świetle"

Film historyczny, który pokaże, że wojna jest kobietą, kameralny dramat o chłopaku, który przebierał się za księdza i testament Andrzeja Żuławskiego. Najbardziej zaawansowany projekt 35-letniego Jana Komasy pt. "Przysięga Ireny" będzie kosztował 18 mln zł. Opowie o Polce, która w czasie II wojny światowej ukryła kilkunastu Żydów pod nosem niemieckiego oficera. - Nie można postawić Polaków w lepszym świetle niż w tym filmie - zapowiada reżyser w rozmowie z WP.

35-letni Komasa po filmie "Miasto 44" ma wysoko postawioną poprzeczkę
Źródło zdjęć: © East News
Łukasz Knap

Historia Ireny Opdyke (z domu Gut) jest w Polsce mało znana, tymczasem za granicą jej wspomnienia “Ratowałam od zagłady” (“In My Hands: Memories of a Holocaust Rescuer”) sprzedały się w nakładzie 40 mln egzemplarzy. Gdy Komasa czytał tę książkę, nie mieściło mu się w głowie, że jej historia może być prawdziwa. Zobaczył w niej pełną napięcia opowieść o poświęceniu. Irena Gut była gospodynią domową w willi niemieckiego majora Wehrmachtu. Bez jego zgody udzieliła schronienia trzynastu Żydom. Po wojnie została odznaczona medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. W 2008 roku była grana sztuka na Broadwayu, na niej jest oparty scenariusz.

Wojna jest kobietą

Komasa chce nakręcić film, który będzie wyróżniał się kobiecą perspektywą. - Chciałbym żeby akcja rozgrywała się w ograniczonej przestrzeni, wojna będzie w nim widziana oczami 19-latki. To rzadka perspektywa, reżyserzy nie chcą rezygnować z męskiego spojrzenia na czasy wojny - zapowiada Komasa. W “Mieście 44” narracja też chwilami przyjmowała perspektywę Zosi, ale w “Przysiędze Ireny” ten zabieg będzie bardziej konsekwentny.

Ważnym wątkiem ma być konflikt pomiędzy Niemcami z różnych struktur nazistowskiej armii, przewijającymi się przez willę oficera. - Każdy ma w sobie potencjał zła i dobra, bez względu na narodowość. Niemiec Niemcowi może być wilkiem, Polak Polakowi i Polak Niemcowi. Irena Gut doświadczyła tego wszystkiego na własnej skórze - tłumaczy Komasa, który chce pokazać, że historia nigdy nie jest czarno-biała.

Obraz
© Archiwum prywatne

Ze względu na pewne podobieństwa, film może być porównywany do granego jeszcze w kinach "Azylu" z Jessicą Chastain o Antoninie Żabińskiej, ale wiele wskazuje na to, że “Przysięga Ireny” opowie bardziej skomplikowaną historię. Gdy pracodawca odkrył tajemnicę Ireny Gut, postawił ultimatum: albo wyda ukrywanych Żydów na pewną śmierć, albo ona zostanie jego kochanką. Irena zdecydowała się na to drugie. Ludność miasteczka posądzała piękną Polkę, wyróżniającą się filmową urodą, że przygruchała sobie starszego o 40 lat niemieckiego oficera, dla którego pracowała, ale de facto zgodziła się na gwałt, żeby uratować innych ludzi.

Kameralna superprodukcja

W polskich warunkach planowany budżet 18 mln zł plasuje film jako superprodukcję, ale nie należy spodziewać się w związku z tym zawrotnych efektów specjalnych. - Połowa budżetu zostanie wydana na produkcję, resztę pochłoną gaże aktorskie. Chcemy zatrudnić dobrych aktorów niemieckich, ich stawki z racji waluty są znacznie wyższe niż aktorów polskich - tłumaczy Komasa. Projekt dostał dofinansowanie od PISF i Łódzkiego Funduszu Filmowego, ale kompletowanie budżetu trwa. Casting do głównej roli odbędzie się w najbliższe wakacje. Wtedy okaże się, czy Irenę zagra Polka, czy aktorka z innego kraju.

Producentem wiodącym jest Michael Ohoven, odpowiedzialny m.in. za świetny film “Capote”. To on zdecydował się na zatrudnienie 35-letniego reżysera po zobaczeniu jego “Miasta 44”: - Ten film będzie zupełnie różny od „Miasta 44”, który był duży i epicki. Tym razem chcę opowiedzieć wojnę bez wybuchów. Akcja będzie rozgrywać się w relacjach między ludźmi. To będzie szalenie ciekawy portret psychologiczny, wymagający bliskiej pracy z aktorami nad psychologią postaci - zastrzega Komasa. Akcja praktycznie nie będzie wychodzić poza dom, a to przywodzi na myśl ostatnie dzieła Romana Polańskiego.* - Jest moim guru, uwielbiam go* - przyznaje.

“Boże Ciało” i testament Andrzeja Żuławskiego - “Mowa ptaków"

Drugą rzeczą, nad którą pracuje, jest “Boże Ciało”. - Film oparty na faktach, opowiadający historię chłopaka, który przebierał się za księdza. To była głośna sprawa *- tłumaczy reżyser. Scenariusz napisał debiutant Mateusz Pacewicz, nagrodzony w konkursie Script Pro, teraz walczy o dofinansowanie PISF. *- Wiele osób czytało ten scenariusz i dobrze się o nim wypowiada, wierzę, że uda się go zrealizować - mówi Komasa.

Nie mniej ciekawie zapowiada się trzeci projekt - “Mowa ptaków”, oparty na scenariuszu Andrzeja Żuławskiego, który przed śmiercią polecił jego realizację swojemu synowi Xaweremu. - To wielowątkowa opowieść o rzeczywistości dzisiejszej, w cieniu apokalipsy społecznej, podnoszącej wątek niepokojów społecznych - tłumaczy. Xawery Żuławski zdecydował, że zrobi go z trzema innymi reżyserami - Jackiem Borcuchem, Piotrem Kielarem i Komasą. - Podzieliliśmy się scenariuszem matematycznie. Ksawery każdemu z nas dał 39 stron. Jeśli trzydziesta dziewiąta strona wypada w połowie sceny, następny reżyser wychodzi w połowie sceny - tłumaczy. Producentem jest Marcin Wierzchosławski.

“Przysięga Ireny” najbardziej zaawansowana

Z trzech projektów, nad którymi pracuje reżyser “Powrót Ireny” jest najbardziej zaawansowany.

- W tym momencie realizacja wszystkich moich trzech projektów bardzo się do siebie zbliżyła, więc pierwszy powstanie ten, który dostanie dofinansowanie - zapowiada. Sytuacji nie ułatwia fakt, że instytucje filmowe ulegają obecnie przeobrażeniu. Reżyser pokłada nadzieje w pomyśle Ministerstwa Kultury na wspieranie filmów o tematyce historycznej. - Może gdyby to działało, zrobilibyśmy “Przysięgę Ireny” wcześniej - zastanawia się.

W powstaniu “Przysięgi Ireny” komplikuje fakt, że jest koprodukcją. - Dzisiaj już nie jest możliwe kręcenie filmów jak 10 czy 15 lat temu. W koprodukcjach, których jest coraz więcej, wygrywają dopracowane projekty z wyrazistą, zarysowana plastyką, z pomysłem, do kogo film ma trafić - tłumaczy Komasa. Dofinansowanie projektów jest znakiem jakości dla partnerów zewnętrznych, ale proces produkcji się wydłuża, bo projekt musi być dojrzały przez zdjęciami. Jak nigdy wcześniej nakręcenie filmu po tak długich przygotowaniach staje się formalnością.

Obraz
© Przemek Wierzchowski
Jan Komasa na planie filmu "Miasto 44"
© Akson Studio | Aleksandra Grochowska

Wybrane dla Ciebie

Robert Redford nie żyje. Legendarny aktor miał 89 lat
Robert Redford nie żyje. Legendarny aktor miał 89 lat
Zwieńczenie szulerskiej trylogii. Powróci klimat dwóch hitów z PRL
Zwieńczenie szulerskiej trylogii. Powróci klimat dwóch hitów z PRL
Widzowie zachwyceni. Na tak duży przebój czekał do 61. roku życia
Widzowie zachwyceni. Na tak duży przebój czekał do 61. roku życia
Polski serial podbija świat. To jeden z największych hitów 2025 roku
Polski serial podbija świat. To jeden z największych hitów 2025 roku
Polskie "Apocalypto"? Takiej produkcji u nas jeszcze nie było
Polskie "Apocalypto"? Takiej produkcji u nas jeszcze nie było
"Na publikę działa postać Kafki". Film Holland polskim kandydatem do Oscara
"Na publikę działa postać Kafki". Film Holland polskim kandydatem do Oscara
Oto polski kandydat do Oscara. "Triumfował wśród siedmiu zgłoszonych filmów"
Oto polski kandydat do Oscara. "Triumfował wśród siedmiu zgłoszonych filmów"
Oto zwiastun filmu "Szczęsny". Co ujawni polski bramkarz?
Oto zwiastun filmu "Szczęsny". Co ujawni polski bramkarz?
"Można usnąć z nudów". Powraca jeden z największych hitów Netfliksa
"Można usnąć z nudów". Powraca jeden z największych hitów Netfliksa
Film za 76 mln zł. Mistrzowska rola Lindy
Film za 76 mln zł. Mistrzowska rola Lindy
"Minuta ciszy" jeszcze lepsza. Udany powrót przedsiębiorców pogrzebowych
"Minuta ciszy" jeszcze lepsza. Udany powrót przedsiębiorców pogrzebowych
W Hollywood piszą o polskim filmie. Będzie Oscar? Może w przyszłym roku
W Hollywood piszą o polskim filmie. Będzie Oscar? Może w przyszłym roku