Doskonałość w każdym calu
Najwyższa ocena to rzadkość, najwyższa ocena pojawia się w momencie, gdy faktycznie pojawia się coś takiego, co mnie zadziwia. I choć mogłem , choć myślałem o jednej gwiazdce mniej, to jednak, moje wahanie było jedynie chwilowe. Takiego filmu się nie zapomina, ten film na długo zapadnie w Waszej pamięci i znajdzie tam sobie stałe miejsce.
04.12.2006 18:08
Choć sam film nie należy do miłych, jednak nakręcony został w sposób błyskotliwy i jedyny w swoim rodzaju. Jeden z największych przebojów azjatyckiego kina akcji ostatnich lat. Do kin w przyszłym roku trafi jego amerykański remake w reżyserii Martina Scorsese z udziałem Leonardo di Caprio, Jacka Nicholsona i Matta Damona.
I tu się można zastanowić, na ile Amerykanie w tak wyjątkowej ekipie sprostają wyzwaniu, gdyż przed nimi poprzeczka na bardzo wysokim poziomie.
Od samego początku akcja nabiera tempa i cały czas się wznosi. Drobne, krótkie ujęcia, które dodatkowo ją wzmacniają, choć jakby inna była ich rola. Miały być chwilą oddechu, podkreśleniem piękna kobiecych twarzy. W rzeczy samej są nim, wyrazistym, spokojnym, krótkim spojrzeniem uspokajamy oddech, aby chwilę później... serce ponownie zaczęło bić szybciej.
Opowieść o dwóch szpiegach – mafijnym informatorze działającym w szeregach policji oraz stróżu prawa, który wniknął w struktury mafii. Prowadzą wyścig z czasem, by się wzajemnie namierzyć, odkryć prawdziwą tożsamość, a następnie wyeliminować.
Yan jest policjantem, który od 10 lat rozpracowuje struktury triady w Hong Kongu, zakamuflowany w jej szeregach. Ming z kolei pracuje dla mafii, chociaż na co dzień jest szanowanym i pnącym się po szczeblach kariery oficerem policji. Od 10 lat dostarcza informacje o pracy wydziału szefowi tamtejszej triady.
Pewnego razu, podczas rutynowej akcji obydwie strony orientują się, że mają u siebie tajniaków. Zaczyna się wyścig z czasem, przebiegła gra w kotka i myszkę, której stawką będzie życie zdemaskowanego szpiega.
Oglądając „Piekielną grę” syciłem się każdą minutą tego filmu. Właśnie taki, a nie inny powinien być dobry, dopracowany... przemyślany, ciekawy, zaskakujący thriller. Rzemiosło najwyższej próby, które sprawdza się na każdym pułapie. Aktorskim, twarze, które z całą pewnością rozpoznacie, reżyserskim, operatorskim, muzycznym. Odpowiedni montaż nadał temu filmowi dodatkowych szlifów.
Cały czas mam przed oczami „Gorączkę” i pojedynek dwóch asów – Roberta De Niro i Ala Pacino. Jeśli poznaliście tamten film, ten z całą pewnością odbierzecie w sposób podobny, równie intrygujący, zaskakujący. Będziecie się ekscytować, będziecie chcieli wiedzieć, co mogłoby być dalej... I co ciekawe, być może wkrótce Wasze marzenia zostaną spełnione. Światowy sukces „Inferrnal Affairs: Piekielnej gry” był tak wielki, że szybko zapadła decyzja o nakręceniu kontynuacji: trylogii, którą nazywa się azjatyckim odpowiednikiem „Ojca chrzestnego”.
Z całą pewnością na to miano zasługuje. Zastanawia mnie tylko jedno, jeśli film ten w Warszawie będzie wyświetlany w jednym, bądź w dwóch kinach, z całą pewnością będą one pękały w szwach. Szkoda, iż musieliśmy tak długo czekać, aż ktoś odważył się sięgnąć po ten filmowy majstersztyk.
Ale lepiej późno, niż wcale.