Wbrew radom ojca
Jego ojciec był inżynierem górnikiem i niezbyt przychylnie patrzył na zainteresowanie syna aktorstwem; twierdził, że chłopak powinien mieć bardziej stabilne zajęcie.
- Uważał, że powinienem zdobyć konkretny zawód, a aktorstwo może być dodatkiem, hobby - wspominał Frycz w "Tele Tygodniu".
Mimo to postanowił pójść do krakowskiej PWST, którą ukończył w 1978 roku.
- Ale już podczas studiów zorientowałem się, że ojciec mi kibicuje - dodawał. - Inna sprawa, że za żadne skarby, by się do tego nie przyznał. Ojciec - sam będąc wielkim humanistą i miłośnikiem literatury - zawsze pozostawał krytyczny wobec tego, co robiłem.