Jeden z najwybitniejszych aktorów Krzysztof Kolberger nie żyje. Miał 60 lat. Od wielu lat walczył z chorobą nowotworową. Najbardziej pamiętany z ról w "Dziadach" i "Weselu", odczytał też testament Jana Pawła II w czasie żałoby po śmierci papieża, co uznał za jedno ze swoich najważniejszych zadań aktorskich. Tak artystę wspomina aktorka Anna Dymna.
"Krzysztofa Kolbergera bardzo dobrze znałam, bo przez 10 lat jeździliśmy po całym świecie grając 'Pana Tadeusza'. Przemierzyliśmy wszystkie kontynenty. Zawsze czułam się przy nim tak, jakbym weszła w bezpieczne miejsce, gdzie jest świeże powietrze i słońce.
Dziś zdałam sobie sprawę, że w tych brutalnych, często niestety chamskich czasach Krzysiu był prawdziwym arystokratą ducha. On zawsze był czymś zajęty, zawsze był czymś zafascynowany, on lubił piękne rzeczy. Miał w sobie taką niezwykłą łagodność. Nigdy nie pozwalał sobie, żeby się na kogoś zdenerwować. Nigdy nikogo nie zbył, nigdy nikogo nie potraktował źle.
21 lat na naszych oczach walczył z chorobą. Nigdy nie widziałam kogoś, kto by tak chorował, jak on. On wyglądał jak człowiek, który dzięki chorobie udał się w jakąś niezwykłą podróż. Cały czas był uśmiechnięty, życzliwy. Nikogo nie epatował swoją chorobą, nie męczył. Ani słowa skargi. On był taki, że kiedy mówi się o człowieku, to ja lubię myśleć o Krzyśku. On był takim człowiekiem godnym, człowiekiem z klasą, który ma marzenia, jest pracowity. To cechy, które tak rzadko kumulują się w jednym ciele.
Dopiero, kiedy zaczął chorować zaczął pełnić niezwykłą funkcję, jaką rzadko udaje się człowiekowi pełnić. Przez to, że miał taką postawę wobec swojej choroby, wobec cierpienia, przez to, że jeszcze się tym podzielił. Nie epatował, nie straszył, on po prostu mówił, żył i pracował. Był razem z Kamilem Durczokiem w moim programie "Spotkajmy się". Opowiadał tak, że ja się przestałam bać, mimo że nie jestem przecież chora. Krzysiek oswajał swoje cierpienie, chorobę dla innych ludzi. Ilu ludzi dzięki niemu się uśmiechnęło cierpiąc, tego ja nie wiem, ale na pewno są ich tysiące.
Tacy ludzie robią więcej niż lekarstwa, cudotwórcy i lekarze. Dlatego że jest to przestrzeń, w której najbardziej potrzeba nam uśmiechu i siły, a Krzysiek potrafił to tak po prostu. Zdumiewający człowiek. Zostawił po sobie w ludziach tyle nadziei, uśmiechu.
Był fantastycznym aktorem. Dobrze, że miał taką możliwość, że mógł publicznie występować i miał szansę, żeby piękno, które miał w sobie, przekazywać i je przekazywał. Miał wielu fanów i wielbicieli, niezmiennie, mimo choroby. Dziś musiał się poddać, ale myślę, że on i tak zrobił tę śmierć w konia i tę chorobę. Przez tyle lat mu się to udawało. Uważam, że jest wygranym".
Krzysztof Kolberger urodził się 13 sierpnia 1950 r. w Gdańsku. W 1972 r. ukończył studia na Wydziale Aktorskim PWST w Warszawie. W tym samym roku zadebiutował jako aktor teatralny rolą Kubusia w "Hyde Parku" Adama Kreczmara w reżyserii Zbigniewa Bogdańskiego na scenie Teatru Śląskiego w Katowicach.
W 1973 r. przeniósł się do Warszawy i został zaangażowany do Teatru Narodowego, kierowanego przez Adama Hanuszkiewicza. W teatrze tym występował do 1982 r. Potem występował na scenach teatrów Współczesnego (1982-1987) i Ateneum (1988-2000).
Wykreował też wiele ważnych ról w spektaklach Teatru Telewizji.
Zajmował się ponadto reżyserią teatralną. W Teatrze Wielkim w Warszawie wyreżyserował na przykład "Krakowiaków i górali" Wojciecha Bogusławskiego (1991), w Teatrze Wielkim w Poznaniu - "Nędzę uszczęśliwioną" Macieja Kamieńskiego (1997).
Jedną ze swoich pierwszych ról filmowych Krzysztof Kolberger zagrał w "Mazepie" Gustawa Holoubka z 1975 r. Wśród kolejnych były m.in. role w "Kontrakcie" Krzysztofa Zanussiego (1980), "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny" Janusza Majewskiego (1982), "Jeśli się odnajdziemy" Romana Załuskiego (1982), "Na straży swej stać będę" Kazimierza Kutza (1983), "Przyspieszeniu" Zbigniewa Rebzdy (1984) i "Dziewczętach z Nowolipek" Barbary Sass (1985).
Kolberger był także wybitnym interpretatorem poezji - m.in. Czesława Miłosza, Cypriana Kamila Norwida, Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza i Karola Wojtyły.