Elizabeth Banks: seksowna blondynka, która stanęła po drugiej stronie kamery
Elizabeth Banks szybko mogłaby wpaść do hollywoodzkiej szufladki z napisem "seksowna blondynka" - ale aktorka nie pozwoliła, by filmowcy przyczepili jej etykietkę; i to uważa za jeden ze swoich największych zawodowych sukcesów.
Zlecenia próbuje dobierać starannie, dbając o ich różnorodność (choć i tak jej filmografię zdominowały komedie); pojawia się zarówno w kinowych hitach, jak i produkcjach niezależnych. Głośno wypowiada się na temat seksizmu oraz gorszego traktowania płci pięknej w Fabryce Snów. Po latach spędzonych na planie filmowym postanowiła też zmienić coś w swoim życiu i sprawdzić, jak poradzi sobie po drugiej stronie kamery.
Jej pełnometrażowy debiut okazał się hitem i Banks już pracuje nad kolejnymi projektami, w których "da dojść do głosu kobietom".
Zmiana planów
Elizabeth, najstarsza z czwórki rodzeństwa, wychowywała się w niezbyt zamożnej, ale szczęśliwej rodzinie.
- Rodzice bardzo ciężko pracowali i bardzo o nas dbali - wspominała.
Jako nastolatka była zafascynowana sportem i sądziła, że właśnie z tą dziedziną zwiąże swoją przyszłość; plany pokrzyżowała jej jednak poważna kontuzja. Gdy wreszcie wróciła do zdrowia, zaczęła szukać sobie innego hobby i nagle, gdy dołączyła do szkolnej grupy teatralnej, okazało się, że ma talent aktorski. Po ukończeniu University of Pennsylvania, dołączyła do studentów w American Conservatory Theater, by jeszcze podszlifować swoje umiejętności.
Nieprzyjazne Hollywood
Od samego początku zdawała sobie sprawę, że Hollywood nie jest dla młodych aktorek łaskawym miejscem.
- Pierwszy agent, którego spotkałam, powiedział mi, że powinnam powiększyć sobie biust. Całe szczęście nie miałam wtedy pieniędzy na zabieg, więc nie posłuchałam jego rady - opowiadała.
Postanowiła za to zmienić rodowe nazwisko "Mitchell", przybierając pseudonim "Banks"; nie chciała, żeby mylono ją z inną aktorką, Elizabeth Mitchell, znaną z "Ostrego dyżuru", "Significant Others" czy "Gia".
Przełom w karierze
Na ekranie zadebiutowała w 1998 roku, niezależnym filmem "Surrender Dorothy" - wcześniej miała propozycję dołączenia do ekipy serialu "Santa Barbara", ale odmówiła, tłumacząc, że nie chce przerywać nauki.
Trzy lata później zdobyła rozgłos dzięki komedii "Wet Hot American Summer", jednak podkreślała, że nie jest to rodzaj ról, z którymi chciałaby być kojarzona.
- Ale ról, które faktycznie chciałabym zagrać, w kinie po prostu nie ma - twierdziła, dodając, że postacie kobiece w filmach są zwykle strasznie źle napisane i stoją w cieniu męskich bohaterów.
Za stara dla Spider-Mana
W 2002 roku spotkało ją kolejne nieprzyjemne zdarzenie - ubiegała się o rolę Mary-Jane Watson w filmie "Spider-Man", dziewczynę bohatera granego przez 27-letniego Tobeya Maguire'a. Banks, ledwie rok starsza od kolegi z planu, usłyszała jednak, że jest "za stara". Rola powędrowała do 18-letniej Kirsten Dunst, a Banks w zamian zaproponowano rolę sekretarki Betty Brant.
Później aktorkę oglądać można było między innymi w filmach "Nieudacznik", "40-letni prawiczek", "Zack i Miri kręcą porno", "Wyrolowani", "Igrzyska śmierci", "Jak urodzić i nie zwariować", "Dzień z życia blondynki" oraz serialach "Hoży doktorzy", "Wet Hot American Summer: First Day of Camp", "Rockefeller Plaza 30" czy "Współczesna rodzina".
Po drugiej stronie kamery
Prywatnie Banks unika skandali - Maxa Handelmana poznała w 1992 roku, podczas pierwszego dnia na uczelni. Pobrali się 11 lat później i wspólnie wychowują dwoje dzieci. I choć na życie rodzinne nie narzeka, przyznawała, że z czasem praca zaczęła ją mocno męczyć.
- Stałam się sfrustrowana i znudzona - mówiła.
Dlatego postanowiła spróbować swoich sił jako reżyserka i producentka. Jej debiut, "Pitch Perfect 2" z 2015 roku, okazał się ogromnym hitem. Obecnie Banks pracuje nad telewizyjnym "The Greater Good" oraz nową wersją "Aniołków Charliego". Zapowiada, że w jej filmach nie będzie "męskiej narracji", w rolach głównych pojawią się kobiety, a jej projekty będą miały wymowę feministyczną.