Ewa Lemańska: "choroba syna mną wstrząsnęła"
- Szalałam z rozpaczy, umierałam ze strachu - mówi w wywiadzie dla tygodnika "Rewia" Ewa Lemańska. Niezapomniana Maryna z "Janosika" ujawniła, że koronawirus dotknął jej najbliższych. Młodszy syn przez miesiąc walczył z groźnym wirusem w szpitalu.
Koronawirus nie oszczędza nawet tych, którzy są w tzw. sile wieku. Przekonała się o tym polska aktorka na stałe mieszkająca w USA. Jak wyznała w rozmowie z tygodnikiem "Rewia", jej młodszy syn, 31-letni Brian, padł niedawno ofiarą COVID-19 i przez miesiąc był hospitalizowany w jednym z szpitali w Kalifornii. Niepokój i obawy matki o jego stan były tym większe, że Lemańska była całkowicie pozbawiona z synem kontaktu.
- Szalałam z rozpaczy, umierałam ze strachu. Nie mogłam się pogodzić z tym, że nie mogę polecieć i być przy nim! - mówi w wywiadzie Lemańska. Aktorka, która sama w przeszłości doświadczyła poważnych problemów zdrowotnych (ma za sobą walkę z rakiem piersi i czerniakiem - przyp. red.), przyznała, że koronawirus ją przeraził.
- Przyznaję, że wiele przeszłam, ale choroba syna mną wstrząsnęła!
Po tym, czego doświadczył jej syn, mówi wprost: lekarze uratowali jego życie. Ona sama, dyplomowana pielęgniarka przez lata pracująca w tym zawodzie w Stanach, nie obawiała się o siebie. Jak podkreślała w wywiadzie 71-letnia gwiazda "Janosika", dzięki medycznemu wykształceniu wie, jak o siebie zadbać. Poważnie podeszła do zaleceń samoizolacji i od trzech miesięcy nie rusza się ze swojego domu na Florydzie. Podobnie jak wiele osób także Lemańska odkryła plusy tej sytuacji.
- Wreszcie mam czas na czytanie i oglądanie telewizji. Robię to, na co wcześniej nie mogłam sobie pozwolić. Żeby się choć trochę poruszać, codziennie sprzątam. Dom aż lśni, taki czysty - przyznała w rozmowie z "Rewią".