Filmy bez efektów specjalnych
Kino bez filmowej magii
...
Nie było w ostatnich latach filmu, który bardziej zasługiwał na Oscara w kategorii Najlepsze efekty specjalne niż nagrodzona w tym roku "Grawitacja" Alfonso Cuarona. Wyprodukowanie monumentalnego dzieła zajęło ekipie reżysera cztery i pół roku. Przez ten czas specjalnie na jego potrzeby należało stworzyć technologię umożliwiającą sprawne imitowanie stanu nieważkości, a później zamaskować jej użycie sprytnymi trikami wizualnymi.
Truizmem będzie z pewnością stwierdzenie, że bez ingerencji specjalistów od generowanych w komputerach efektów, nie tylko "Grawitacja" wyglądałaby jak niedorobiona etiuda autorstwa studentów zmagających się z problemami finansowymi. Z drugiej strony, niewiele osób tak naprawdę wie, jak wyglądają popularne superprodukcje odarte z filmowej magii. A wyglądają naprawdę nieciekawie.
Niniejszym zestawieniem chcieliśmy pokazać naszym czytelnikom prawdziwą twarz ich ulubionych, spektakularnych produkcji, pokazując, jak prezentowałyby się na ekranach kin, gdyby nie ingerowali w nie współcześni czarodzieje świata filmu. Aż trudno uwierzyć, że pomimo zapierających dech w piersiach umiejętności i wielkiego zapotrzebowania na usługi przez nich świadczone, branża skupiająca specjalistów od efektów specjalnych przeżywa w tej chwili wielki kryzys.