10 najlepszych filmów, które przewidziały przyszłość. Znasz wszystkie?
Twórcy filmów z popularnego gatunku science fiction zazwyczaj puszczają wodze fantazji do tego stopnia, że kilka dekad później świat, w jakim rozgrywała się ich akcja, zupełnie nie przypomina naszej rzeczywistości, a ukazanie na ekranie technologie nijak mają się do tego, co znamy z autopsji. Zdarzają się natomiast raz na jakiś czas filmy, które zaskakująco trafnie przewidują przyszłość. Oto dziesięć takich tytułów.
"Łowca androidów", reż. Ridley Scott, 1982 r.
Daleko nam jeszcze do koegzystowania ze świadomymi replikantami, latające auta nie zapełniają przestrzeni powietrznej miejskich aglomeracji, a wrota Tannhäusera pozostają tylko działającą na wyobraźnię metaforą. Jednakże ogromne cyfrowe billboardy, które atakują nas w dużych miastach reklamami i stylizowanymi obrazami, stały się tak rzeczywiste, że przestajemy je już zauważać. Rozmowy video, w 1982 w ogóle nie do pomyślenia, też dzisiaj dość dobrze znamy.
"Powrót do przyszłości II", reż. Robert Zemeckis, 1989 r.
W drugiej części jednej z popularniejszych trylogii w historii kina Marty McFly ma sposobność, by podejrzeć świat roku 2015. Mamy już rok 2020 i wciąż nie doczekaliśmy się poduszkorolek, samosznurujących się butów i dronów wyprowadzających psy na spacer. Jednak technologicznie doścignęliśmy do pewnego stopnia wyobrażenia twórców pod kątem wirtualnej oraz rozszerzonej rzeczywistości, a masowe płatności za pomocą odcisku palca to bardzo bliska przyszłość.
"Terminator", reż. James Cameron, 1984 r.
A skoro mówimy o dronach, znacznie inne i bliższe naszej rzeczywistości zastosowanie wymyślił dla nich mistrz fantastycznonaukowego kina akcji. Post-apokaliptyczny świat filmu zapełniają zautomatyzowane militarne drony, które z morderczą precyzją eliminują ludzi. "Terminator" zmienił sposób, w jaki zaczęliśmy rozmawiać o sztucznej inteligencji oraz rozwoju cybernetyki. Brytyjczycy nadali nawet własnej sieci satelitów wojskowych nazwę… Skynet.
"Pamięć absolutna", reż. Paul Verhoeven, 1990 r.
Mogłoby wydawać się, że nasza rzeczywistość nie może mieć wiele wspólnego z tą filmową, bo tam ludzkość skolonizowała Marsa i nauczyła się wszczepiać ludziom sztuczne wspomnienia. Fakt pozostaje jednak faktem, że coraz częściej mówi się o samoprowadzących się samochodach (być może nawet z awatarem kierowcy, jak w filmie!), a filmowe skanery bezpieczeństwa już w naszym świecie istnieją, chociażby na lotniskach. Tyle że są nie są jeszcze tak zaawansowane.
"Gwiezdne wojny: Część IV – Nowa nadzieja", reż. George Lucas, 1977 r.
"Gwiezdne wojny" mają raczej mało wspólnego z fantastyką naukową, tak się jednak złożyło, że Lucasowi udało się przewidzieć w swojej space operze kilka rzeczywistych technologii. Jedną z nich są hologramy, które znajdują coraz więcej zastosowań w naszej rzeczywistości, nie tylko na koncertach muzycznych. Inną są protezy bioniczne utraconych kończyn – nie jest to wciąż usługa tania, ale w przyszłości każdy będzie w pewnym sensie mógł zostać Lukiem Skywalkerem.
"2001: Odyseja kosmiczna", reż. Stanley Kubrick, 1968 r.
O arcydziele Kubricka wspomina się dziś często w kontekście teorii spiskowej, jakoby na skutek "Odysei…" NASA poprosiło reżysera o sfingowanie lądowania na Księżycu, ale zdecydowanie zbyt mało mówi się o jego technologicznym profetyzmie. Nie chodzi tylko o dość zaawansowaną sztuczną inteligencję wykorzystywaną w roli asystentów do wszystkiego, ale także o wygląd sprzętu, którym posługują się bohaterowie. Jedno urządzenie jest bliźniaczo podobne do iPada.
"Star Trek", reż. Robert Wise, 1979 r.
Być może najbardziej profetyczny film w historii kina, bo w kinowym "Star Treku" pojawiają się prototypy dla takich urządzeń jak noszony na ręce smartwatch, zaawansowany technologicznie tablet czy zestaw Bluetooth do rozmów. Najbardziej imponującą przepowiednią okazał się jednak telefon komórkowy – ten ekranowy był tak zmyślny i efektowny, że projektanci Motoroli, którzy stworzyli pierwszą na świecie komórkę, przyznawali się do inspiracji filmowym urządzeniem.
"Truman Show", reż. Peter Weir, 1998 r.
Gdy Peter Weir opowiadał ponad dwadzieścia lat temu o człowieku, którego poczynania śledził 24 godziny na dobę cały świat, wielu kręciło głowami. Dzisiaj reality tv jest dla naprawdę wielu widzów czymś równie oczywistym jak oddychanie, choć daleko nam, rzecz jasna, do osiągnięcia filmowej skali. Fascynację reality tv przewidział także "Uciekinier" (1987 r.), ale tam zmuszeni do udziału ludzie umierali na ekranie, trochę na wzór współczesnych gladiatorów.
"Człowiek ciemności", reż. Sam Raimi, 1990 r.
Technologię przyszłości znajdujemy również w pozornie odrealnionym kinie grozy. Bohater to błyskotliwy naukowiec, który mści się na przestępcach, co umożliwia mu sztucznie wytworzona skóra. Inaczej rzecz ujmując, horror o krwawym mścicielu przewidział w imponującym stopniu rozwój drukarek 3D, który obserwujemy od kilku lat. Naukowcy potwierdzają obecnie, że w przyszłości będzie można za ich pomocą tworzyć nie tylko skórę, ale także ludzkie organy.
"System", reż. Irwin Winkler, 1995 r.
Nie można nazwać "Systemu" filmem w jakikolwiek sposób wyprzedzającym swą epokę, bo w połowie lat 90. mówiło już coraz głośniej, że nadchodząca cyfrowa rzeczywistość stworzy wiele nowych rodzajów przestępstw. Wirtualna kradzież tożsamości, z której skutkami boryka się w filmie programistka komputerowa, stała się w XXI wieku czymś rzeczywistym, a powstające coraz to nowe zabezpieczenia nie są w stanie zapobiec kolejnym przypadkom.